Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Trent Reznor, Atticus Ross, Gustavo Santaolalla, Mogwai

Before The Flood (Czy czeka nas koniec?)

(2016)
-,-
Oceń tytuł:
Maciej Wawrzyniec Olech | 22-03-2017 r.

Poniższa recenzja została napisana w Krakowie podczas wysokiego stężenia smogu.

Leonardo DiCaprio poza byciem świetnym aktorem (wreszcie nagrodzonym Oscarem) i umawianiem się z supermodelkami, jest zaangażowanym ekologiem. Wykorzystuje on swoją pozycję, jeździ po świecie, spotyka się z ważnymi osobistościami, przemawia w siedzibie ONZ, aby rozmawiać o globalnym ociepleniu i przestrzegać przed tragicznymi jego konsekwencjami dla naszej planety. I właśnie o tym opowiada wyprodukowany przez niego dla National Geographic dokument pt. Before The Flood. Ze względu na misyjny charakter tej produkcji jest ona dostępna za darmo w domenie publicznej.

Za oprawę muzyczną odpowiada spora grupa osób ze zdobywcami Oscara Trentem Reznorem i Atticusem Rossem na czele. Na początku kompozytorem miał być sam Atticus Ross, który jednak szybko skrzyknął Trenta Reznora. Mając jednak zaledwie dwa tygodnie na skomponowanie całej ścieżki dźwiękowej panowie RR poprosili innych swoich przyjaciół, w tym dwukrotnego zdobywcę Oscara Gustavo Santaolallę i zespół Mogwai o pomoc.

Od samego początku głównym zadaniem muzyków było stworzenie odpowiednich muzycznych pejzaży do tego dokumentu. Głównymi twórcami pozostawali Reznor i Ross, którzy skomponowali większość materiału. Niejednokrotnie wysyłali oni gotowy kawałek, czy to do Santaolalli, czy też dla Mogwai, aby ci go odpowiednio „podrasowali” przearanżowali wedle ich uznania. Czasami były to większe zmiany, a czasami chodziło o zmianę akordu. Może właśnie przez taki tryb pracy udało się uniknąć zbyt mocnej mieszanki stylów?

Mimo zaangażowania sporej ilości osób soundtrack do Before The Flood nie razi eklektycznością i prezentuje się jako przemyślany twór. Nie oznacza to jednak, że jest to muzyka dla każdego. W szczególności nie dla miłośników klasycznych ścieżek dźwiękowych, ale ci widząc nazwiska Reznor i Ross, chyba też takiej nie oczekują? Panowie wywodzący się z industrialnych stron rocka, znowu postawili na elektroniczne, ambientowe granie, czasami wspomagane innymi instrumentami. Jest to też trochę rozwinięcie stylu, jaki mogliśmy poznać przy Girl With The Dragon Tattoo, czy Gone Girl. Przy czym muzyka z Before The Flood może jawić się jako bardziej stonowana, z mniejszą ilością eksperymentów, po prostu przystępniejsza od poprzednich dokonań Panów R. Ale tak jak i poprzednie albumy, tak i ten jest wypchany po brzegi i zawiera prawie 100 minut muzyki. Większość utworów to długie, zapętlające się suite’y od 5 do 10 minut. Zważywszy na długość albumu jak i charakter samej muzyki, ławo odczuć pewną monotonnie. Pulsująca, zapętlająca się elektronika, wspomagana czasami pianinem, czy też gitarą Gustavo Santaolalli może odprężać i wprowadzać w iście hipnotyczny stan. Jednak z czasem ten brak różnorodności ma prawo nudzić.

Nie oznacza to jednak, że soundtrack ten nie oferuje żadnych ciekawych kawałków. Otwierający album, prawie 8-minutowy tytułowy utwór Before The Flood naprawdę może się podobać. Poza tym w przeciwieństwie do większości materiału może wręcz zaskakiwać swoim dynamicznym i chwytliwym brzmieniem. Za to Ghost Nets czy 8 Bilion oferują naprawdę przyjemną dla ucha ambientową muzykę, która potrafi skłonić do refleksji nad stanem i przyszłością naszej rodzimej planety. Śpiewana przez Trenta Reznora piosenka A Minute To Breathe może na początku wydawać się trochę senna jak i reszta płyty. Ale z czasem jednak w tym spokojnym, hipnotycznym brzmieniu można się jako słuchacz odnaleźć i odprężyć. Co zresztą można powiedzieć o całym tym soundtracku, który można zaliczyć do szeroko pojętej muzyki relaksacyjnej.

Twórcy Before The Flood od samego początku chcieli, aby muzyka pełniła głównie rolę tła i raczej pozostawała w ukryciu. Pod tym względem Trent Reznor, Atticus Ross, Gustavo Santaolalla i Mogwai w pełni wywiązali się ze swojego zadania. Ich ścieżka nigdy nie wybija się na pierwszy plan pozostawiając go dla ekologicznego przesłania. Długie pojedyncze utwory, suite’y nigdy nie pojawiają się w takiej formie w obrazie. W dokumencie otrzymujemy pocięty fragmenty tych albumowych kawałków. W większości są one dobrze dopasowane, ale czuć też, że nie jest to muzyka stricte skomponowana pod obraz.

Podobnie jak przy poprzednich pracach Trenta Reznora i Atticusa Rossa i tym razem trudno mówić o Before The Flood jako o typowej ścieżce dźwiękowej. Mimo zaangażowania Gustavo Santaolalli i Mogwai, którzy na potrzeby filmów nie raz pracowali, całość ma bardziej charakter concept-albumu niż prawdziwego soundtracka. Trudno powiedzieć, aby ta muzyka opowiadała jakąś historię, wydarzenia, czy w ogóle przypisana była obrazowi? To bardziej muzyczna biblioteka pomysłów związanych z globalnym ociepleniem. I nie można powiedzieć, niektóre te pomysły są naprawdę dobre. I nawet w formie poszatkowanej muzyka ta nie krzywdzi obrazu. Trudno powiedzieć, czy wiele mu pomaga? Ale jako takie nienarzucające się tło spisuje się bez zarzutu. Podobnie i na albumie gdzie miłośnikom spokojnego, ambientowego grania, może się ona spodobać, choć jej czas trwania może być i sporem wyzwaniem. Muzyka tła, to chyba najlepsze podsumowanie tej ścieżki dźwiękowej zarówno w obrazie jak i na płycie. Nie narzuca się, nie krzywdzi obrazu, ani naszych uszu, ale też trudno powiedzieć, aby zostawała na długo w pamięci.

Pozostaje tylko mieć nadzieję, że problem globalnego ocieplenia i w ogóle zanieczyszczenia środowiska pozostanie na dłużej w głowach tych co oglądnęli ten dokument niż skomponowana na jego potrzeby muzyka.

Najnowsze recenzje

Komentarze