Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Jerry Goldsmith

Star Trek: Insurrection (Star Trek: Rebelia)

(1998)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

Star Trek: Rebelia jest kolejnym, dziewiątym już pełnometrażem kultowej serii przygód załogi statku kosmicznego Enterprise. Sukces poprzedniego filmu, Pierwszy Kontakt, zadecydował o ponownym angażu ekipy go tworzącej – z reżyserem Jonathan Frakesem na czele. Spodziewano się spektakularnego sukcesu, tymczasem film przemknął przez światowe kina bez większego szumu. Kolekcjonując ekipę realizującą projekt nie zapomniano również o Jerrym Goldsmithie. Mając na względzie zasługi tego artysty dla serii i fenomenalny efekt współpracy z Frakesem przy Pierwszym Kontakcie, ciężko było wyobrazić sobie kogoś innego do zilustrowania Rebelii.

Partytura do Pierwszego Kontaktu nie należała do najlżejszych. Wątek Borga skierował kompozycję Goldsmitha na bardziej mroczne brzmienie, co niejednoktonie utrudniało odbiór. Rebelia stanowi dla niej pewnego rodzaju kontrast, mimo tego nie jest muzyczną sielanką. Ciekawym jest fakt, że na potrzeby filmu powstało zaledwie 67 minut muzyki i większość z niej prezentuje się nadwyraz okazale. Czemu więc całośc nie trafiła na krążek od GNP Crescendo? Albstrahując od przyczyn takowego stanu rzeczy, album soundtrackowy, który ostatecznie trafił w nasze ręce prezentuje się nadwyraz okazale.

Płytę otwiera genialne Ba’ku Village. Początek standardowo już zaopatrzony jest w fanfary Alexandra Courage`a z pierwszego serialu Star Trek. Goldsmith podobnie jak w Pierwszym Kontakcie zrezygnował z umieszczania po tych fanfarach swojego pompatycznego tematu głównego, przekierowując nas bezpośrednio do tematu przewodniego Rebelii, tudzież tematu Ba’ku. Jest to liryczna, pełna ciepła melodia budowana na delikanych wejściach instrumentów smyczkowycg i fortepianu. Dosyć oryginalną jego interpretacją jest utwór New Sight. Ten ciepły i romantyczny kawałek idealnie wtapia się w idylliczną wymowę scen rozgrywających się w filmie, także całkiem sympatycznie prezentuje się na krążku, gdzie tworzy między innymi chwilę wytchnienia przed dalszą, bardziej dynamiczną częścią kompozycji. Elementem który urzekł mnie w tym utworze, a zarazem stał się dla mnie pewnego rodzaju wizytówką tej płyty jest jego zakończenie. Jesteśmy świadkami bardzo ciekawego przejścia z dlikatnego, romantycznego wręcz grania do podniosłego i niezwykle dostojnego finału, gdzie inicjatywę przejmują instrumenty dęte. Z podobnym, wyniosłym fragmentem spotkamy się jeszcze w The Drones Attack, lecz tu będzie pewnego rodzaju akcentem punktującym dynamiczną muzykę akcji. Całkiem ciekawie prezentuje się też The Healing Procsess. Czteroczęściowa konstrukcja utworu przypomina nieco suitę, która skupia w sobie cały potencjał partytury. Ścieżka wita nas łagodnym wstępem utrzymanym w półmrocznym klimacie. Z minuty na minutę leniwe dźwięki przeistaczają się w rytmiczną muzykę akcji, by po kilku minutach finiszować spektakularnym crescendo. Po niej przechodzimy do kolejnej interpretacji pięknego motywu Ba’ku wieńczoną swobodnym przejściem do następnego utworu – End Credits.

Elementem dominującym w Rebelii jest dynamiczny action-score. Bazowany jest głównie na silnie rozbudowanej sekcji instrumentów dętych blaszanych oraz perkusyjnych. Nie brakuje również charakterystycznej dla Goldsmitha elektroniki. Kompozytor posługuje się nią w dwojaki sposób. Po pierwsze, by nadać utworom akcji określonego tempa, bo między innymi na samplach elektronicznych budowana jest rytmika. Po drugie, by wprowadzić nieco więcej egzotyki do brzmienia orkiestrowego – temu między innymi służyć mają anachronicznie brzmiące, ale świetnie korelujące z dęciakami sample. Wszystko schludnie dopasowane i zestawione prezentuje się fenomenalnie – zarówno w połączeniu z obrazem, jak i w odsłuchu indywidualnym. Wertując materiał zawarty na płycie natkniemy się na 3 utwory, które szczególnie zwrócą naszą uwagę. Są nimi: The Healing Process, Riker Maneuver i The Drones Attack. Ten ostatni zawiera ponadto nawiązanie do tematu klingońskiego.

Jerry Goldsmith tworząc Star Trek: Rebelię nie zrewolucjonizował swojego warsztatu. Można by powiedzieć, że pod tym względem nic się praktycznie nie zmienia… Co wcale nie działa na niekorzyść ścieżki dźwiękowej. Kompozytor natomiast poczynił znaczne postępy w tworzeniu i segregacji swoich startrekowych motywów, zaskakując także ciekawymi rozwiązaniami interpretacyjnymi. I mimo że w mojej indywidualnej klasyfikacji Rebelia znajduje się minimalnie za partyturą do pierwszej i ósmej części filmu, to jednak z czystym sumieniem mogę ją polecić. Zachęcam również do sięgnięcia po kompletną wersję tej muzyki wydaną w roku 2013 nakładem tej samej wytwórni. Nie będzie to czas zmarnowany.

Inne recenzje z serii:

  • Star Trek: The Motion Picture
  • Star Trek: The Wrath of Khan
  • Star Trek: The Wrath of Khan (expanded)
  • Star Trek: The Search for Spock
  • Star Trek: The Search for Spock (expanded)
  • Star Trek: The Voyage Home
  • Star Trek: Final Frontier
  • Star Trek: Final Frontier (expanded)
  • Star Trek: The Undiscovered Country
  • Star Trek: The Undiscovered Country (expanded)
  • Star Trek: Generations
  • Star Trek: Generations (expanded)
  • Star Trek: First Contact
  • Star Trek: First Contact (expanded)
  • Star Trek: Insurrection (expanded)
  • Star Trek: Nemesis
  • Star Trek: Nemesis (Deluxe Edition)
  • Star Trek: The Next Generation
  • Star Trek: Voyager
  • Star Trek: Deep Space Nine
  • Star Trek: Enterprise
  • Star Trek: Enterprise (Canamar, Regenerations)
  • Star Trek (2009)
  • Star Trek: The Deluxe Edition
  • Star Trek Into Darkness
  • Star Trek Into Darkness: The Deluxe Edition
  • Star Trek Beyond
  • Star Trek Beyond: The Deluxe Edition
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze