Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Bernard Herrmann

7th Voyage of Sinbad, the (Siódma podróż Sinbada)

(1958/1998)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 10-09-2014 r.

Efekty specjalne od początków swojego istnienia były dla widza jedną z najbardziej pasjonujących sfer filmu. Począwszy od ich pojawienia się w The Enchanted Drawing Stuarta Blacktona i Podróży na Księżyc George’a Mélièsa, aż po współczesność przebyły co prawda długą drogę, ale jedna rzecz pozostała niezmienna – widzowie po dziś dzień tak samo jak przestrzeni całej historii kinematografii gremialnie udają się do kina by móc je podziwiać. Jednak w czasach kiedy nie zdążyła się jeszcze rozwinąć grafika komputerowa pozwalająca uzyskać tak popularne dzisiaj CGI twórcy efektów specjalnych musieli sobie radzić w innych sposób. Jedną z najważniejszych metod ich uzyskiwania była technika stop-motion, która jest określana w Polsce jako animacja poklatkowa. Z jednej strony nie potrafiła ona uzyskać tak realistycznych efektów jak jej późniejsza komputerowa odmiana, ale w rękach kogoś kreatywnego mogła stać się narzędziem do stworzenia doprawdy fascynujących obrazów. Jedną z takich osób był Ray Harryhausen. Karierę rozpoczął on pod koniec lat 40-tych, gdzie był odpowiedzialny za animację tytułowej małpy w filmie Mighty Joe Young za co otrzymał Oscara. Młody wizjoner z początkiem następnego dziesięciolecia rozpoczął swój triumfalny pochód w Hollywood animując filmy sci-fi i fantastyczne. Kolejną doskonałą okazją dla talentu Harryhausena miała być nadchodząca ekranizacja przygód bohatera arabskich legend – Sinbada. Film ten okazał się być jak dotąd najbardziej ambitnym i wymagającym projektem, a także pierwszą kolorową produkcją w jego karierze.



Bohatera Baśni tysiąca i jednej nocy chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Niestrudzony podróżnik i żeglarz wystąpił w wielu filmach, serialach i książkach. Jedną z najważniejszych ekranizacji jego przygód jest Siódma podróż Sinbada w reżyserii Nathana Jurana z 1958 roku. Harryhausen marzył o zrealizowaniu tego filmu już na początku lat 50-tych jednak dopiero dzięki jego pierwszym filmowym sukcesom udało mu się zebrać fundusze na realizację tejże produkcji. Fabuła filmu to dość typowa baśniowa historia. Sinbad musi wyruszyć na niebezpieczną wyprawę, aby zdjąć klątwę ze swojej ukochanej, którą rzucił zły czarnoksiężnik. Na swej drodze spotyka różnorakie bestie, którym będzie musiał stawić czoła – smoka, cyklopa, nagę, roka i szkieleta – za animację wszystkich tych istot odpowiadał oczywiście Harryhausen. Tytuł filmu jest dość mylący albowiem fabuła skupia się bardziej na wątkach z drugiej opowieści, a nie z siódmej, ostatniej jak podpowiadają nam producenci. Dziś ten film jest pamiętany nie dzięki fabule, aktorstwu, kostiumom czy scenografii, a właśnie z powodu wspaniałych jak na swoje czasy, wizjonerskich (dla niektórych zapewne dziś już przestarzałych) efektów specjalnych. Nie dziwne zatem, że chociaż przy niemal każdym projekcie mistrza techniki stop-motion współproducentem był Charles H. Scheer to jednak wszyscy kojarzą te filmy nie z jego nazwiskiem czy też reżysera każdego z poszczególnych filmów, a właśnie z Harryhausenem.



Harryhausen marzący o iście goldenage’owskiej ilustracji swojego filmu chciał początkowo zaangażować Maxa Steinera lub Miklosa Rozsę. Mający bardzo podobną wizję muzyki Scheer uparł się jednak, aby kompozytorem został Bernard Herrmann, który niedawno rozpoczął współpracę z Alfredem Hitchcockiem. Producent przez pół roku przekonywał Amerykanina, aby ten zgodził się napisać muzykę do Sinbada co ostatecznie przyniosło zamierzony efekt. W ten sposób faworyci Harryhausena musieli pójść w odstawkę – warto wspomnieć, że Miklos Rozsa 15 lat później zilustrował przygody słynnego żeglarza w filmie Podróż Sinbada do Złotej Krainy. Herrmann zgodził się przyjąć ofertę pomimo dość napiętego grafiku. Drugą połowę 1957 roku spędził komponując dla CBS Music Library. Później na przełomie 1957 i 1958 roku pracował nad Vertigo Hitchcocka po czym zabrał się za Naked and the Dead. Po ukończeniu tej partytury Herrmann miał skomponować muzykę do filmu Stage Struck, ale ostatecznie kompozytor zdecydował się zilustrować Siódmą podróż Sinbada. Tak też prace nad opisywanym scorem ruszyły w maju 1958 roku kiedy to Naked and the Dead był już gotowy do nagrania.



Na pierwszy rzut oka wybór Herrmanna może się wydawać dość odważny. Warto jednak zwrócić uwagę, że kompozytor nie pierwszy raz miał ilustrować film fantastyczny. Dokonał tego już przecież w obrazach Devil and Daniel Webster (za co został nagrodzony Oscarem) czy też The Ghost and the Mrs. Muir. Podobnież obcowanie z orientem nie było dla niego nowinką, bowiem miał już w dorobku partytury do Anna and the King of the Siam i King of the Khyber Rifles. Z tychże względów mimo że dziś Herrmann jest kojarzony min. z okresem silver age’u w muzyce filmowej to jednak nie miał problemów z asymilacją w jego złotej odmianie. Co by jednak nie powiedzieć fantastyczny świat Sinbada wymagał od niego dużo większej elastyczności niż dotychczasowe produkcje z tego gatunku. Kompozytor postanowił więc rozpisać swoją partyturę na pełną orkiestrę z rozbudowaną sekcją perkusjonaliów starając się wykorzystać maksymalnie ich potencjał.


Jak przystało na epicką, przygodową produkcję Herrmann obdarował film niezwykle efektownym i mistrzowsko rozpisanym tematem przewodnim zawartym w uwerturze otwierającej album oraz film. Potężne, spadające akordy wygrywane przez całą orkiestrę przeplatane z figlarnymi frazami wykonywanymi przez instrumenty dęte drewniane i smyczki tworzą coś na wzór podniosłego, orientalnie zabarwionego tańca o czym dobitnie możemy się o tym przekonać w Sultan’s Freast.Taka konstrukcja może nieco nasuwać skojarzenia z tematem przewodnim otwierającym North by Nothwest Hitchcocka, który rozpoczął komponować po tym jak ukończył Siódmą podróż Sinbada.Epicka część tematu przewodniego występuje naprzemiennie z liryczną, orientalnie zabarwioną melodią w której da się odczuć charakterystyczne pióro Herrmanna. Uwertura kapitalnie wprowadza widza w opowiadaną historię towarzysząc napisom początkowym, których tło stanowi montaż starodawnych rysunków. Szkoda tylko, że niestety tak rzadko będziemy mieli okazję usłyszeć ten temat.



Nawiązania do muzyki Bliskiego Wschodu w zasadzie ograniczają się jedynie do pojawienia się ich w opisywanej w powyższym akapicie uwerturze natomiast wszelkie inne, słyszalne orientalizmy mają charakter dużo bardziej subtelny. Kompozytor nie wprowadza do melodii skal arabskich gdzie popadnie, ogranicza też typowe dla tamtejszych cywilizacji instrumentarium. Dobrze to koresponduje z filmem Harryhausena, albowiem Herrmann podkreśla w ten sposób pochodzenie głównego bohatera jak i samej historii. Jednak opowiadana przez twórców historia jest dużo bardziej fantastyczną legendą, jedynie wykorzystującą wschodnią stylistykę niż będąca faktycznym rysem kulturowym tamtego regionu. Stąd też muzyka Herrmanna nosi tylko nieliczne znamiona charakterystyczne dla orientu i stara się on jakby od niego oderwać stawiając nacisk na muzyczną wizualizację tej magicznej historii. Amerykanin pragnął, aby poprzez łączenie instrumentów w nietuzinkowy sposób uzyskać materiał muzyczny poszczególnych postaci i miejsc z czego wywiązał się z co najmniej zadowalającym efektem.



Poświęcenie nieco miejsca dokonań twórcy efektów specjalnych w recenzji muzyki z Siódmej podróży Sinbada jest nieprzypadkowe, ponieważ wszelkie produkty niezwykłej wyobraźni Harryhausena doczekały się swojej własnej interpretacji muzycznej. Cyklop otrzymał krótkie, wyjące i potężne frazy na niskie dęciaki (głównie blaszane) dobrze współgrające z przerażającą, nieprzyjaźnie nastawianą bestią. Herrmann umiejętnie wprowadza je w muzykę akcji ze starcia Sinbada z cyklopem (The Fight with Cyclops). Ciekawie wypada ilustracja sekwencji pokazowego tańca nagi przed sułtanem i jego dworem (Dance of Cobra). Figlarne partie na dęte drewnienie przeplatają się dysonującymi frazami na dęte blaszane co precyzyjnie ilustruje dziwaczną, gibką istotę wywołującą wśród widzów nie tyle zdumienie co przerażenie. Z kolei smok otrzymał muskularną, symfoniczną ilustrację z zaznaczeniem sekcji perkusji i kotłów. W jednej z sekwencji dochodzi do walki bohaterów z wielkim, dwugłowym ptakiem – rokiem. Herrmann opisał go naprzemiennie wznoszącym i opadającym motywem zorkiestrowanym na instrumenty dęte przez co czemu imituje on trzepot skrzydeł gigantycznego potwora.



Natomiast najciekawszą ilustracyjnie kompozycją i być może nawet słynniejszą od samej uwertury jest Duel with the Skeleton stanowiący muzyczny podkład jednej z najważniejszej scen – pojedynku Sinbada ze szkieletem (która na marginesie jest dowodem na niezwykłą pomysłowość i kunszt Harryhausena). Utwór ten wypada niezwykle interesująco pod względem technicznym jak i ilustracyjnym. Kompozytor wprowadza chaotyczne i niemalże furiackie partie na dwa ksylofony mające naśladować klekot kości tworząc jednocześnie rytmiczny fundament dla orkiestry. Pomysł wydaje się być zaczerpnięty – przynajmniej w części – z Danse Macabre Camille Saint-Seansa jednak okazał się on być na tyle ilustracyjnie skuteczny, że Herrmann powróci do niego w innym filmie Harryhausena – Jazon i Argonauci, gdzie znajdzie on zastosowanie w walce głównych bohaterów tamtejszego filmu właśnie ze szkieletami. Odstępstwem od atypowych aranżacji jest materiał muzyczny dla księżniczki w którym Herrmann wykorzystuje konwencjonalne środki wyrazu – ten motyw usłyszymy po raz pierwszy w The Princess, a w najbardziej rozbudowanej formie pojawi się w Bagdad. Jako że między księżniczka a Sinbadem zaczyna pojawiać się uczucie dalsze ich losy pozwalają interpretować tę melodię jako temat miłosny. Pewna porcja materiału musiała oczywiście budować napięcie bez identyfikowania poszczególnych postaci. Jest to z pewnością najmniej ciekawa część soundtracka, która niestety stanowi także niemałą jego część.

Podsumowując powyższe akapity Siódma podróż Sinbada okazała się być wyśmienitą próbą dla orkiestrowego kunsztu Herrmanna co z resztą może stanowić gratkę dla słuchaczy. Jednak tyczy się to zdecydowanie raczej tych lubujących się w wysublimowanych orkiestracjach niż tych którzy wolą się emocjonalnie rozpłynąć czy też przytupać nogą w rytm muzyki. Trzeba także jasno powiedzieć, że spora część partytury sprawia wrażenie kunsztownie rozpisanej, ale jednak ilustracyjnej muzyki co dla odbiorcy, który nie miał przyjemności obcowania z filmem Harryhausena może się wydawać nieco męcząca. Podobnież niemała ilość krótkich, nierzadko jednominutowych utworów może dać we znaki słuchaczom. Ponadto Amerykanin poza tematem miłosnym i przewodnim i ilustracją pojedynku ze szkieletem nie stworzył tutaj wielce pamiętnych tematów. Niemniej należy jednak docenić zaangażowanie kompozytora w udaną próbę stworzenia opisanych wyżej muzycznych wizualizacji.



Część muzycznych pomysłów Herrmanna z Siódmej podróży Sinbada pojawiło się wcześniej w jego koncertowych pracach napisanych dla dwóch słuchowisk CBS Radio z 1934 roku – City of Brass oraz Egypt: a Tone Picture. Z pierwszego z nich pochodzą fragmenty The Vase, Night Magic oraz The Transformation. Z kolei zawarta na soundtracku ścieżka zatytułowana Bagdad ma swoje korzenie w drugim z wymienionych powyżej utworów – Egypt: a tone picture – kompozycja ta nigdy nie została w pełni ukończona. Parę lat później później trafiła ona do broadwayowskiej rewii Herrmanna The Body Beautiful, aby ostatecznie znaleźć swoje miejsce w Siódmej podróży Sinbada. Znamiennym wydaje się fakt, że Harryhausen cenił Herrmanna głównie za prace dla CBS Radio, którego był słuchaczem w dzieciństwie. Mając na uwadze wszelkie zapożyczenia związane z omawianą partyturą nie można zauważyć jej wpływu na późniejsze prace Herrmanna. Świetnym tego przykładem jest motyw liryczny z uwertury, który Amerykanin przearanżował pięć lat później na temat miłosny z filmu Marnie Alfreda Hitchckocka. Swoją drogą niektórzy recenzenci zwrócili uwagę, że ta melodia wydaje się być bardzo podobna do tematu przewodniego z filmu Buntownik bez powodu pióra Leonarda Rosenmana z 1955 roku. Osobiście uważam, że jest dość naciągane i nie do końca trafione porównanie, choć pewne podobieństwa faktycznie da się odnaleźć.



Omawiany album jest ponownym nagraniem kompozycji Herrmanna. Dokonane zostało one przez Royal Philharmonic Orchestra pod batutą Johna Debneya w 1998 roku. Nowa edycja partytury w przeciwieństwie do oryginalnego soundtracka zawierającego niespełna 35 minut prezentuje prawie wszystkie muzyczne wejścia Herrmanna. Być może taka skomasowana, ponad półgodzinna forma prezentacji omawianej muzyki byłaby dla słuchacza całkiem dogodna, ale wtedy nie bylibyśmy w stanie poznać i zrozumieć całej muzycznej wizji Herrmanna tak bardzo przecież związanej z filmową wizją Harryhausena. Ponadto kompozytor nie był do końca zadowolony z oryginalnego nagrania, albowiem nie mógł wtedy osobiście dyrygować ze względu na strajk muzyków przeciwko studiom z Hollywood – z tych samych z resztą powodów nie brał udziału w nagraniu Vertigo. Kolejnym aspektem przemawiającym za nowym nagraniem jest to, że utwory prezentowane są w takiej formie jak filmie – zgodnie z oryginalnymi partyturami kompozytora. Istnieje jednak pewien minus. Kompozycję Street Music którą mogliśmy usłyszeć na pierwszym wydaniu tej muzyki rerecording Debneya jednak nie objął. Dlaczego? Powód jest prosty, choć poniekąd także kuriozalny. Otóż orkiestra nie zdążyła się wyrobić w terminie z nagraniem wszystkich przygotowanych kompozycji i na niektóre z nich zwyczajnie nie starczyło czasu. Podobny los spotkał pięć innych utworów. Dotyczyło to jednak generalnie mało istotnych ścieżek i na szczęście to co najważniejsze trafiło na soundtrack. Dla fanów tejże partytury bądź też bardziej leniwych słuchaczy filmówki w 1971 roku na potrzeby albumu The Fantasy World of Bernard Herrmann kompozytor przygotował suitę będącą kompilacją czterech utworów z albumu – Overture, Duel with Skeleton, Bagdad oraz Finale. Dobór kompozycji wydaje się bardzo dobry, ponieważ prezentują one faktycznie najważniejsze koncepcje muzyczne dając przy tym pobieżny obraz całej partytury.



Siódma podróż Sinbada okazała się być początkiem współpracy Bernarda Herrmanna z duetem Harryhausen-Schneer. Panowie wspólnie stworzyli później Tajemniczą wyspę, Jazona i Argonautów oraz Trzy światy Guliwera. Harryhausen wspominał po latach, że z tej czwórki filmów to właśnie Siódma podróż Sinbada pod względem muzycznym najbardziej przypadła mu do gustu. Podobnie jak przełomowe filmy z efektami komputerowymi przesłoniły dokonania Harryhausena tak i scory do jego filmów skomponowane przez Amerykanina stoją w cieniu jego prac dla Alfreda Hitchcocka. Niemniej fantastyczny i epicki Herrmann to wciąż ten sam kreatywny i intrygujący kompozytor znany z jego najsłynniejszych ścieżek. Nawet jeśli prezentacja albumowa odświeżonej partytury nie spełnia wszystkich oczekiwań to niemniej stanowi ona doskonały przykład tego mniej znanego odłamu twórczości Herrmanna, który z pewnością warto poznać i docenić.

Inne recenzje z serii:

  • Podróż do wnętrza Ziemi
  • Trzy światy Gulivera
  • Tajemnicza Wyspa
  • Jazon i Argonauci
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze