Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Radwimps

Kimi no Na wa. (Your Name)

(2016)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 09-10-2017 r.

Spirited Away: w Krainie Bogów Hayao Miyazakiego musiało czekać 15 lat na swojego pogromcę w rankingu najbardziej dochodowych filmów anime. Ta sztuka udała się dopiero obrazowi Your Name, który jednocześnie przekroczył magiczną barierę 300 milionów dolarów w światowym box office. Jego twórcą jest Makoto Shinkai, popularny mangaka i reżyser, wielki fan Hayao Miyzakiego (jego ulubionym anime jest Laputa: Podniebny zamek), nierzadko uznawany też za następcę „japońskiego Disneya”. Osobiście jednak byłbym dużo bardziej ostrożny w tego typu porównaniach, a to głównie dlatego, że obydwu tych artystów cechuje zupełnie inny styl. Nie zmienia to jednak faktu, że to właśnie Your Name, dość niespodziewanie, zepchnęło z tronu nagrodzoną Oscarem opowieść Miyazakiego.

Your Name skupia się na dwójce nastolatków (można powiedzieć, że to standard u Shinkai’a). Jednym z nich jest licealistka Mitsuha, sumienna dziewczyna, która wychowuje się na wsi wraz z młodszą siostrą i babcią. Jej marzeniem jest zasmakowanie życia w wielkomiejskim Tokio. Drugim bohaterem jest Taki, uczeń szkoły średniej, który po lekcjach dorabia we włoskiej restauracji. Wkrótce ich życie wywraca się do góry nogami, gdy z niewyjaśnionych przyczyn zostają zamienieni ciałami.

Jednym z wyzwań, które postawił sobie Shinkai podczas pracy nad Your Name, było zaangażowanie ludzi, z którymi nie miał okazji jeszcze dotychcas pracować. Zapytany przez producenta o to, kogo by widział na stanowisku autora ścieżki dźwiękowej, wskazał na Radwimps, popularny w Kraju Kwitnącej Wiśni zespół rockowy. Był to wybór o tyle zaskakujący, że grupa ta nigdy wcześniej nie miała sposobności skomponować ilustracji do filmu. Muzycy z kapeli przystali jednak na ofertę i wkrótce otrzymali od japońskiego reżysera wstępną wersję scenariusza.

Praca nad Your Name okazała się dla członków grupy czymś więcej, aniżeli jedynie skrupulatnym ilustrowaniem ruchomych kadrów. Przede wszystkim Shinkai obdarzył ich sporym zaufaniem. Najpierw Radwimps napisali kilkanaście utworów jedynie w oparciu o niegotowy jeszcze w pełni skrypt. Po zapoznaniu się z przygotowanymi kompozycjami, Shinkai zmieniał niektóre elementy w scenariuszu, aby później udać się do grajków z Radwimps w celu wprowadzenia zmian do ich muzyki. Ten proces powtarzany był wielokrotnie przez około półtora roku. Co zatem wyczarowali członkowie zespołu podczas tak długiego, zwłaszcza jak na warunki muzyki filmowej, procesu twórczego? Przyjrzyjmy się soundtrackowi wydanemu nakładem Emi Records Japan.

Gdy myślimy o ścieżkach dźwiękowych z filmów z Shinkai’a, to pierwsze co nam przychodzi do głowy, to prace Tenmona, czyli Atsushiego Shirakawy, który zrealizował z japońskim reżyserem kilka obrazów. Jego ckliwe, aczkolwiek chwytliwe i nierzadko emocjonalne oraz ekspresyjne melodie, rozpisane zazwyczaj na niewielkie aparaty wykonawcze (z wiodącą rolą fortepianu), doskonale wpasowywały się w specyfikę kina tego reżysera. Można powiedzieć, że Radwimps odrzucili ilustracyjny background stworzony przez Tenmona, i spróbowali stworzyć ścieżkę dźwiękową po swojemu. Paradoksalnie, długi okres przygotowawczy mógł wpłynąć dwojako na ostateczny efekt.

Zacznijmy od tego, że wizja Radwimps wydaje się nie do końca spójna. Ok, w muzyce tej przeważają ciepłe, lekkie brzmienia, ale wśród 26 zaprezentowanych na płycie utworów próżno szukać wspólnego mianownika, jakiegoś tematu głównego, przewijających się tu i ówdzie podobnych aranżacji. Najpewniej częste zmiany wprowadzane przez muzyków, także za sugestiami Shinkai’a, poskutkowały powstaniem partytury zróżnicowanej, ale także gdzieniegdzie chaotycznej. Na trwającym ponad 70 minut albumie znalazło się miejsce zarówno dla typowej dla filmów anime (w tym Shinkai’a) lirycznego, fortepianowego grania, jak i np. partii wiolonczeli, klarnetu, czy też bardziej rockowych kawałków, o piosenkach, do których jeszcze nawiążę, już nie wspominając. Kolejną cegiełkę do eklektyzmu tej pracy dokłada elektronika, która dość zaskakująco zaczyna zaskarbiać sobie przestrzeń albumową od ścieżki 12. Takowa różnorodność nieźle koresponduje z przebogatymi i cudownymi (jak zawsze zresztą) kadrami filmu, a także z jego multigatunkowością (komedia, dramat, romans, fantastyka).

Jak wspomniałem wcześniej, dobrym łącznikiem pomiędzy tymi wszystkimi pomysłami byłby jakiś wyróżniający się temat. Niestety w tym „sektorze” panuje pewien deficyt. Usłyszymy co prawda pojedyncze melodie, jak na przykład stosowny dla tego typu kina temat Mitsuhy, ale większość z nich ani nie zapada zbytnio w pamięć, ani nie powoduje u słuchacza dreszczyku emocji. Co gorsza, wiele z nich, dosłownie z paroma wyjątkami, nie zostaje powtórzonych, co przy pokaźnej ilości zgromadzonego na płycie materiału powoduje, że raczej mało kto będzie o nich pamiętał po jednym czy dwóch kontaktach z omawianym albumem.

Pomimo wyżej nadmienionych niedociągnięć, muszę jednak przyznać, że niektóre utwory na pewno mogą się podobać. Część z nich to takie klasyczne dla anime liryczne granie, ale już Goshintai i Goshintai he Futatabi zagwarantują optymalną porcję emocji. Bardziej natomiast skupiłbym się na elektronice, która zarówno w filmach Shinkai’a, jak i innych młodzieżowych anime, jest raczej rzadkim bywalcem. W tej materii Radwimps gdzieniegdzie sięgają do ambientu Briana Eno, innym razem do new age’owskich pomysłów Vangelisa. Czasem syntezatory grają „pierwsze skrzypce”, tworząc chłodne, ale klimatyczne pejzaże, aby w kolejnej kompozycji całkiem udanie tworzyć ansambl z prawdziwymi instrumentami. Gdyby tylko muzycy z kapeli położyli większy nacisk na aspekt melodyczny, to moglibyśmy otrzymać doprawdy interesujące kawałki. Niemniej jednak wiele z takowych ścieżek potrafi budować eteryczny, nietypowy klimat. W kontekście filmowym owa elektronika sprawnie podkreśla fantastyczne, czy wręcz magiczne, wątki fabuły (min. zamiana ciał).

W Your Name nie zabrakło również kilku pop-rockowych piosenek, które dają o sobie znać zwłaszcza pod koniec filmu, czasem trochę zbyt nachalnie (ale taki to już typ kina). Zachodni odbiorca przejdzie zapewne obok nich z zupełną obojętnością. Jakkolwiek Zenzenzense, główna piosenka promująca film Shinkai’a (pojawiała się między innymi w trailerach), była w Japonii największym hitem lata 2016. Oczywiście należałoby dopatrywać się jej sukcesu także w samej popularności Your Name.

Soundtrack z Your Name to pozycja, przy której czas mija bardzo przyjemnie. Oczywiście można by tu ponarzekać na parę aspektów, chociażby na przesadne gabaryty, czy trochę denerwujące wstawki piosenkowe, niemniej nie może to przeważać w ostatecznym rozrachunku. I nawet jeśli nie znajdziemy tu niczego szczególnie przebojowego, to jednak jest to muzyka łatwa w odbiorze, całkiem zróżnicowana, sprawnie oddziałująca na podstawowe emocje widza i słuchacza. Ostatecznie niech będzie zatem naciągane 3 z plusem.

Najnowsze recenzje

Komentarze