Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Joel Goldsmith

Stargate: The Ark of Truth (Stargate: Arka Prawdy)

(2008)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 10-06-2008 r.

Joel Goldsmith, to człowiek, który poświęcił Stargate: Sg-1, jednemu z najbardziej rozpasłych seriali s-f w historii telewizji, dziesięć lat swojego życia. Nic więc dziwnego, że gdy studio MGM i stacja Sci-fi podjęły decyzję o nakręceniu filmu zamykającego widowisko, kompozytor ten jako jeden z pierwszych wpisany został do ekipy realizatorskiej. Jako twórca tysięcy utworów zamkniętych w setkach godzin partytur i dziesiątkach tematów, jego wkład w rozwój muzyczny tego gigantycznego telewizyjnego hitu był niebywały (dla przybliżenia nieco tej problematyki polecam sięgnięcie do artykułu poświęconemu muzyce ze Stargate). Praca nad Stargate: The Ark of Truth, który kończył tak duży rozdział z życia Goldsmitha musiała mieć dla niego pewien wymiar sentymentalny, choć zadanie jakie przed nim postawiono nie było tak błahe jak cotygodniowa zabawa we własnym studiu przy projektowaniu oprawy do kolejnego epizodu Sg-1. Wraz z większym budżetem i możliwościami technicznymi wzrosły wymagania. Wymagania, którym muzyk sprostał w sposób raczej zadowalający.

Wiele lat upłynęło od momentu kiedy producenci zgodzili się wydać ostatnią ścieżkę dźwiękową z muzyką do Sg-1. Właściwie po nieudanej próbie stworzenia kompilacyjnego soundtracku z tematami do pierwszego sezonu, dalsze próby zaniechano. Wypuszczono ino jeszcze soundtrack do pilotażowego odcinka Atlantis i na tym koniec. Pojawienie się Arki Prawdy na rynku soundtrackowym (a to tylko dzięki staraniom samego Joela) wywołało więc spore poruszenie wśród fanów dzieła i nie tylko. Słusznie zresztą, bo zawartość 55-minutowego krążka spełnia oczekiwania zarówno miłośnika serialu jak i słuchacza poszukującego w muzyce filmowej nieskalanej zbytnią ambicją rozrywki. Przejdźmy więc do rzeczy…

Pierwsze minuty partytury napawają niebywałym optymizmem, bo oto w czołówce pojawiają się fragmenty, skomponowanego jeszcze przez Davida Arnolda na potrzeby kultowego filmu Emmericha, tematu głównego z dopisanym przez Joela niebywale podniosłym crescendo. Po pewnym czasie jednak te chwile muzycznego uniesienia zaczynają się rozmywać we mgle rzemieślniczego ilustracjonizmu, będącego ni mniej, ni więcej jak tylko dobrze skonstruowanym tłem pod toczącą się na ekranie akcję. W przeciwieństwie jednak do partytur z serialu, Arka Prawdy wypada bardziej okazale. Czemu? Joel pisząc ścieżkę wyzbył się zbędnej syntetycznej polifonii, zastępując ją dodatkowymi zabiegami orkiestracyjnymi. Wyrwanie ścieżki z kajdan natarczywego elektronicznego brzmienia wyszło jej tylko na dobre, zwłaszcza, że kompozycja naznaczona jest pokaźną ilością epickich, wyniosłych fragmentów, które co jak co, naturalne instrumentarium oddaje najlepiej. Aby tego doświadczyć wystarczy sięgnąć ino do jednego z najważniejszych tematów Arki, mianowicie do motywu Ori – potężnego, mrocznego bloku orkiestrowo-chórlanego, który przez niemalże dwa ostatnie lata tworzenia muzyki do Sg-1 szpecony był przez sample. Choć pod względem artystycznym nic to wielkiego, bardziej oscylującego wokół klimatów rodem z „trailer music”, ale dla spragnionego niewymagającej przygody ucha, jak znalazł. Istnieje tu także wiele innych epickich motywów, które z kiczem mają nieco mniej wspólnego, co więcej, mogą przypaść do gustu nawet wielu wymagającym słuchaczom. Mowa tu między innymi o bardzo dramatycznym i mrocznym jednocześnie motywie podróży na wpół żywego Tal’c’a do Celestis oraz finałowej sekwencji akcji opatrzonej świetnymi partiami orkiestralnymi i chórami. Poruszając problematykę muzyki akcji warto wspomnieć jeszcze o powracających niemalże na każdym kroku militarystycznych, patetycznych tematach Sg-1 albo Stargate Command. Co prawda w filmie mają swój znaczący udział, jednakże poza nim przyjmują postać miałkich przygrywek, pojawiających się znikąd i rozbijających „zawiesisty” klimat kompozycji. Warto nadmienić, iż Joel pisząc Arkę, często i gęsto sięgał po repertuar tematyczny jaki przygotowywał w ciągu lat pracy nad serialem, efektem czego jest ścieżka silnie identyfikująca się z Sg-1… Identyfikująca się również z twórczością Goldsmitha „seniora”.

Fan twórczości Jerry’ego będzie mógł czuć się komfortowo słuchając Arki Prawdy, ponieważ Joel idealnie kopiuje techniczne zaplecze swojego ojca, szczególnie, gdy w grę wchodzi rytmiczna muzyka akcji. Nie sposób nie zauważyć również licznych prób przemycania do Arki wielu technik kompozycyjnych Davida Arnolda i jego nadwornego orkiestratora Nicholasa Dodda. Przejawia się to w specyficznie prowadzonych orkiestracjach na złączu tematów obu panów, a nawet w kopiowaniu pewnych zachowań ilustracyjnych, jak na przykład atonalnych wariacji w sekwencji przejścia przez Superwrota.

Jakkolwiek wtórna by się nie wydawała kompozycja Joela, nie można odmówić jej trafności pod względem ilustracyjnym, choć i tutaj pojawia się kilka błędów natury interpretacyjnej (między innymi utwór Tomin zbyt euforycznie według mnie ilustrujący strzelaninę pomiędzy żołnierzami Tomina, a SG-1). Stręczy także brak jednego z najbardziej interesujących tematów serialu – tematu Replikatorów. Zamiast niego kompozytor wprowadza kolejną porcję nierównego, underscore’owego grania obleczonego w wybuchające od czasu do czasu rytmiczne ładunki akcji podsycanej przez dęciaki, militarystyczną perkusję oraz metaliczne sample. W ostatecznym rozrachunku Arka wypada jednak przyzwoicie i mimo, że daleko jej do miana geniuszu swojego gatunku, kontakt z tym 55 minutowym soundtrackiem, szczególnie dla fana serialu Stargate, pozostawi raczej pozytywne wrażenia. Wszystkim słuchaczom nie związanym z serią przygoda ta nie powinna raczej zaszkodzić…

Inne recenzje z serii:

  • Stargate
  • Stargate – The Deluxe Edition
  • Stargate SG-1: Children of the Gods
  • Stargate: Atlantis
  • Stargate SG-1: The Best of
  • Stargate SG-1: Continuum
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze