Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Dennis McCarthy

Star Trek: Deep Space Nine (Star Trek: Stacja Kosmiczna)

(1993)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 04-05-2007 r.

Widząc jak wielkim sukcesem cieszy się telewizyjny periodyk, Następne Pokolenie, wytwórnia Paramount postanowiła kuć żelazo póki gorące, inwestując w kolejne widowisko z „trekowej” serii – Stacja Kosmiczna. Akcja serialu rozgrywa się w roku 2369. Mieszkańcy planety Bajor proszą o pomoc Zjednoczoną Federację Planet w odbudowaniu ich rodzimego świata po półwiecznej wyniszczającej okupacji Kardasjan. Flota wysyła więc na miejsce załogę pod dowództwem Benjamina Sisko, która osiada na jednej ze stacji kosmicznych pozostawionej przez najeźdźców. Jak się wkrótce okaże, problemy pozostawione przez byłych okupantów staną się zaledwie zalążkiem tego z czym mierzyć się będzie musiała dzielna załoga DS9… Pomysł usytuowania akcji trekowego widowiska w jednym, charakterystycznym miejscu wywołał na początku niemałe poruszenie wśród rzeszy fanów, dla których idea „kosmicznej tułaczki” Rodenbery’ego traciła w Deep Space Nine swoje merytoryczne podstawy. Jednakże pomysłowość scenarzystów, zsyłających na bohaterów coraz to nowe przygody i misje, przekonała widownię do tego nowego przedsięwzięcia. Baaa! 3 i 4 sezon cieszyły się nawet zbliżoną popularnością do Następnego Pokolenia! Niemniej po 7 latach produkcji i ten projekt zamknięto, przede wszystkim ze względu na słabnącą z odcinka na odcinek oglądalność, skutecznie odbieraną przez kolejny telewizyjny hit, Star Trek: Voyager.

Troszcząc się o wizualną i merytoryczną warstwę nowego przedsięwzięcia, nie zapomniano również o oprawie muzycznej, której pisanie przypadło „starej ekipie wyjadaczy” z Następnego Pokolenia. Spośród dziesiątków kompozytorów pracujących nad TNG wyróżniały się przede wszystkim trzy osobistości: Dennis McCarthy, Jay Chattaway oraz Ron Jones. Pierwszych dwóch panów zwerbowano już na starcie do ilustrowania premierowego sezonu DS9, ustawicznie potem dopuszczając innych do ilustrowania pojedynczych epizodów (np.: David Bell oraz John Debney). Jak się jednak okazało w ostatecznym rozrachunku. to właśnie McCarthy i Chattaway posiadali monopol na muzykę w Stacji Kosmicznej i to oni decydowali o jej ostatecznym kształcie. Tutaj najwięcej do powiedzenia miał z pewnością McCarthy, któremu przypadło napisanie muzyki do pilota serialu – „Wysłannik”. Stając przed zadaniem sporządzenia oprawy do pierwszego odcinka jakiegokolwiek widowiska, kompozytor musi zdać sobie sprawę, że kreśli w nim schematy do których chcąc nie chcąc trzeba będzie powracać w toku dalszych prac. Mający już pewne doświadczenie na tym polu McCarthy wydał się zatem dla producenta Ricka Bermana bardzo dobrym kandydatem do sprostania temu zadaniu. Pozostawiony na placu boju z 3-tygodniowym terminem na skomponowanie całości (tydzień na temat przewodni i 2 na resztę oprawy) pokazał po raz kolejny, że w kategoriach ilustracyjnych nie ma sobie równych. Jeżeli zaś chodzi o walory estetyczne tego co skomponował… No cóż, wiele w tej kwestii od Następnego Pokolenia się nie zmieniło. W polityce wydawniczej GNP Crescendo zresztą również. Po raz kolejny otrzymaliśmy bowiem soundtrack z całą ilustracją pilotażowego odcinka trekowego serialu.

Trzeba przyznać, że czołówka McCarthy’emu się udała. Nawet bardzo. Otwierający płytę niespełna 2-minutowy patetyczny temat na trąbki z akompaniującymi smyczkami oraz organami, świetnie wtapia się w zmontowane obrazy introdukcji. Pozytywne wrażenia nie bledną nawet po wielokrotnym odsłuchu, co niewątpliwie stanowi zaletę tego krótkiego utworu muzycznego. Zamykająca krążek rockowa aranżacja tej melodii również zwróci uwagę słuchacza, który o ile polubił sam temat, zapewne polubi i ten „bonus”. Aż żal ściska, że poza tymi dwoma trackami, krążek dosłownie zżera korozja braku inwencji.

Siedem lat pisania na autopilocie wytworzyło w McCarthym chyba jakąś wewnętrzną barierę funkcjonalizmu ilustracyjnego. Barierę przez którą niezmiernie trudno jest się mu przebić. Pozostawione mu 2 tygodnie na napisanie niewiele ponad 40 minut muzyki, to jak na realia telewizyjne niemal wieczność. Wieczność, którą kompozytor skutecznie zatopił w sztampowym podejściu do swojego zadania. Wolał bowiem odświeżyć sprawdzone już, nakreślone gdzieś w toku prac nad V: The Series oraz Następne Pokolenie schematy, niźli wysilić się na coś nowego. Nie brak oryginalności jest jednak główną bolączką Stacji Kosmicznej, tylko brak, że tak to określę, polotu. Uboga atrakcyjność dzieła McCarthy’ego wypływa z prostego faktu opierania go na smętnym underscore, którego wyznacznikiem są leniwie prowadzone smyczki z równie apatyczną, dysonującą sekcją dętą i elektroniką. Niewiele bardziej porywająca jest sama akcja, budowana na podobnych środkach wyrazu, aczkolwiek podporządkowana tym razem rytmom militarystycznym. Miejscami ciężko nawet uchwycić granicę pomiędzy muzyką akcji, a kolejną porcją sztampowej ilustracji. Nie dziwne zatem, że słuchacz może się czuć jakby przeprawiał się przez strasznie grząskie muzyczne bagno. Przed kompletnym utonięciem w tej mazi chronią nas rozlokowane co jakiś czas skromne „koła ratunkowe”. Jednym z nich będzie na przykład utwór źródłowy, Cucumbers in Space zdobiący scenę z knajpy na DS9.

Innymi słowy, ścieżka ta nie robi zbyt dobrego wrażenia. Po raz kolejny GNP Crescendo wypuściło na rynek bezpłciowy soundtrack, gdzie ubito na siłę całą muzykę z wybranego odcinka serialu. Mimo kilku elektryzujących elementów, na ogół krążek ze Stacji Kosmicznej jawi się jako mało absorbujący i ukierunkowany na ortodoksyjnych fanów Star Treka produkt. Nie polecam więc nikomu spoza tej grupy…

Inne recenzje z serii:

  • Star Trek: The Motion Picture
  • Star Trek: The Wrath of Khan
  • Star Trek: The Wrath of Khan (expanded)
  • Star Trek: The Search for Spock
  • Star Trek: The Search for Spock (expanded)
  • Star Trek: The Voyage Home
  • Star Trek: Final Frontier
  • Star Trek: Final Frontier (expanded)
  • Star Trek: The Undiscovered Country
  • Star Trek: The Undiscovered Country (expanded)
  • Star Trek: Generations
  • Star Trek: Generations (expanded)
  • Star Trek: First Contact
  • Star Trek: First Contact (expanded)
  • Star Trek: Insurrection
  • Star Trek: Insurrection (expanded)
  • Star Trek: Nemesis
  • Star Trek: Nemesis (Deluxe Edition)
  • Star Trek: The Next Generation
  • Star Trek: Voyager
  • Star Trek: Enterprise
  • Star Trek: Enterprise (Canamar, Regenerations)
  • Star Trek (2009)
  • Star Trek: The Deluxe Edition
  • Star Trek Into Darkness
  • Star Trek Into Darkness: The Deluxe Edition
  • Star Trek Beyond
  • Star Trek Beyond: The Deluxe Edition
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze