Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Vince DiCola & Various Artists

Transformers – the Movie

(1992)
-,-
Oceń tytuł:
Mariusz Tomaszewski | 15-04-2007 r.

Kiedy postanowiłem, że będę recenzował muzykę filmową, obiecałem sobie, iż nie będę oceniał soundtracków z filmów których nie widziałem. Po pierwsze: najważniejsze jest to, jak dana muzyka działa w filmie i często się zdarza, że zmieniamy stosunek do muzyki właśnie po usłyszeniu jej w połączeniu z obrazem. No ale zdarzają się sytuacje wyjątkowe, kiedy można zabrać się za album bez przygotowania wizualnego – do takich wyjątków można zaliczyć premierę albumu przed premierą filmu; tutaj sytuacja wydaje się dosyć oczywista. Może się zdarzyć też tak, że ciężko jest zdobyć jakiś film, a muzyka jest na tyle dobra, że warto się nią podzielić z innymi. Wyróżniamy również sytuację, gdzie film jest gniotem i za żadne skarby nie podjąłbym się obejrzenia takowego na trzeźwo. Wiem, że jest to nieprofesjonalne podejście do tematu, bo chociażby dziennikarski obowiązek nakazuje zmusić się do seansu, ale mam nadzieję, że zostanie mi wybaczony ten jeden raz, kiedy to skupię się wyłącznie na muzyce pomijając jej koneksje z obrazem. Wydaje mi się, iż tematyka podejmowanego przeze mnie filmu usprawiedliwia moje zachowanie.

Transformers to bardzo wdzięczny temat – samochody zmieniające się w roboty. Czyż można sobie wyobrazić coś bardziej wyniosłego? Aż dziw bierze, że jeszcze nie doczekaliśmy się fabularnej wersji tej kreskówki. Jednak nie ma się czym martwić, podobno Michael Bay jest zainteresowany tematem i planuje nakręcenie filmu o autobotach (tak, dobrze czytacie, o autobotach). Proponuję Halle Berry jako główną bohaterkę, a film nazwać ‘Carwoman’. Jeśli jakimś cudem dojdzie do realizacji tego projektu, to błagam z całych sił, aby kompozytor, który będzie miał (nie)szczęście pisać muzykę do tego ‘dzieła’, omijał muzykę z oryginału na kilometr. Ale o tym w swoim czasie…

Postanowiłem zająć się dwoma wydaniami na raz. Szkoda czasu, energii oraz miejsca na serwerze na rozpisywaniu się nad każdym z osobna. Tak więc mamy do czynienia z klasycznym soundtrackiem zawierającym dodatkowo trzy utwory instrumentalne Vince DiColi, oraz z wydanym score z Transformers – the Movie. Dodam, że oba wydania znakomicie się uzupełniają. Jednak nie w tym sensie, który przywodzi na myśl owe stwierdzenie. Oba albumy to istna mieszanka beznadziei oraz nudy. Tak więc, cóż takiego zaserwował nam pan DiCola?

Zanim odpowiem na to pytanie, chciałbym poświęcić kilka słów albumowi, który zawiera piorunującą składankę piosenek z lat 80. Nie, nie, nie myślcie sobie o muzyce w stylu świetnego Crockett’s Theme. Lata 80′ w muzyce kojarzą się głównie z tandetą opierającą się wyłącznie o kiepskie syntezatory. Tony piosenek traktujących o niczym szczególnym zalewały wtedy rynek muzyczny (jakby to się teraz zmieniło). Nie inaczej jest w przypadku tego soundtracku. Dostajemy kilka piosenek, z czego żadna nie zapada w pamięć. Wręcz przeciwnie, umysł stara się za wszelką cenę wymazać z pamięci to co właśnie usłyszał. Kiedy jakaś panienka krzyczała w rytm jednolitych rytmów, to się dało znieść, ale kiedy grupa dorosłych mężczyzn wykrzykuje dumnie Transformers, to już jest za wiele jak na moje nerwy. Wierzcie mi, ręka samoczynnie stara się dotrzeć do wyłącznika głośników. Trzeba nie lada samodyscypliny, żeby dotrwać do końca tego albumu. A to przecież tylko niecałe 40 minut. Przy tej muzyce czas zwalnia, odnosi się wrażenie, że te cierpienia nie mają końca.

Jeśli czas płynął wolno przy soundtracku, to czas zatrzymuje się w miejscu przy drugim wydaniu, gdzie znajduje się już sama muzyka ‘instrumentalna’. Naturalnie gdzie niegdzie znajdzie się jakiś wokal, ale pominę to milczeniem. Tak więc tym razem jesteśmy wystawieni na najcięższą z możliwych prób. Przez ponad godzinę jesteśmy atakowani dźwiękami wydobywającymi się z tandetnego syntezatora. Celowo używam słowa ‘dźwięków’, gdyż naprawdę trudno nazwać to muzyką. Dla mnie muzyka od zawsze kojarzyła się ze sztuką, tutaj zaś mamy do czynienia z chałturą. Vince DiCola, który napisał również muzykę do Rocky IV (już wiem jakiego filmu na pewno w życiu nie obejrzę) nie miał nawet żadnego pomysłu na temat przewodni. Albo z drugiej strony, ten score to jeden przeogromny temat, bo w mojej skromnej opinii to następujące po sobie utwory niczym się od siebie nie różnią. Słuchając tej muzyki nie jestem w stanie powiedzieć, który fragment dotyczy akcji, który jest nastawiony na budowanie napięcia czy też podkreślenia dramatycznych sytuacji, w jakich na co dzień stawiane są autoboty. Zdecydowanie należy się wyróżnienie w kategorii: największa monotonność. Mam wrażenie, że kompozytor zebrał wszystko co najgorsze z lat 80’ i zaserwował nam to według swojej wizji lub jej braku. Wypadałoby wyróżnić chociaż jeden utwór, ale niech was nie zwiodą tytuły, tutaj nie ma żadnego tematu, który zapadałby w pamięć i wart byłby chociaż jednego przesłuchania; niejako na siłę wymienię Legacy. Obiecałem, że pominę kwestię wokalu, jednak warto zaznaczyć, że w tym konkretnym utworze słyszymy, jak ktoś… wymiotuje. Nie wiem czy to podchodzi pod wokal, nie jestem aż tak wykształcony muzycznie. Również ‘ciekawe’ jest An Unexpected Friend, ale tylko dlatego, że słuchając tego kawałka przeżywałem największą chwilę słabości. Naprawdę nie wiem ile promili alkoholu miał we krwi pan DiCola, kiedy zasiadł do syntezatora. Powinno być jakieś prawo regulujące takie zachowanie, tak samo jak jest w przypadku samochodów. A jako iż temat bardzo blisko spokrewniony z samochodami… Nalegam, żeby prawnie zabroniono pisania takiej muzyki.

Zamykając rozważania dotyczące tej nieszczęsnej muzyki powiem tylko tyle, że odradzam jakąkolwiek styczność z opisanymi przeze mnie wydaniami ścieżek dźwiękowych do Transformers – the Movie, no chyba że ktoś jest maniakiem muzyki z lat 80’ albo jest masochistą. Ale czy to nie jest to samo? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć we własnym zakresie 😉

Zamieszczona okładka pochodzi z wydania zawierającego samą muzykę.

Inne recenzje z serii:

  • Transformers
  • Transformers 2: Revenge of the Fallen (score)
  • Transformers 2: Revenge of the Fallen (album)
  • Transformers 3: Dark of the Moon (score)
  • Transformers 4: Age of Extinction
  • Transformers 5: The Last Knight
  • Transformers: The Movie
  • Transformers Prime
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze