Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Michael Kamen

Die Hard: With A Vengeance (Szklana pułapka 3)

(1995)
5,0
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 31-07-2007 r.

Po samotnej walce najpierw w wieżowcu a potem na lotnisku, akcja trzeciej części spektakularnej serii ”Die Hard” zawiodła bohatera Johna McClane’a do serca Nowego Jorku. Pomysłowa fabuła oraz szaleńcze tempo akcji „Szklanej pułapki 3” zyskały jej spore grono entuzjastów i w zasadzie nie spuściły z bardzo wysokiego poziomu poprzednich dwóch części, głównie za sprawą entuzjastycznej reżyserii weterana i ojca serii – Johna McTiernana. Filmowiec, po klapie „Bohatera ostatniej akcji” skorzystał ponownie z usług kompozytora Michaela Kamena, który był naturalnym wyborem, tworząc muzykę do poprzednich części cyklu. Kamen sprostał zadaniu „w cuglach” i ponownie posilił się bardzo rozpoznawalnym utworem tradycyjnym – tym razem żołnierskim marszem When Johnny Comes Marching Home z czasów wojny secesyjnej, zaaranżowanym w perfekcyjny sposób na symfoniczną orkiestrę i przemycanym co rusz do filmu. Melodia ta, użyta wcześniej w takich obrazach jak ”Stalag 17” i ”Dr. Strangelove”, przyćmiewa praktycznie wszystko, co Kamen napisał oryginalnie na potrzeby ”Szklanej pułapki 3”. Doskonale – niestety – widać to na wydawnictwie płytowym towarzyszącemu filmowi…

Żadna z poprzednich części nie zdobyła uznania wśród fanów muzyki filmowej. Pomimo, że partytura z „Szklanej pułapki”, przez lata oficjalnie nie dostępna, w końcu kilka lat temu została wydana w ograniczonym nakładzie przez Varese, dostępny materiał okazał się rozczarowującą swą rozległością i bardzo ilustracyjnym charakterem kompozycją. Także album ze „Szklanej pułapki 2”, w której Kamen zachował podobny styl, nie grzeszył wybitną „słuchalnością”, skompilowany z chaotycznie poukładanych fragmentów. „Die Hard With a Vengeance” idzie krok dalej. Nie wystarcza już materiał Kamena. Producenci nie dość, że dodają do tego muzykę „czarną”, która w mikroskopijnym stopniu ukazuje się w filmie (epizod na Brooklynie) to jeszcze wrzucają symfonie Beethovena, które w filmie w ogóle nie mają racji bytu. Żaden z tych trzech elementów nie zachwyca (łącznie z oryginalnym score’m Kamena). A wręcz zniechęca. Wszystkie trzy jednak wydają się jedynym warunkiem do komercyjnego zaistnienia tego dziwadła na sklepowych spółkach…

Album otwiera jedyny chyba jego jasny punkt – bardzo sympatyczne Summer in the City, asystujące dynamicznej sekwencji początkowej filmu ukazującej sytuacje z życia „Wielkiego Jabłka”. Dobór obu kolejnych piosenek (gangsta rap i trip-hop) jawi się jako srogi żart, beznadziejnych w swej decyzji producentów płyty. Pytanie, dla kogo i po co umieszczono te kawałki na płycie obok Brahmsa/Beethovena i Kamena pozostawiam bez odpowiedzi… To, że obie słyszane są w filmie gdzieś na piętnastym planie (słychać je z radia), nie oznacza, że od razu należy zaśmiecać nimi album, soundtrack w końcu! Nie wiem również jaki sens ma obecność na płycie dwóch symfonii kompozytorów klasycznych, spóźnionych jakieś 7 lat – czyli czasów „Szklanej pułapki”, która słynie przecież z Ody do radości. Nie obdzieram tu z godności dokonań wielkich mistrzów, lecz prawie pół godziny klasycznego „mozołu”, poprzedzonego anonimową akcją Kamena i bezsensownymi piosenkami może doprowadzić fana muzyki filmowej tylko i wyłącznie do frustracji. Bo przecież nie powiecie mi, że soundtrack ów skierowany jest do fanów klasyki albo rapu…

Co zatem z Kamenem? Na tą śmieszną płytę-kompilację udało się przerzucić niewiele ponad pół godziny oryginalnej partytury Brytyjczyka. Niestety muzyka, którą ma do zaprezentowania to niezwykle ilustracyjny materiał, który podobnie jak poprzednie kompozycje do serii, próbuje znaleźć złoty środek między suspenese’m a wybuchową, klasyczną akcją orkiestrową. Mimo, że używane są tu wszystkie ‘chwyty’ znane z poprzednich partytur (charakterystyczne pizzicata, flety, perkusja, werbel), muzyka pozostaje na wskroś anonimowa, ilustracyjna i bezbarwna. Trudno w niej odnaleźć jakąś głębszą myśl, a z uwagi na swoje bezustanne zmiany tempa i stylistyki w pewien sposób pochwycić czy na dłużej zapamiętać. Uważni słuchacze z pewnością wyłapią temat Bruce’a Willisa (4-nutowa fraza), tajemniczy motyw smyczkowy odnoszący się do pierwszej części i Hansa Grubera (Waltz of the Bankers), czasami też muzyka idzie w niezamierzony slapstick… Pewna część kompozycji została również zaadaptowana bezpośrednio z części II – chodzi tu głównie o Gold Vault, z muzyką która wcześniej odnosiła się do postaci generała Esperanzy w filmie z 1990 roku oraz dynamiczny Surfing in the Aquaduct, przeniesionym żywcem z utworu Runaway z ”Die Hard 2”. Nie wiadomo kogo winić za ten brak oryginalności – czy Kamena, który poszedł na łatwiznę czy filmowców, od których otrzymał wyraźne polecenia. Skłaniałbym się ku tej drugiej opcji. Niezmiennie brakuje tu jednak przebojowego When Johnny Comes(…), a szczególnie aranżacji Kamena pod napisy końcowe.

Komu można rekomendować ”Die Hard With a Vengeance” w swojej formie komercyjnej? Fani serii ”Szklana pułapka” pewnie zaznajomili się z tą pozycją i z pewnością po wysłuchaniu całości nawet i ich miny były minorowe. Jak więc ten album spokojnie ma odebrać zwykły fan muzyki filmowej? Chyba tylko jako dziwadło, które miejsca bytu mieć nie powinno. Muzyka akcji niestety jest jednym z najbardziej hermetycznych gatunków, które z sukcesem można posłuchać poza filmem tylko w przypadku gdy stoi na naprawdę wybitnym poziomie. Postać rzeczy może zmienić istniejący bootleg, jednak to co spotkałem na tym wydaniu gruntuje we mnie pewność, że zagłębianie się w rozszerzone (mimo obecności When Johnny Comes(…)) wydanie będzie tylko stratą czasu…

Najnowsze recenzje

Komentarze