Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
James Horner

Balto

(1995)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 15-04-2007 r.

James Horner na przełomie lat 80-ych i 90-ych był kompozytorem, który stanowił na polu animacji w zasadzie jedyną alternatywę muzyczną w stosunku do niezmiernie popularnych i osiągających szczyty popularności kompozycji i piosenek Alana Menkena z filmów Disney’a (za które ten zbierał żniwo Oscarów). Horner mając doświadczenie w pisaniu muzyki do różnorakich filmów animowanych, takich jak Amerykańska opowieść czy Land Before Time, zapewne doskonale zdawał sobie sprawę jak podejść do kolejnego tematu związanego z animacją. A był nim wzruszająca opowieść o bohaterskim pół-wilku, pół-psie imieniem Balto, filmie przy którym po raz drugi po Amerykańskiej opowieści spotkał się z reżyserem Simonem Wellsem.

Co zaskakuje w tej pracy Hornera, to fakt, że score z małymi wyjątkami nie brzmi jak typowe „animacyjne” granie. Co prawda, występują pewne ilości tzw. mickey-mousingu, lecz są one tak śladowe, że możemy je spokojnie pominąć (dodatkowo zważywszy, że grupa docelowa filmu to dzieci). Ilustracje z Balto przesiąknięte są duchem świąt, przygody i przede wszystkim bajkowości. Zachwycają kolorowe, bardzo intensywne orkiestracje nie kogo innego jak samego Dona Davisa oraz Steve’a Bramsona, z którym Horner będzie współpracował także przy Apollo 13. Muzyka jest jak na ilustrację do bajki i w ogóle jak na warunki Hornera bardzo tematyczna. Dominuje liryka i całkowita tonalność kompozycji, co stanowi o jej doskonałym odbiorze. Tematy główne są dwa. Pierwszy, wykorzystuje wspaniale „szeroką” sekcję smyczkową The London Symphony Orchestra, co również jest zasadniczym wyróżnikiem jakości tej muzyki – pojawia się po raz pierwszy w drugim utworze na albumie: Main Title/Balto’s Story Unfolds. Twórca podchodzi do swojej muzyki z niezwykłym jak nawet dla swojej twórczości wyczuciem – ów, rozpoczynający score utwór otwiera harfa, potem słyszymy niezwykle ciepły w odbiorze kontrabas. James Horner wykorzystuje dzwonki, tamburyn, świetną jak zawsze u siebie sekcję dętą, podparte melodią i znakomitym brzmieniem. Drugi główny temat to bardziej heroiczny (lecz bez oznak patetyczności), szlachetny fragment ujawniający swą siłę w bardziej bohaterskich momentach. Na albumie znajduje się wiele znakomitych jego intonacji jak w ”The Journey Begins”, przypominając podobny utwór z Willow.

Pod drugiej stronie mamy naprawdę znakomitą, ekscytującą muzykę akcji, która rzadko naprawdę jest tak dobra u Hornera. Jednakowoż w muzyce tej czuć duży wpływ stylu Dona Davisa (oczywiście seria Matrix). Najlepszym przykładem jest Grizzly Bear, poprowadzony z rozmachem i dramatyzmem, trudnym do znalezienia w pracach do filmów animowanych. Podobieństwa są tak uderzające, że można wysunąć wniosek iż mamy tu do czynienia z tzw. ghost-writingiem. Biorąc pod uwagę, że Balto było jednym z kliku projektów kompozytora w roku 1995, takie wnioski mogą nie być bezpodstawne… Oczywiście, trudno to udowodnić, ale skojarzenia nasuwają się same. Inny przykład to utwór Telegraphing the News, stylowo aż krzyczący, że napisał to Don Davis (bądź Philip Glass) ale jednocześnie prawdziwie oddający sens podróży w czasie/przestrzeni poprzez atonalne, budujące brzmienie smyczek i delikatnych fletów, rozwijających się już w typową, szeroką muzykę hornerowską. Mimo tych uwag, jakość samej muzyki, zostawiając na boku kwestię czy została skomponowana przez Hornera czy Davisa, jest niepodważalna. Znakomitym finiszem albumu są dwa ostatnie utwory ilustracyjne, pełne bohaterstwa, ciepła, emocjonalności, zawierające wszystko co najlepsze w twórczości Hornera – również magiczny chór. Napisałem wyżej „ilustracyjne”, gdyż na albumie znajdziemy dwukrotnie piosenkę wykonywaną przez Steve’a Winwooda pt. Reach for the Light. Z punktu widzenia muzycznego jest to piosenka naprawdę z klasą, utrzymana w lekkim popowym klimacie, z delikatnym fortepianem, charakterystycznym głosem Winwooda oraz żywiołowym, dziecięcym chórkiem. Niestety niezbyt pasuje do muzycznego świata stworzonego przez Hornera i chyba lepiej gdyby znalazła się na końcu albumu, zaraz po muzyce ilustracyjnej. Gwoli ścisłości dodajmy, że została skomponowana przez Hornera, Barry Manna oraz znaną z For Always z A.I. Cynthię Weil.

Balto Jamesa Hornera jest jedną z jego najbardziej niedocenianych, a być może i nie odkrytych jeszcze prac. Twórca sięga mocno do magii, która była nieodzowną częścią jego bezkompromisowych partytur do filmów fantasy i s-f z lat 80-ych. Same tematyczne podłoże, jeszcze raz wspomniane wybitne orkiestracje, jakość i odbiór muzyki stawiają ją blisko choćby samych Wichrów namiętności, choć z partyturą do filmu Zwicka nie może się oczywiście ta muzyka w kwestii dramaturgii równać. Niemniej, posiada taką dawkę emocji, porywającego charakteru (główny temat wykonywany w szybkim tempie w Heritage of Wolf!) oraz wewnętrznego liryzmu, że mogę ją bez słowa sprzeciwu najgoręcej polecić. Kolejna znakomita pozycja w niesamowitym dla Hornera, 1995 roku. Pokuszę się o stwierdzenie, że Hornerowi udało się wytworzyć ciepłą, świąteczną atmosferę ogniska domowego.

Najnowsze recenzje

Komentarze