Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Michael Giacchino

Star Trek Beyond: The Deluxe Edition (Star Trek: W nieznane)

(2016)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 22-01-2017 r.

Kondycja finansowa Varese Sarabande musi być naprawdę kiepska, skoro jej kolekcjonerski repertuar płytowy oscyluje tylko wokół reedycji i rozszerzeń wydanych przez siebie ścieżek dźwiękowych. W przypadku dawno wyprzedanych klasyków jest to całkiem zrozumiałe, ale w momencie, gdy na rynku pojawia się tytuł, który zaledwie pięć miesięcy wcześniej miał swoją kinową i muzyczną premierę… Wiedz, że coś jest na rzeczy.

Gorączkowe odświeżanie całkiem świeżego materiału zbiega się w czasie z fatalnymi wynikami sprzedaży Star Trek Beyond – najnowszej odsłony tej popularnej serii, która stoi przed perspektywą permanentnego zakończenia swojego kinowego żywota. Wbrew pozorom, wyreżyserowane przez Justina Lina widowisko nie jest wcale takie tragiczne. Filmowiec znany głównie z Szybkich i wściekłych, podszedł do swojego zadania bardzo rzetelnie. Beyond dalekie jest od teledyskowej stylistyki, sceny akcji nie straszą trzęsącą się kamerą i ultraszybkimi cięciami, a i bohaterowie wydają się jakby bardziej wpasowani w otaczającą ich rzeczywistość. Dyskredytowana przez krytyków emocjonalna strona dzieła, moim zdaniem wydaje się chyba jednym z najbardziej dopracowanych elementów tej opowieści. Czemu więc trzeci Star Trek tak kiepsko poszybował w tabelach box office? Konkurencja dała się we znaki, ale chyba najbardziej destrukcyjne wizerunkowo był konflikt studia Paramount z fanami, którzy postanowili zarobić na zrealizowanym przez siebie, amatorskim filmie. W efekcie tego wszystkiego, pięć miesięcy po premierze Star Trek Beyond, o widowisku tym mało kto już pamiętał.

Pamiętał natomiast Robert Townson, który korzystając z olbrzymiego zainteresowania pracami Michaela Giacchino (Doctor Strange, Rogue One), postanowił „zaskoczyć” wszystkich fanów ultraszybką publikacją The Deluxe Edition z kompletną ścieżką dźwiękową do Star Trek Beyond. Ewentualne ukazanie się tego dwupłytowego specjału nie miało prawa dziwić, wszak podobne praktyki stosowano przy okazji pierwszych dwóch Star Treków Giacchino. Zdziwiło natomiast tempo, w jakim Townson uporał się z upublicznieniem tegoż materiału. Kilkumiesięczny przedział czasowy budzić może tyle samo ekscytacji, co zniesmaczenia wśród tych, którzy zainwestowali w regularną edycję soundtracku. Czy mają oni powody do niezadowolenia? Bynajmniej. W sumie wiedzieli na co się piszą sięgając po godzinny krążek wypuszczony przy okazji premiery filmu. Już sam fakt tak „hojnego” uposażenia regularnej edycji dawał do zrozumienia, że ewentualne rozszerzenie nie będzie tak łakomym kąskiem, jak Into Darkness bądź też pierwszy Trek. Wyprawa do kina utwierdziła w przekonaniu, że wszystko, co najlepsze otrzymaliśmy już w ogólnodostępnym soundtracku. Ale dopiero zmierzenie się z tym dwugodzinnym kolosem ostatecznie uspokaja sumienie – zakup Star Trek Beyond: The Deluxe Edition będzie domeną tylko najbardziej zafiksowanych entuzjastów serii i miłośników twórczości Giacchino.



Nie będę się rozwodził nad estetyką, tematyką i szeroko pojętą „słuchalnością” samej partytury. Czyniłem to już przy okazji recenzji regularnego wydawnictwa. Nie omieszkam natomiast skomentować edytorskiego oblicza tego domniemanego specjału. A trzeba przyznać, że prezentuje się on ubogo, jak na standardy limitowanych, kolekcjonerskich produktów. Książeczka upstrzona fotografiami, zaledwie pół strony poświęca na słowo kompozytora skierowane do słuchacza. Żadnych opisów, żadnych ciekawostek… Opieszałość decydentów Varese przekracza tu kolejne bariery, o tyle bardziej, że przecież w przypadku pierwszego Treka w nasze ręce trafił pięknie wystylizowany digipack. I gdyby nie pedantyczne przywiązanie kolekcjonerów do tłoczonego plastiku, to równie dobrze można było ten soundtrack opublikować tylko i wyłącznie drogą elektroniczną.


Również merytoryczna treść nie daje chociażby cienia refleksji nad ewentualnym rozstaniem się z drogocennym wizerunkiem Władysława Jagiełły. Nie oszukujmy się. Wszystko co warte naszej uwagi zostało już zaprezentowane na regularnej edycji ścieżki dźwiękowej. Utworów kreujących nowe, nieznane do tej pory oblicze tej pracy jest tutaj jak na lekarstwo. Natomiast wśród całej gamy underscore, z niemałym trudem można wyszczególnić fragmenty, do których warto powracać w dłuższej perspektywie czasu. Samo doświadczenie odsłuchowe dalekie jest od emocjonującego, jak chociażby w przypadku Into Darkness. Ta podróż w nieznane miota słuchacza między ilustracją mającą moc sprawczą tylko w zderzeniu z kontekstem wizualnym, a bardziej zaznaczającymi swoją obecność fragmentami muzycznymi. Rzućmy więc okiem i uchem na utwory najbardziej angażujące uwagę odbiorcy.



