Z okazji nadchodzących koncertów Jamesa Newtona Howarda postanowiliśmy wrócić do naszego dawnego cyklu TOP 30. Oto przygotowana przez nas lista najlepszych utworów Amerykanina!
(fragment)
Stawkę otwiera ścieżka lekka i przyjemna. Temat śliczny niczym Julia Roberts, rzewne smyczki oraz relaksujący saksofon Kenny’ego G tworzą mocny punkt początków kariery Howarda. Nawet jeśli cała ścieżka i film zostają już trochę zapomniane, główna melodia z pewnością zapewniła sobie godne miejsce na liście klasyków kompozytora.
(fragment)
Film Jestem legendą, to kombinacja dwóch świetnie współpracujących ze sobą elementów – kreacji Roberta Nevilla (Will Smith) oraz idealnie wtapiającej się w ten post-apokaliptyczny świat, oprawy muzycznej. Howardowi udało się stworzyć idealną mieszankę smutnej liryki z nutką nadziei, a wszystko to usłyszeć możemy w temacie głównym, który najpełniej i najokazalej wybrzmiewa w przejmującym, chwytającym za serce, utworze Evacuation.
Choć wzorcową ilustrację sceny lotu Nibylandii stworzył John Williams na potrzeby spielbergowskiego Hooka, to jednak James Newton Howard przy okazji swojego Piotrusia Pana przedstawił własne muzyczne wyobrażenie tego popularnego motywu z powieści Jamesa Metthew Barrie. U JNH jest mniej doniośle i klasycznie, acz z jego muzyki biją wielkie pokłady optymizmu i dziecięcej energii. Zwraca też uwagę świetne połączenie orkiestry i elektroniki, które intonują prostą, ale bardzo chwytliwą melodię.
Klimatyczna muzyka w stylu Jerry Goldsmitha szybko zmienia się w niezwykły popowo brzmiący temat z motorycznym saksofonem, na którym gra uczeń Milesa Daviesa Wayne Shorter. Zasłużona nominacja do Oskara!
Czy można na ekranie opisać naturę Boga czy też boski pierwiastek? Wydaje się, że bardzo blisko był tego właśnie Howard w finałowej sekwencji Alive: Dramat w Andach. Pozostawieni na pastwę losu po katastrofie lotniczej w surowych i zimnych górach bohaterowie mają po raz pierwszy być może szansę na ratunek. Muzyka Howarda wzorcowo się buduje (min. przy wykorzystaniu dętych drewnianych, z których solennie korzystał choćby w latach 90-ych) by dać upust epickiemu wybuchowi orkiestry, wspartej bardzo emocjonalnymi harmoniami, które przynoszą muzyczne uczucie ulgi i spełnienia. Wzorcowe hollywoodzkie, melodramatyczne granie, które później u twórcy będzie można usłyszeć choćby w Wielkim Kanionie czy Granicach wytrzymałości.
Ilustracja zapierających dech w piersiach przelotów nad górskimi przełęczami okraszona została howardowską muzyką, łączącą wyrazisty temat z perkusjonaliami i delikatnymi nawiązaniami etnicznymi. Muzycznie jest to z pewnością bardziej rozbudowane niż gra Izabelli Scorupco…
Konsekwentnie budowany nastrój, narastający, smyczkowy dramatyzm oraz iście anielskie partie chóralne, zwieńczone prawdziwie medytacyjnym wyciszeniem. Przeszywający, emocjonalny majstersztyk w stylu, za jaki Howarda cenimy i kochamy najbardziej.
Nieco kiczowata scena zabawy wielkiej małpy z jego wybranką w najsłynniejszym nowojorskim parku, okazała się być doskonałą próbą dla lirycznych umiejętności Jamesa Newtona Howarda. Amerykanin udowadnia tutaj, że w subtelnych środkach muzycznego wyrazu mogą drzemać olbrzymie pokłady emocji. A wszystko to za pomocą smyczków, oboju i fortepianu.
Kompozycja do Księcia Przypływów nie należy do najbardziej znanych prac Amerykanina, choć zapewniła mu pierwszą z ośmiu nominacji do Oskara. A szkoda, bo temat przewodni to prawdziwa perełka. Chciało by się rzecz, że Barbra Streisand wręcz przyciągała swoim magnetyzmem niezapomniane melodie, jak choćby w The Way We Were Marvina Hamlischa. W Księciu słyszymy, słodki, miłosny w pełnym dictum temat, który na początku lat 90. często wieńczył prace Howarda (Dying Young, Pretty Woman). Tutaj kompozytor przestrzega wszystkich reguł wielkiego melodramatu i buduje melodię wzniosła, lekką dla ucha i taką też samą dla serca.
Raptem 4 minuty, a kilka muzycznych oblicz Howarda. Najpierw cudownie wzniosła fanfara, rodem z historycznego fresku, później pop-rockowa muzyka niczym z lat 80. (z gitarą, syntezatorami i perkusją), a całość wieńczy elegijny motyw na fortepian i chórki.
(fragment)
Ten utwór to jeden z dowodów na ilustracyjny geniusz, który swego czasu obejmował współpracę kompozytora z reżyserem o inicjałach MNS. Tytułową wioskę, w której zamieszkują bohaterowie nawiedzają mityczne stworzenia (dzikie, plemienne w wyrazie perkusje oraz mroczne brzmienie w pierwszej części utworu), zagubiona niewidoma bohaterka stojąc przed domem wyczuwa obecność stwora, lecz w ostatniej chwili jej wyciągniętą w ciemności rękę chwyta nieśmiały bohater grany przez Joaquina Phoenixa. Moment to w Osadzie zarówno piękny i poetycki, bowiem na muzycznej scenie pojawia się genialne, pasjonujące solo skrzypaczki Hilary Hahn – ucieleśnienie bezpieczeństwa, bohaterstwa a także uczucia rodzącego się pomiędzy dwójką młodych bohaterów.
(fragment)
Visions jest ważne z kilku względów. To w tym momencie, w filmie, David Dunn ostatecznie godzi się na swoją inność i akceptuje nadprzyrodzone moce. To wtedy schodzi do ludzi i, poprzez wizje, odkrywa mroczne wydarzenia z życia przechodniów. Howard wystukuje niesamowity temat, w którym czerpie ze swoich poprzednich dokonań, ale też odrabia lekcje z ilustracji 'shyamalanowskiej’, czyli muzyce przesyconej magią, tajemnicą, niosącą niedopowiedzenie i piękno w najczystszej postaci. Jeśli podpiszemy to do dusznego miasta i zakapturzonego bohatera, z pozoru zwykłego śmiertelnika, dostaniemy wzruszającą scenę, w której następuje niepokojąca i mocna w wymowie definicja bohatera. Całość ubrana w pianino, miejski beat i bohaterską fanfarę w obliczu rozwiązania akcji.
(fragment)
Drugi na naszej liście utwór z lataniem w tytule, a trudny zliczyć który wśród wszystkich TOPów kawałek ilustrujący scenę szybowania w przestworzach. To samo w sobie jest fascynujące, ale gdy mowa o filmie fantasy i locie skrzydlatej wróżki to należy oczekiwać czystej muzycznej magii. I taką od Jamesa Newtona Howarda dostajemy. Utwór rozwija się powoli, niemal nieśmiało, ale gdy do eterycznych chórków dołączy wyrywany przez orkiestrę energiczny temat, wtedy lecimy już razem z nim.
Prześliczna morska kołysanka idealnie ilustrująca naukę pływania niewinnej dziewczynki, a zarazem jej przyjaźni do głównego bohatera granego przez Kevina Costnera. Niezwykle subtelne połączenie delikatnej elektroniki z jeszcze delikatniejszym brzmieniem fletu, cymbałków, trójkątów i dzwoneczków. Przepiękny jak błękit oceanu, relaksacyjny utwór na płycie pełnej akcji i przygody.
Skomponowaną w ekspresowym tempie ścieżkę do King Konga pamiętam między innymi ze wspaniałej, blisko 15 minutowej, bogatej końcówki. To podzielony na 5 utworów epilog, w którym Howard szarżuje po najbardziej karkołomnych rozwiązaniach orkiestracyjnych, podrzuca tematy, rozwija je, urywa, buduje napięcie, kreuje romantyzm, wplata wokalizę, słowem robi wszystko, co definiuje jego niepowtarzalny ilustracyjny talent. Co lubię dodawać przy okazji tego muzycznego poliptyku, to fakt, że dopiero w ostatnim utworze Howard proponuje, śliczny, przesycony romantyzmem przesmyk, którego za nic w świecie nie zdecydował się odkryć wcześniej. Tylko wielkich stać na takie ryzyko.
(fragment)
Jeden z najbardziej przystępnych utworów z tej ścieżki. Niby też najbardziej współczesny, prawie wręcz popowy w formie, a jednak pełen swoistego przygodowego nastroju. A to dzięki świetnemu tematowi, wprowadzonemu na płycie wcześniej w Raptors/Stand Together, a w filmie w momencie, w którym Aladar i jego przyjaciele spotykają prowadzone przez Krona stado. Czysty fun, czego chcieć więcej?
(fragment)
Ścieżka dźwiękowa do Waterworld oferuje wiele świetnych kawałków, ale szczególne miejsce wśród nich zajmuje Escaping The Smokers. Nie tylko dlatego, że jest pierwszym utworem akcji, jaki słyszymy w filmie. Poza tym poszczycić się może jedną z ciekawszych aranżacji przygodowego tematu głównego. Egzotyczna końcówka idealnie wtapia się w dalszą, już mniej dynamiczną część oprawy muzycznej. Perfekcyjna mieszanka emocji i piękna w muzyce Jamesa Newtona Howarda.
Zapomniany thriller Joela Schumachera z rewelacyjną muzyką Howarda. Redemption to chóralna perełka wspomagana tłem orkiestry i subtelnej elektroniki. Dużo tu klimatu Hornera, Elfmana, ale wszystko podane w zupełnie nowy sposób, znamionujący oryginalny styl, który potem usłyszymy w dojrzałych kompozycjach twórcy.
Jeden z najbardziej znanych tematów w historii telewizji. Elektronika, perkusja i fortepian kojarzące się nie tylko ze sterylnością bloku operacyjnego, ale także skrzypieniem lekarskich butów i piskiem wózkowych kółek na bloku operacyjnym. Mistrzostwo ilustracyjne zawarte w temacie, na który powołują się dziś niemal wszystkie seriale medyczne.
Pierwsza w pełni epicka ścieżka, na którą James Newton Howard miał kilka tygodni i… logistyczną pomoc od Hans Zimmera, od czego zaczęła się zresztą ich wielka przyjaźń. Epicki utwór towarzyszy scenie, w której czarny charakter przemawia do swych podwładnych. A po latach stał się inspiracją dla montażystów i kompozytorów, ponieważ analogiczne fragmenty można znaleźć w Titanicu oraz… Ostatnim samuraju i Królu Arturze.
Mimo, że na potrzeby serii The Hunger Games James Newton Howard nie specjalnie rozpieszczał nasze uszy, to jednak tym utworem zjednał serca i uszy słuchaczy, nie tylko ceniących muzykę filmową. Jako dowód niech poświadczą wysokie miejsca na światowych listach przebojów. Wykonywana przez Jennifer Lawrence przyśpiewka, będąca zarazem transkryptem piosenki z westernu z 1959 roku o tym samym tytule, staje się dla Amerykanina „pretekstem” do skomponowania epickiego utworu. Do pięknie zaaranżowanej piosenki, dołącza z najpierw chór, symbolizujący walczących o wolność mieszkańców dystopijnego Panem, aby następnie wraz z orkiestrą przerodzić się w istny rewolucyjny hymn!
Ścieżka dźwiękowa do Atlantydy: Zaginionego Lądu to jedna z kilku prac JNH powstałych na potrzeby animacji, które ochoczo ilustrował zwłaszcza na przełomie milleniów. I tym razem maestro przygotował partyturę barwną i pełną smaczków, która na kartach historii muzyki filmowej zapisała się zwłaszcza wspaniałym The Crystal Chamber, ilustracji magicznej przemiany jednej z głównych bohaterek. Prawdziwa esencja muzycznej magii i mistycyzmu.
Partytura do Snow Falling On Cedars zaliczana jest do jednej z wybitniejszych w karierze Amerykanina, to jednak dalej nie cieszy się należytą popularnością. Jest to przede wszystkim praca dla cierpliwych słuchaczy, którzy docenią to subtelne i atmosferyczne granie. Tym bardziej, że po chwilach skupienia otrzymujemy istną erupcję emocji w fenomenalnym utworze Tarawa. Chór otrzymuje wręcz apokaliptyczne rozmiary, co też idealnie oddaje zmagania żołnierza podczas II wojny światowej na Pacyfiku. Mimo niesamowitej skali utwór ten nie popada w zbędny pas, zaś staje się idealnym muzycznym tłem, jakie mogłoby towarzysz końcu świata. Jako ciekawostkę warto dodać, że kawałek ten wykorzystany został w zwiastunie Matrix: Rewolucje. I w sumie dzięki niemu zyskał większą sławę niż przez film, na którego potrzeby został skomponowany. Co nie zmienia faktu, że jest on nie tylko flagowym utworem na soundtracku, ale i całej twórczości Jamesa Newtona Howarda
Choć na albumie soundtrackowym utwór ten został podzielony na dwie części, my postanowiliśmy potraktować go jako całość. Kulminacja Znaków bez wątpienia należy do najjaśniejszych momentów w karierze kompozytora, zbierając do kupy wszystkie elementy składowe tej ścieżki. Mamy tu więc emocjonalną muzykę do sceny retrospekcji bohatera granego przez Mela Gibsona, a także elektryzującą, ultra-dynamiczną i opartą o trzy-nutowy motyw melodię z napisów początkowych, która stanowi ilustrację pod zmagania bohaterów z obcymi przybyszami w ich rodzinnym domu. Zawodzące „brudne” smyczki i sekcja dęta generują iście herrmannowskie napięcie i klimat grozy. I w końcu kojącą, elegancką ilustrację (opartą o ten sam minimalistyczny motyw) pod finałowe sceny filmu, będącą doskonałym komentarzem muzycznym dotyczącym zmian w życiu, w tym odzyskania wiary, głównego protagonisty. Nie pada tu żadne słowo, muzyka mówi wszystko. I to jej ogromna siła w filmie M. Nighta Shyamalna.
Utwór, który z jednej strony James Newton Howard doskonale oddaje ducha Afryki, za pomocą inspirującego wokalu Youssou N’Dour’a, połączonego z dziecięcym afrykańskim chórem. Z drugiej strony przy pomocy typowej dla Howarda, przejmującej liryki, oddaje cierpieniu ofiar wyzysku i wojen domowych we współczesnej Afryce. Mocne i dającego do myślenia zakończenie naprawdę dobrego filmu Edwarda Zwicka, które straciłoby na sile, gdyby nie muzyka Jamesa Newtona Howarda.
Na zakończenie wielopoziomowej historii o relacjach rasowych w USA, Scott Hicks i James Newton Howard prezentują nam prostą i pełną emocji chwilę. A wszystko w najprostszych możliwych słowach: czy mogę cię teraz przytulić?. Kompozytor obejmuje nas ciepłem, w którym znajdują się wszystkie skrywane dotąd emocje. Ale w tym uścisku nie ma żadnej przesady. I dlatego jest tak pięknie.
Podróż gadziego jaja przez jurajskie krainy, to z pewnością jedna z najbardziej spektakularnych sekwencji w karierze James Newtona Howarda. Humorystyczna zabawa z fagotem i bębnami przeradza się w cudne połączenie potężnej orkiestry, majestatycznych chórów, etnicznych wokali i perkusjonaliów, w ten sposób doskonale przelewając na papier nutowy filmowy zachwyt nad przyrodą i życiem.
Ścieżka dźwiękowa z Kobiety w błękitnej wodzie kojarzy się głównie z mistycznie budowaną atmosferą bajkowości i nieznanego (z mocno ówcześnie praktykowanymi przez Howarda tendencjami minimalistycznymi). Scena finałowa to jednak kompozycja stworzona z operowym rozmachem. Początkowa, dość dramatyczna muzyka ilustracyjna przechodzi w porywającą symbiozę – bardzo howardowską w brzmieniu – chóru i potężnie grającej orkiestry, kończąc wszystko ekspresyjnym wykonaniem minimalistycznego tematu głównego oraz zawieszonego w przestrzeni chóru, który raz jeszcze zwraca uwagę na bajkowość konwencji (mimo, że scenerią są tylko tak zwyczajne rzeczy jak apartamentowiec i basen…)
Flow Like Water to jeden z najjaśniejszych punktów soundtracku z Ostatniego władcy wiatru. Dramatyzm, epicki oddech, tematyka i wreszcie rzadko spotykana w dzisiejszych kompozycjach klasyczna uroda, sprawiają że smutek chwyta, gdy pomyślimy, iż tak świetny utwór marnuje się w tak kiepskim filmie. ”
(fragment)
Perła w koronie twórczości Jamesa Newtona Howarda. Gigantyczny ładunek emocjonalny zaklęty w skrzypcowo-fortepianowym poemacie ilustrującym drogę niewidomej Ivy po lekarstwa. Kluczowy moment filmu kompozytor okrasił utworem na długo zapadającym w pamięć, nie tylko miłośnikom muzyki filmowej. Jego niezwykła emocjonalność to dużej mierze zasługa utalentowanej skrzypaczki Hilary Hahn, która nadała całości niepowtarzalnego brzmienia. Takie utwory wystarczą żeby unieśmiertelnić kompozytora.
Wcześniejsze odsłony TOP 30: