Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.

DZIEŃ WŁOSKI NA FILMMUSIC.PL

Na Filmmusic.pl zawsze staraliśmy się promować nie tylko muzykę z najbardziej znanych filmów i od najbardziej znanych kompozytorów, ale także godne uwagi ścieżki z zapomnianych obrazów od twórców, których kojarzą najzagorzalsi fani gatunku. Kontynuując te tradycje rozpoczynamy cykl, w którym zamierzamy przyjrzeć się dokonaniom mniej popularnych kompozytorów z różnych zakątków świata w formie jednoniowych akcji poświęconej danemu krajowi. Korzystając z okazji jaką jest rocznica zjednoczenia Włoch (17 marca 1861 roku parlament oficjalnie proklamował utworzenie Królestwa Włoch w wyniku połączenia państewek płw. Apenińskiego) postanowiliśmy zacząć od tego właśnie państwa.

Włoska kinematografia w przeszłości dała światu wielkich reżyserów, wielkie filmy i wielkich kompozytorów. O Ennio Morricone nie musimy przypominać, ale mogliście przeczytać u nas także recenzje prac Nino Roty czy Pino Donaggio, a także mniej znanych, jak Paolo Buonvino, Stelvio Ciprianiego, Riza Ortolaniego, Nicoli Piovaniego, Savio Riccardiego czy Carla Siliotto. Dziś niestety -i niech nie zamaże tego obrazu Oscar dla La grande bellezza– Włosi nie stanowią już takiej siły w światowym kinie jak kiedyś, gdy zachwycali zarówno w kinie artystycznym, jak i rozrywkowym. Włoska kinematografia lat 60., 70. czy 80. oferuje jednak tyle świetnych filmów i tyle ciekawej muzyki, że doprawdy jest w czym wybierać. Postanowiliśmy dziś skupić się na czterech pozycjach napisanych przez czterech różnych włoskich twórców, których dzieł jeszcze na Filmmusic.pl nie recenzowaliśmy. Niejako debiutują zatem na naszych łamach:

  • Fabio Frizzi (…E tu vivrai nel terrore! L’aldilà)
  • Franco Micalizzi (Stridulum)
  • Nora Orlandi (Lo strano vizio della Signora Wardh)
  • Pierro Piccioni (Il demonio)

    Zdecydowaliśmy się ponadto na jeden gatunek filmowy. Wszystkie recenzowane pozycje w większym lub mniejszym stopniu można przypisać pod kino grozy, bardzo popularne we włoskiej kinematografii w drugiej połowie ubiegłego stulecia. Jak różne jest to kino (od połączenia dramatu z horrorem satanistycznym, poprzez giallo z elementami melodramatu, wyjątkowo specyficzny horor science-fiction aż po przepełnione obrzydliwością gore), tak i różna jest to muzyka. Być może recenzje Łukasza Koperskiego i Marka Łacha zachęcą Was do sięgnięcia po któryś soundtrack, a może i do obejrzenia filmu. Jeśli z kolei zainteresuje Was któryś z kompozytorów, informacje o każdym z nich znajdziecie w dziale Biografie.

    Kolejny „dzień” poświęcony kompozytorom z jednego kraju za czas jakiś (do Włochów być może też jeszcze wrócimy, wszak nie wyczerpujemy tu tematu), wcześniej jednak zaprosimy Was na zdecydowanie dłuższą wyprawę po muzyce filmowej pewnego europejskiego państwa. To już wkrótce na Filmmusic.pl.

  • Najnowsze newsy

    Komentarze