W moim odczuciu będą to fragmenty oscylujące wokół dwóch najbardziej prominentnych tematów partytury. Opublikowanie koncertowych suit motywu Jaylah (Jaylah’s Theme) oraz spektakularnie prezentującego się miasta-stacji kosmicznej (Yorktown’s Theme), było tutaj najbardziej pożądanym uzupełnieniem materiału filmowego. Co zaś się tyczy samej treści ilustracji, to z wielkim trudem idzie przywołać jakiś szczególnie mocno zapisujący się w pamięci fragment. Fakt, kompletny album fajnie rozwija ilustrację tragicznych wydarzeń w mgławicy i „twardego lądowania” na planecie, ale w kontekście utworów usłyszanych na godzinnym soundtracku, nie ma tutaj wielkiej rewolucji tematyczno-stylistycznej. Ot kilka smaczków ukrytych w Krall Hell Breaks Loose czy The Evacuation Variations, gdzie za pomocą żeńskich wokaliz oraz chóralnych wstawek skutecznie budowana jest groza. Tymi samymi środkami wtłaczana jest do partytury spora dawka patosu w pierwszej odsłonie Bright Lights Big Velocity. Najwięcej nowego materiału daje nam natomiast środkowa część albumu. Pech chciał, że jest to jednocześnie ilustracja najmniej frapująca pod względem treści. Skupiona na funkcjonalnym graniu, absolutnie nie zwraca na siebie uwagi poza kilkoma kilkudziesięciosekundowymi przebłyskami, ot jak w przypadku In Artifacts As In Life. Niewiele ciekawego dzieje się również w rozszerzeniu finalnej konfrontacji, która poza The Root Of Krall Evil oraz poprzedzającym całą sekwencję, Spock Speaks Hive, nie prezentuje nic ciekawego.

Merytoryczna bieda tego wydawnictwa najbrutalniej rozprawia się ze słuchaczem u kresu wertowania drugiego krążka. Brak jakichkolwiek adnotacji względem załączonych bonusowo utworów rodzi mnóstwo pytań odnośnie kontekstu ich wyszczególnienia. I najbardziej dobitnym tego przykładem jest kawałek Krall Things Being Equal oraz pojawiający się „znikąd” Star Trek Main Theme, będący (zapewne) alternatywą dla zilustrowanych piosenką Rihanny, napisów końcowych.

Sztuka dla sztuki – tak mógłbym podsumować rynkowy żywot dwupłytowego Star Trek Beyond: The Deluxe Edition. Nie dajmy się jednak zwieść. Z tytułowym delikatesem ma to raczej niewiele wspólnego. Poza średniej klasy materiałem muzycznym, którego jakość definiuje w głównej mierze podejście Giacchino do projektu, cała reszta w niczym nie przypomina kolekcjonerskiego specjału. Graficzno-merytoryczna nędza wywołuje poczucie zażenowania zmarnowanym potencjałem i marketingowym strzałem w kolano odpowiedzialnych za ten bubel decydentów. Jeżeli więc nie jesteś ultrahardcorowym miłośnikiem twórczości Amerykanina lub fanem serii, unikaj tego zestawu i nie nabijaj „kabzy” podmiotom lekceważąco podchodzącym do swoich klientów. Sięgnij po zakupiony wcześniej, regularny krążek, zrelaksuj się i uśmiechnij, sięgając myślami w nieznane. Hej, przecież zaoszczędziłeś sporą sumę pieniędzy!

Inne recenzje z serii:

  • Star Trek: The Motion Picture
  • Star Trek: The Wrath of Khan
  • Star Trek: The Wrath of Khan (expanded)
  • Star Trek: The Search for Spock
  • Star Trek: The Search for Spock (expanded)
  • Star Trek: The Voyage Home
  • Star Trek: Final Frontier
  • Star Trek: Final Frontier (expanded)
  • Star Trek: The Undiscovered Country
  • Star Trek: The Undiscovered Country (expanded)
  • Star Trek: Generations
  • Star Trek: Generations (expanded)
  • Star Trek: First Contact
  • Star Trek: First Contact (expanded)
  • Star Trek: Insurrection
  • Star Trek: Insurrection (expanded)
  • Star Trek: Nemesis
  • Star Trek: Nemesis (Deluxe Edition)
  • Star Trek: The Next Generation
  • Star Trek: Voyager
  • Star Trek: Deep Space Nine
  • Star Trek: Enterprise
  • Star Trek: Enterprise (Canamar, Regenerations)
  • Star Trek (2009)
  • Star Trek: The Deluxe Edition
  • Star Trek Into Darkness
  • Star Trek Into Darkness: The Deluxe Edition
  • Star Trek Beyond
  • Star Trek Beyond: The Deluxe Edition
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze