„Audiowizualna perełka” – tak można określić najnowszy film Makoto Shinkaia. Oznacza to, że zachwyca nie tylko oprawą graficzną, ale też muzyczną, za którą odpowiada znany japoński zespół rockowy oraz japoński kompozytor z… Seattle.
Pewnym standardem kina Makoto Shinkaia jest to, że głównymi bohaterami jest dwójka nastolatków. Nie inaczej jest w przypadku Suzume, gdzie tytułowa, siedemnastoletnia bohaterka pomaga tajemniczemu chłopakowi zamknąć kilka magicznych drzwi, od których zależy bezpieczeństwo Japonii. Niezwykłe jest, ile różnych elementów i tematów udało się japońskiemu filmowcowi zawrzeć w tym jednym filmie. Jest on w pierwszej linii próbą poradzenia sobie z traumą trzęsienia ziemi i tsunami, które nawiedziło Japonię w 2011 roku. Nadprzyrodzone elementy płynnie łączą się z obrazem współczesnego Kraju Kwitnącej Wiśni oraz kinem drogi. Różnorodność odnajdziemy też w oprawie muzycznej, która idealnie łączy się z wizualnym rozmachem i wrażliwą emocjonalną stroną. Przy czym „różnorodność” nie oznacza tu od razu eklektyzmu, jak niby niesłusznie, po autorach tej muzyki można byłoby się spodziewać.