Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Bear McCreary

Battlestar Galactica: The Plan / Razor

(2010)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 12-03-2010 r.

Zakończenie exodusu ocalałych z zagłady mieszkańców 12 Kolonii wcale nie gwarantowało, że producenci wyślą kultowy periodyk stacji SyFy, Battlestar Galactica, na zasłużony spoczynek. Pokusa uczynienia go zapleczem finansowym na ciężkie czasy kryzysu była nie do odparcia. W ten oto sposób powstały dwa filmy pełnometrażowe, a kolejne rodzą się już w niespokojnych głowach decydentów stacji. O ile pierwszy z nich, Razor (wyemitowany jeszcze przed czwartym sezonem serialu), zasadniczo rozszerzył wątki Pegasusa i przyjęty był raczej ciepło przez widzów, to kolejny, The Plan, „filozofujący” na temat kolonialnego armagedonu, to już materiał dla tzw. „hardkorów” z czterema certyfikatami, przy czym posiadanie takowych nie gwarantuje dobrej zabawy podczas seansu…



Nie wpłynie również na stopień zrozumienia warstwy muzycznej BSG, mimo że jest ona wprost proporcjonalna do jakości filmów. Czemu? Ponieważ odpowiedzialny za nią Bear McCreary pisze prostą i trafiającą w masy muzykę, czego dowodem jest miażdżąca konkurencję sprzedaż jego płyt z muzyką do Battlestara. Mimo, że lata artystycznej świetności w ramach tego przedsięwzięcia ma już za sobą, ciągle doskonali się w kuglarskim rzemiośle bezpardonowego wciskania dwa, pięć, nawet dziesięć razy tego samego produktu. Szczegółową historię ewolucji muzycznej, moment apogeum i okres schyłkowy partytury do BSG można poznać sięgając po wcześniejsze soundtracki do czego osobiście serdecznie zachęcam. Znajomość takowych pozwoli nam bowiem uświadomić sobie, że najnowszy, a omawiany w tym miejscu album, to istny recykling dotychczas opracowanych i wykorzystanych pomysłów Beara. Produkt wtórny co prawda, aczkolwiek potrafiący od czasu do czasu zaskoczyć słuchacza jakimś elektryzującym momentem. Obecność takowych związana jest poniekąd z dwoma potężnymi filarami tematycznymi ścieżki, czyli motywem przewodnim Razora oraz tematem zagłady z najnowszego filmu.

Ten kto widział The Plan zapewne doskonale pamięta epilog filmu (skądinąd dziwny) i następującą po nim piosenkę, zdobiącą napisy końcowe. Doskonały, choć prosty w budowie, temat z wokalnymi popisami luby Beara, Rayi Yarbrough stał się osią wokół której obraca się przynajmniej pierwsza połowa albumu (warto przeto zaznaczyć, że tekst śpiewany przez Rayę to fragment lamentu z czołówki serialu). Interpretacja wokalna spycha jednak do lamusa rockową podstawę tematyczną, którą zamknięto w dwuczęściowym, bardzo nużącym kawałku Apocalypse i jego koncertowym wydaniu dołączonym (nie wiadomo po co?!) do albumu. Większą krztą ambicji, aniżeli eksploatowany do porzygu motyw zagłady, przejawia się temat z Razora. W tym miejscu należy się ukłon w stronę kompozytora za to, jak wiele ciekawych aranżacji utworzył z banalnego motywu major Kendry Shaw. Najbardziej „neutralnie” prezentuje się on w utworze Razor Main Title, jednakże o wartości estetycznej (i poniekąd emocjonalnej) tej skromnej melodii przekonują nas dopiero kawałki takie jak Pegasus Aftermath, albo Major Kendra Shaw.

Na tym właściwie zakończyć można analizę podstawowej palety tematycznej. Jej doskonałym uzupełnieniem są pojawiające się tu i ówdzie melodie z pierwszych dwóch sezonów serialu. Nie dziwi zatem obecność tematu Adamy, szczególnie zarysowanego w kontekście hymnu kolonialnego. Powstały w ten sposób kawałek akcji Husker in Combat całkiem przyzwoicie prezentuje się zarówno w filmie jak i na płycie. Szkoda tylko, że tego typu utworów jest tu jak na lekarstwo. Muzyka do Razora, a w szczególności do filmu The Plan zdominowana jest przez kawałki o zabawieniu dramatycznym, bardzo smutnym, niekiedy mrocznym wręcz. Dowodzi to poniekąd metodycznego podejścia Beara do procesu kompozycji, próby głębszego zespolenia muzyki z opisywanymi przez nią bohaterami filmowymi (tutaj idealnym przykładem jest smutny Civil Kills and Civil Spares). Niestety budowana jest ona na pewnych schematach, które łatwo wychwycić i które to działają czasami negatywnie na proces asymilacji materiału muzycznego. Wynikać to może z faktu, że Razor / The Plan jest wypadkową wieloletniej pracy nad rozwojem muzycznego świata Battlestara, ale czy świadczy to o dojrzałości ścieżki? Choć posiada on kilka utworów wskazujących na to, osobiście nie wyciągałbym aż tak dalece idących wniosków. Jest to partytura przede wszystkim poprawna, tak pod względem ilustracyjnym jak i estetycznym. Nie zaskakuje jednak niczym wybitnym. Co więcej, nie wykazuje takiej ambicji, która cechowała albumy z muzyką do serialu BSG. Bear McCreary skończył się w tym temacie i przymusowe odejście od niego, to chyba najlepsza rzecz jaka przytrafiła mu się w 2009 roku. Obawiam się jednak, że jeszcze długo jego warsztat muzyczny będzie przesiąknięty Galacticą. Komu zatem polecić ten album? Przede wszystkim fanom. Tym, którzy czują muzyczny niedosyt po zgromadzeniu całej kolekcji soundtracków serialowego BSG.

Inne recenzje z serii:

  • Battlestar Galactica: 25th Anniversary Edition
  • Battlestar Galactica
  • Battlestar Galactica (Season 1)
  • Battlestar Galactica (Season 2)
  • Battlestar Galactica (Season 3)
  • Battlestar Galactica (Season 4)
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze