Radwimps, Kazuma Jinnouchi

Suzume no Tojimari (Suzume)

(2022/2023)
Suzume no Tojimari (Suzume) - okładka
Maciej Wawrzyniec Olech | 30-11-2023 r.

„Audiowizualna perełka” – tak można określić najnowszy film Makoto Shinkaia. Oznacza to, że zachwyca nie tylko oprawą graficzną, ale też muzyczną, za którą odpowiada znany japoński zespół rockowy oraz japoński kompozytor z… Seattle.

Pewnym standardem kina Makoto Shinkaia jest to, że głównymi bohaterami jest dwójka nastolatków. Nie inaczej jest w przypadku Suzume, gdzie tytułowa, siedemnastoletnia bohaterka pomaga tajemniczemu chłopakowi zamknąć kilka magicznych drzwi, od których zależy bezpieczeństwo Japonii. Niezwykłe jest, ile różnych elementów i tematów udało się japońskiemu filmowcowi zawrzeć w tym jednym filmie. Jest on w pierwszej linii próbą poradzenia sobie z traumą trzęsienia ziemi i tsunami, które nawiedziło Japonię w 2011 roku. Nadprzyrodzone elementy płynnie łączą się z obrazem współczesnego Kraju Kwitnącej Wiśni oraz kinem drogi. Różnorodność odnajdziemy też w oprawie muzycznej, która idealnie łączy się z wizualnym rozmachem i wrażliwą emocjonalną stroną. Przy czym „różnorodność” nie oznacza tu od razu eklektyzmu, jak niby niesłusznie, po autorach tej muzyki można byłoby się spodziewać.

Od Your Name (najbardziej dochodowego anime w Japonii) Makoto Shinkai współpracuje na stałe z japońską grupą rockową (J-Rock) Radwimps. W przypadku Suzume pomaga im mieszkający i pracujący w Seattle, japoński kompozytor Kazuma Jinnouchi, który tworzy na potrzeby filmów i gier wideo (Halo 5: Guardians, Marvel’s Iron Man VR, Scavengerse, Do You Copy). Trudno powiedzieć jak wielki miał on wpływ na tę ścieżkę dźwiękową i czy to dzięki niemu brzmi ona tak… filmowo.

To nietypowe stwierdzenie wynika po części z wrażeń po soundtracku z Your Name, który mimo ładnych i ciekawych momentów był dość eklektyczny (o tym wypowiedział się już dokładniej mój redakcyjny kolega Dominik Chomiczewski w swojej recenzji). Był to w sumie pierwszy raz kiedy Radwimps komponowali na potrzeby filmu. Próbując porównywać Suzume brzmi nie tylko dojrzalej, ale sprawia też wrażenie bardziej przemyślanej i spójnej ścieżki dźwiękowej.  Oczywiście nie mogło też zabraknąć j-rockowych piosenek. Są one jednak bardzo naturalnie wplecione w obraz. Kiedy bohaterowie jadą autem, to naturalnie słuchają radia i w nim lecą właśnie piosenki Radwimps. Jednak w większości filmu dominuje muzyka instrumentalna oparta o orkiestrę z domieszką elektroniki i wokali. Zanim jednak się w pełni na niej skoncentrujemy, trzeba wspomnieć o tytułowej piosence Suzume. Jej autorem jest zespół Radwimps, ale wykonuje ją artystka Toaka, która przed tym angażem znana była w Japonii z coverów piosenek znanych japońskich muzyków i zamieszczania ich na TikToku. Tak też odkrył ją frontman Radwimps Yojiro Noda i zaproponował współpracę. W pierwotnej wersji to Noda miał śpiewać główną piosenkę, co było też życzeniem Shinkaia. Jednak kiedy reżyser usłyszał Taokę, szybko zmienił zdanie i przystał na sugestię piosenkarza. Była to jak najbardziej słuszna decyzja, gdyż posiada ona bardzo ładny, delikatny głos, który idealnie pasuje do tej jakże urodziwej piosenki. Co więcej, jest ona bardzo wyrazista i posiada ładną melodię, która służy za motyw przewodni tego filmu. Tym samym przewija się ona przez film, czasami w formie instrumentalnej, a czasami z wokalem Taoki.

Jako ciekawostkę mogę dodać, że niektóre części sesji nagraniowej odbyły się w Abbey Road Studios w Londynie, gdzie Noda i Jinnouchi udzielali instrukcji angielskiej orkiestrze odpowiedzialnej za jej wykonanie. W sumie był to pierwszy przypadek gdzie ścieżka dźwiękowa do filmu wyreżyserowanego przez Shinkaia nagrywana była za granicą.  Zapewne miało to też pewien wpływ na ostateczne brzmienie tego sccore’u. Wróćmy jednak do użytego przeze mnie wcześniej zwrotu, że Suzume brzmi bardziej filmowo od Your Name. Różnicę słychać we wspomnianym bardzo wyrazistym motyw przewodnim, jak i innych pojedynczych tematach. Ogólnie cały score funkcjonuje dobrze, czasami bardzo dobrze, w obrazie oraz sprawia wrażenie dobrze rozpisanego i przemyślanego. I pomijając wspomniane piosenki, trudno wnioskować, że odpowiada za niego grupa rockowa. Szczególnie w utworach lirycznych dominuje bardzo klasyczne, eleganckie, ładne brzmienie. Naturalnie znalazło się też miejsce, dla typowego dla filmów anime, lirycznego, fortepianowego grania. I nawet jeżeli ta spokojniejsza część tego score’u nie jest jakoś bardzo oryginalna, to jednak trudno jej odmówić urody i wdzięku.

Bardzo ciekawie prezentuje się muzyka akcji oraz ta przypisana wszystkim elementom nadprzyrodzonym. Tutaj Radwimps i Jinnouchi (o nim też nie można zapominać) częściej i odważniej korzystają z muzyki elektronicznej. Czasami łączą ją z orkiestrą, tradycyjnymi japońskimi instrumentami, a czasami opierając się wyłącznie o nią. Wypada to naprawdę dobrze i intrygująco, gdzie na szczególne uznanie zasługuje utwór Sky Over Tokyo. Mamy w nim niezwykle ciekawe połączenie elektroniki z wokalami, które bardzo dobrze i efektownie ilustrują, nie mniej efektowną scenę w filmie, która dzieje się na ulicach Tokio i jak nazwa wskazuje w obłokach nad miastem. A takich świetnych momentów symbiozy muzyki z obrazem znajdziemy w tym anime sporo.

Cały score funkcjonuje dobrze, czasami bardzo dobrze, w obrazie oraz sprawia wrażenie dobrze rozpisanego i przemyślanego. I pomijając wspomniane piosenki, trudno wnioskować, że odpowiada za niego grupa rockowa.

Klasyczna liryka, tutaj oryginalna elektronika, tam orkiestra, tu piosenki; jak to wszystko ze sobą współgra? Co może być dla wielu zaskoczeniem, odpowiedź brzmi: naprawdę dobrze. To prawda, jak zostało wspomniane, ścieżka jest różnorodna. Do tego stopnia, że na przykład w utworze Cat Chase dostajemy dynamiczny i zwariowany kawałek… jazzowy. Niektóre liryczne momenty też mogą zaskakiwać swoim brzmieniem, jakby wyjętym z klasycznych filmów romantycznych. Podyktowane jest to obrazem, który, jak też zostało wspomniane, jest tą niezwykłą gatunkową układanką. Główna bohaterka, jak w tradycyjnym „road movie”, przemierza współczesną Japonię i poznaje różnych ludzi. Spędza z nimi czas, poznaje ich historie, przeżywa różne fantastyczne przygody, plus jednocześnie stara się pokonać traumę z dzieciństwa. Są to jakże różne elementy tej bogatej historii. I muzyka bardzo dobrze je wszystkie ilustruje. Wyraziste tematy i chwytliwy motyw przewodni działają jak dobre łącze i sprawiają, że mimo wszystko mamy do czynienia ze spójną kompozycją. I przede wszystkim bardzo dobrze spędza się z nią czas, mimo że soundtrack trwa ponad 80 minut. Jednak podczas odsłuchu nie nuży ani na chwilę.

O sile muzyki do Suzume świadczy, że po seansie zostaje w pamięci. I na pewno wielu będzie nuciło melodię z motywu przewodniego. Co więcej, bardzo ładnie współgra ona z obrazem i jest jego integralną częścią. W przypadku Your Name muzyka Radwimps sprawiała bardziej wrażenie dodatku i film bronił się dobrze bez niej. Tutaj taki podział jest niemożliwy, gdyż za bardzo wrośnięta jest ta muzyka w DNA tego obrazu, jeśli tak to można ująć. I nie gra tutaj roli, czy jesteśmy miłośnikami J-Rocka, zespołu Radwimps, czy też wręcz przeciwnie. Jeżeli poszukujemy bardzo różnorodnego, ładnego, ciekawego albumu, który będzie emocjonował, bawił i wzruszał jednocześnie, należy sięgnąć po ten soundtrack.

Inne recenzje:

Kimi no Na wa. (Your Name)

Najnowsze recenzje

Komentarze

Jeżeli masz problem z załadowaniem się komentarzy spróbuj wyłączyć adblocka lub wyłączyć zaawansowaną ochronę prywatności.