Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Trevor Rabin, Harry Gregson-Williams

Enemy of the State (Wróg publiczny)

(1998)
-,-
Oceń tytuł:
Paweł Stroiński | 23-04-2007 r.

Tony Scott otwarcie przyznaje, że wyprodukowany przez Jerry’ego Bruckheimera thriller akcji Wróg publiczny nawiązuje do starych spiskowych dreszczowców z lat 70., gatunku do którego należą takie klasyki jak Wszyscy ludzie prezydenta, Przeżyliśmy wojnę (pierwsza wersja The Manchurian Candidate), czy Trzy dni kondora. Podstawowym wzorem dla Enemy of The State miała być jednak Rozmowa Francisa Forda Coppoli, co widać chyba tylko w scenie, kiedy grany przez Willa Smitha adwokat Robert Clayton Dean jest przesłuchiwany na ulicy. W trzymającym w napięciu, dynamicznym filmie obok Smitha, wtedy jeszcze wschodzącej hollywoodzkiej, wystąpili m.in. Gene Hackman (Scott ponoć trzy razy kazał zmieniać scenariusz, bo aktor odmawiał zagrania roli), Jon Voight, Barry Pepper (jeszcze przed Szeregowcem Ryanem) i… Jack Black w stosunkowo dużej i poważnej roli.

Wstępnie muzykę miał skomponować aktualny współpracownik reżysera i producenta, Hans Zimmer. Okazało się jednak, że prace nad Cienką czerwoną linią przedłużają się i kompozytor nie znalazł wystarczającej ilości czasu aby podjąć się zadania. Zastąpił go Trevor Rabin, jednak z powodu napiętego terminarza twórca zdążył skomponować tylko temat. Ponieważ czas gonił o dokończenie prac poproszono Harry Gregsona-Williamsa, który wcześniej wraz z Rabinem współkomponował Armageddon. Od Wroga publicznego zaczęła się 8-letnia już współpraca Tony Scotta i twórcy Opowieści z Narnii.

Album zaczyna Main Titles. Jest to utwór dynamiczny, pokazujący jak będzie brzmiała reszta partytury. Wprowadza także główny temat skomponowany przez Rabina. Elektronika to oczywiście czysty styl Media Ventures, chociaż jest ostrzejsza niż zwykle, co było i jest domeną Harry’ego Gregsona-Williamsa, a także Trevora Rabina. Temat jest bardzo ładny, chociaż szczerze mówiąc brzmi jak prawie wszystkie główne motywy twórcy Remember the Titans. Drugą z głównych melodii (Brill’s Theme) stworzył najprawdopodobniej Anglik, ponieważ jest ona bardzo bliska jego kompozycjom z Twierdzy, a nawet z Mrówki Z.

Właściwa filmowa partytura zaczyna się od The Ferry opartego na jednym z motywów z tematu Brilla. Tego typu partytury to przede wszystkim muzyka akcji (ilustrująca brawurowe pościgi), muzyka która wypada znakomicie. Jest dynamiczna i mocna, często oparta na prostym trzynutowym motywie, który zresztą rozpoczyna główny temat. Ostra elektronika znakomicie wspomaga budowanie napięcia w filmie. Nowoczesność brzmienia jest rzeczywiście intrygując i ma zapewne reprezentować pokazaną w filmie wysoką technologię

Podobieństwa do stylu Hansa Zimmera znamionują iż za większość muzyki musiał być odpowiedzialny Harry Gregson Williams, który w owym czasie nie wykształcił jeszcze swojego własnego stylu. Wzorce zimmerowskie są widoczne nie tylko w muzyce akcji, ale także w underscore(NSA Research czy Brill and Dean Meet), których pierwowzorów możemy szukać w Twierdzy, Karmazynowym przypływie i industrialnych motywach z Fana.

Trzeba przyznać, Enemy of the State to ścieżka, która zdecydowanie lepiej wypada w filmie. O ile na albumie jest parę świetnych utworów (Main Titles, Hotel Chase, pt. 2, Zavitz Chase, pt. 1 to ciężka elektronika i underscore są czasem irytujące jak chociażby w Final Confrontation, prawie 9 minutowym molochu suspense, który przed lamusem ratuje jedynie ciekawa, pełna dramatycznej akcji końcówka. Jeden z zachodnich recenzentów skrytykował także Rachel’s Found Dead za brak emocji. Faktycznie, utwór jest bardzo chłodny, mroczny, koncentruje się raczej na budowaniu napięcia niż odwzorowaniu tego, co przeżywa główny bohater po odkryciu jakiego dokonuje. Może trochę szkoda, że Gregson –Williams nie starał się wejść głębiej w warstwę uczuć, nadałoby to ścieżce bardziej ludzkiego charakteru. Tak mamy tylko chłód i technologię. Rozumiem, że to doskonale pasuje do bardzo dynamicznej wizji Scotta, ale zabarwienie sceny muzyką o większym pokładzie emocjononalności uczyniłoby z postaci granej przez Smitha człowieka jeszcze bardziej zwykłego, niż w rzeczywistości.

Generalnie jest to chyba jedna z lepszych ścieżek dźwiękowych napisanych w tak zwanym stylu MV. Odnosząca się czasem dość bezpośrednio do dokonań Hansa Zimmera muzyka jest ostra, czasem brutalna, ale za to ekscytująca i dynamiczna. W niektórych utworach akcji obecny jest eklektyzm, który utrudnia trochę odbiór albumu. W filmie za to partytura Harry’ego Gregsona-Williamsa i Trevora Rabina wypada świetnie. Z powodu wymienionych wad polecam, ale z rezerwą.

Najnowsze recenzje

Komentarze