16. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie już za nami, a więc przyszła pora, aby na spokojnie podzielić się wrażeniami z tego wydarzenia. Uwzględniając same atrakcje sceniczne, FMF 2023 trwał pięć dni – od czwartku 25 maja, do poniedziałku 29 maja. Ponadto, 30 maja w krakowskiej Tauron Arenie, zaplanowany był koncert Hansa Zimmera, który, jako wydarzenie towarzyszące, miał zwieńczyć to kilkudniowe święto muzyki filmowej. Niestety, ze względu na stan zdrowia niemieckiego kompozytora, został on odwołany, podobnie jak i wcześniejszy występ w Hamburgu. Koncert odbywał się w ramach europejskiej trasy „Hans Zimmer Live”, z osobną sprzedażą biletów, dlatego łączenie go z Festiwalem Muzyki Filmowej w Krakowie od początku wydawało się być mocno naciągane, żeby nie powiedzieć kontrowersyjne. Dlatego lepiej uznać, że 16. FMF zakończył się oficjalnie w poniedziałek 29 maja koncertem muzyki Patricka Doyle’a w sali NOSPR w Katowicach. Podczas tych pięciu dni, poza kompozycjami szkockiego kompozytora, mogliśmy także usłyszeć muzykę Jana A.P. Kaczmarka oraz „kosmiczne” dzieła takich twórców, jak Simon Franglen czy Steven Price, którzy pojawili się na festiwalu osobiście. Czekała nas też wielka sentymentalna podróż: hit Stevena Spielberga E.T. z muzyką Johna Williamsa na żywo! Przyjrzyjmy się więc dokładniej, jak wypadło tegoroczne święto muzyki filmowej w Krakowie… i Katowicach.
Kaczmarek2Cinema (Czwartek 25.05.2023)
Festiwal rozpoczął koncert poświęcony w dużej mierze twórczości Jana A.P. Kaczmarka, który odbył się w centrum kongresowym ICE Kraków. Z okazji 70. urodzin kompozytora, mogliśmy usłyszeć jego najbardziej znane (choć nie tylko!) kompozycje w wykonaniu orkiestry Sinfonietta Cracovia i Chóru Polskiego Radia pod batutą Dirka Brosse. Temat ciężkiej choroby zdobywcy Oscara był oczywiście ważnym punktem całego wydarzenia. List od kompozytora przeczytała jego żona, Aleksadnra Twardowska-Kaczmarek, a we foyer Polska Fundacja Muzyczna prowadziła zbiórkę na koszty leczenia i rehabilitację Jana A.P. Kaczmarka.
Przejdźmy do samego koncertu, gdzie oczywiście nie mogło zabraknąć oscarowej muzyki z Marzyciela, Niewiernej czy Mojego przyjaciela Hachiko, które są dobrze znane także poza granicami naszego kraju. Zresztą w naszych rozmowach z zagranicznymi gośćmi właśnie te trzy tytuły pojawiały się jako najbardziej rozpoznawalne. Wielką atrakcją wieczoru był fenomenalny Leszek Możdżer, który zaraz po suicie z Marzyciela, dał improwizatorski popis na tematach z filmów Kaczmarka (głównie Finding Neverland i Unfaithful). Ze sprawdzonych źródeł wiemy, że występ ten szczególnie spodobał się Simonowi Franglenowi.
Naturalnie także inne tytuły były warte uwagi i dobrze zagrane. Dla przykładu, Quo Vadis Jerzego Kawalerowicza zostało swego czasu zmiażdżone przez krytykę, co nie zmienia faktu, że muzyka do tego filmu robi duże wrażenie, a jej wykonanie było jednym z jaśniejszych momentów tego wieczoru. Podobnie jak, utrzymanej w westernowych, morriconowskich klimatach Magnezji.
Właściwie moglibyśmy mówić o bardzo solidnym koncercie, z odpowiednio dobraną i wykonaną muzyką, która dobrze ukazywała dorobek Jana A.P. Kaczmarka. Niestety organizatorzy festiwalu niepotrzebnie skomplikowali formę koncertu, dzieląc go na dwie części i mieszając muzykę zdobywcy Oscara z twórczością innych artystów. W pierwszej usłyszeliśmy dźwięki wykreowane dla światów wirtualnych. Były to: muzyka Arkadiusza Reikowskiego i Akiry Yamaoki z gry wideo The Medium oraz kompozycja Wojtka Urbańskiego Everdome do wirtualnej przestrzeni (metaverse). Jedyną „faktycznie filmową” muzyką w tym gronie była ściężka dźwiękowa Łukasza Targosza z filmu o himalaistach Broad Peak. Co ciekawe, zanim zanurzyliśmy się we wspomnianych wyżej tytułach, niespodziewanie i wbrew informacjom z książeczki programowej, zabrzmiały dwie kompozycje Kaczmarka: Mój przyjaciel Hachiko i Całkowite zaćmienie. Zapewne była to zmiana wynikająca z układu tzw. „części oficjalnych” – wspomnianej już wyżej obecności żony Jana A.P. Kaczmarka oraz zbiórki charytatywnej, co miało lepiej podkreślić wzniosły charakter tego wystąpienia. Druga część koncertu była poświęcona już wyłącznie muzyce Jana A.P. Kaczmarka.
Właściwie nie powinniśmy być zaskoczeni takim programem, ponieważ wiemy, że od paru lat jeden wieczór poświęcony jest szeroko rozumianej polskiej muzyce filmowej czy też twórczości polskich filmowców. Jednak zestawienie ze sobą utworów o tak różnej aurze stylistycznej wywołało u wielu estetyczny szok. Całość wyszła trochę niezgrabnie. Tradycyjnie, podczas gali wręczana jest również nagroda za Polską Ścieżkę Dźwiękową Roku. Zwycięzcą piątej edycji tego konkursu został Marek Napiórkowski za muzykę do Bejbis w reżyserii Andrzeja Saramowicza. Kompozytor osobiście odebrał nagrodę, przy czym muzyka ze zwycięskiej ścieżki nie została już zagrana tego wieczoru.
FMF Echoes of Space (Piątek 26.05.2023)
Drugiego dnia odbył się nietypowy koncert w jakże nietypowym miejscu. Dokładniej: w Teatrze Łaźnia Nowa w Nowej Hucie. Przenieśliśmy się tam w świat muzyki elektronicznej i dźwięku przestrzennego Gary’ego Marlowe’a i Simona Franglena. Ideą FMF Echoes of Space było eksperymentowanie z muzyką i sposobami jej prezentacji publiczności. Podczas koncertu nie było miejsc siedzących. Każdy mógł zająć miejsce (stać, czy usiąść na podłodze), tam gdzie mu się podobało. Kilkadziesiąt głośników otaczało publiczność ze wszystkich stron. W założeniu, jakiej pozycji nie obrać, jakość dźwięku powinna być podobna. Na ile ten efekt rzeczywiście się udał, trudno powiedzieć. W tym celu musielibyśmy przepytać każdego z publiczności, czego ze zrozumiałych względów nie daliśmy rady zrobić.
Głównym gościem tego wieczoru był, w ostatnich latach stały bywalec FMFu, Gary Marlowe. Niemiecki kompozytor i multiinstrumentalista zafascynowany jest instrumentami analogowymi. Łączy w swojej filmografii oraz dyskografii elementy muzyki elektronicznej, rocka i sound designu. Właśnie na tego typu brzmieniach, zdominowanych przez syntezatory, gitary i perkusję, oparta była pierwsza część koncertu. Gary Marlowe, wraz ze swoim mini-zespołem, zagrali utwory z jego filmowych prac, głównie ze ścieżki dźwiękowej do filmu Everything Will Change. Rok temu, w ramach FMF odbył się panel, podczas którego Gary Marlowe opisywał pracę nad tym projektem. Tym razem krakowska publiczność mogła na żywo zanurzyć się w świat retro-syntezatorowych produkcji Niemca.
Poza kompozycjami Gary’ego Marlowa, w drugiej części można było usłyszeć utwór Simona Franglena. Kompozytor, znany głównie z pracy z Jamesem Cameronem przy ostatnim Avatarze, skomponował eksperymentalne dzieło Sunrise /Sunset, inspirowane krajobrazem Szangaju i dedykowane położonej tam – najwyżej na świecie! – galerii sztuki. Ów utwór stworzony został z udziałem czterech orkiestr, chóru i solistów, zgrabnie połączonych z muzyką elektroniczną. Słuchając go, niejeden miłośnik muzyki filmowej musiał rozpoznać wpływ James Hornera na twórczość Franglena. Z uwagi na wieloletnią współpracę obu kompozytorów, nie powinno to szczególnie dziwić. Kawałek naprawdę miał prawo się podobać i posiadał tę „hornerowską magię”. Niestety nie został on wykonany na żywo, a puszczony z nagrania. Co więcej, nie było też żadnej zapowiedzi, tylko po prostu dla stojących i siedzących na sali gości włączono nagle muzykę. Całość urozmaicono co prawda efektami wizualnymi, ale samo doświadczenie miało więcej z audio-wizualnej instalacji z galerii/muzeum sztuki nowoczesnej niż koncertu. Dlatego też pod koniec, kiedy muzyka przestała grać, publiczność była trochę zdezorientowana i nie wiedziała, czy to już koniec koncertu, który należy zwieńczyć gromkimi brawami.
Zważywszy na to, że zarówno sami artyści, jak i organizatorzy FMFu określali Echoes of Space jako eksperyment, tak też należy go potraktować i oceniać. Było to bez wątpienia ciekawe doświadczenie – elektroniczne brzmienie Gary’ego Marlowe’a zdecydowanie ma swój klimat. Jednak, jak to z eksperymentowaniem bywa, efekt końcowy obfituje w niedoskonałości. W przyszłości na pewno uda się ten projekt udoskonalić, bo zdradza duży potencjał!
FMF Space Gala (Sobota 27.05.2023)
Jednym z ważniejszych wydarzeń tegorocznego FMFu była sobotnia Space Gala, która odbyła się Centrum Kongresowym Ice Kraków. Właściwie cały festiwal promowany był nią i była ona jego motywem przewodnim. Z okazji 550 urodzin Mikołaja Kopernika postawiono tego wieczoru (w większości) na muzykę z kosmicznych filmów science-fiction, takich chociażby jak: Avatar: Istota wody, Solaris czy Grawitacja. Motywy z tych i innych filmów zagrała Orkiestra Akademii Beethovenowskiej oraz Chór Filharmonii Krakowskiej pod batutą stałego festiwalowego gościa Diego Navarro. Wśród gości specjalnych, którzy pojawili się na gali, byli kompozytorzy Simon Franglen, Steven Price i Nainita Desai. Tak formalnie prezentował się ten koncert. To teraz przyjrzyjmy się jemu dokładniej, gdyż mimo licznych kosmicznych uniesień, czasami pozostawaliśmy na Ziemi.
Koncert rozpoczął się fragmentami muzyki z Arrival (Nowy początek) Jóhanna Jóhannssona. Gościnnie, w roli dyrygenta, pojawił się Anthony Weeden – orkiestrator i dyrygent oryginalnego nagrania. Nietypowe i niepowtarzalne brzmienie od razu wprowadziło nas w pozaziemski klimat. I niespodziewanie,m po ty spotkaniu z przybyszami z kosmosu, przeszliśmy do tematów z… Sicario. Z jednej strony mamy dalej do czynienia z tym samym kompozytorem i dziełem tego samego reżysera, Denisa Villeneuve, ale tematyka meksykańskich karteli narkotykowych wywołała lekki dysonans. Nie znaczy to oczywiście, że była to zła muzyka i źle wykonana, a wręcz przeciwnie, a jedynie tematycznie nie do końca pasowała do motywu przewodniego całej gali. Nie był to też jedyny taki przypadek. Jednym z honorowych gości tego wieczoru była wspomniana brytyjska kompozytorka Nainita Desai. Na plus należy zaliczyć, że FMF pomógł wielu przybliżyć i poznać twórczość tej artystki. Orkiestra, tym razem już pod batutą Diego Navarro (poza utworami Jóhannssona dyrygował on całej gali), zagrała zgrabną „składankę” (z angielskiego „medley”) jej kilku prac. I znowu, problemem nie była sama muzyka i jej wykonanie, tylko treść dzieł filmowych: Dla Samy – dokument ukazujący brutalność wojny domowej w Syrii; Villeneuve Pironi – dokument o legendarnych kierowcach Formuły 1; Immortality – interaktywna gra wideo utrzymana w klimatach horroru; Untamed Romania – dokument przyrodniczy o Rumunii. Podobnie włączenie do koncertu suity Patricka Doyle’a z marvelowskiego Thora też można uznać za dość naciągane.
Tam, gdzie mieliśmy do czynienia z prawdziwie „kosmiczną” muzyką do filmów science-fiction, gala rozświetlała się niczym gwiazdy na niebie, a trzema najjaśniejszymi gwiazdami były utwory z wymienionych we wstępie Solaris, Grawitacji oraz Avatara: Istoty Wody. Cliff Martinez, który już w przeszłości gościł na FMFie, nie był tym razem obecny na sali. Była za to jego klimatyczna muzyka do adaptacji słynnej książki Stanisława Lema. Suita była bardzo ładnie rozpisana na orkiestrę i to tylko dobitniej pokazało potencjał tej ścieżki dźwiękowej.
Pierwszą część koncertu zakończyła, nagrodzona Oscarem, Grawitacja Stevena Price’a. Wykonanie i muzyka brzmiały naprawdę dobrze i jedynie można mieć żal, że wybrano tak krótki fragment, oparty w dużej mierze o utwór Shenzou ilustrujący (uwaga spoiler!) w obrazie finalne wchodzenie kapsuły w atmosferę ziemską. Jest to bez wątpienia epicki i godny sal koncertowych kawałek. Szkoda, że nie został zagrany także tytułowy i powszechnie rozpoznawany utwór Gravity z niesamowitym wokalem. Tym bardziej, że w przeszłości był już on wykonywany na żywo na przykład podczas koncert Hollywood in Vienna w 2016 roku w… Wiedniu.
Istną supernową była, kończąca galę, prezentacja muzyki ze ścieżki dźwiękowej do Avatara: Istoty wody Simona Franglena. Specjalnie na tę okazję brytyjski kompozytor przygotował ponad 14-minutową suitę, w której zawarł najważniejsze muzyczne motywy z widowiska Jamesa Camerona. Była ona znakomicie przygotowana i precyzyjnie wyważona. Dostaliśmy odpowiednią ilość zarówno liryki, jak i epickiej muzyki akcji. W sumie słuchając na żywo tej suity, jeszcze bardziej można było docenić score Franglena. Warto też zaznaczyć, że muzyka była idealnie zsynchronizowana z obrazem wyświetlanym na wielkim ekranie za orkiestrą. W zasadzie, pomijając naturalnie koncerty symultaniczne, po raz pierwszy w 16-letniej historii FMFu, mieliśmy tak dobrze zsynchronizowany obraz z koncertem na żywo. Dla przykładu, jeżeli mieliśmy grany fragment z finałowej bitwy, przypisane w filmie konkretnej scenie, to właśnie ta scena była puszczana w tle. Właściwie od początku krakowskiego festiwalu, co roku powraca do nas to samo pytanie: Czy podczas koncertów muzyki filmowej powinny być puszczane w tle fragmenty z filmów? Czy też lepiej obrać drogę Johna Williamsa, Hansa Zimmera, Johna Powella czy Alexandre’a Desplat, którzy rezygnują na swoich koncertach z filmowych klipów? Jeżeli już zdecydujemy się na pierwszą opcję, to najlepiej, aby prezentowała się ona tak jak podczas suity z Avatara: Istory wody. Na marginesie, możemy też zaznaczyć, że jeżeli chodzi o wizualną stronę tych koncertów, użycie większej ilości ujęć na orkiestrę i solistów kosztem fragmentów z filmów, też byłoby dobrym wyborem.
A wracając do muzyki Simona Franglena, to podniośle, epicko i magicznie zwieńczyła ona tę galę. Był to zresztą szczególny moment i mieliśmy do czynienia ze światową premierą. Po raz pierwszy muzyka ta została zagrana na żywo przed publicznością. Było to jak najbardziej miłe i „nieziemskie” przeżycie, które godnie zapisze się w historii Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie.
FMF4Kids: E.T. – Live in Concert (Niedziela 28.05.2023)
Krakowską część festiwalu tradycyjnie zamknął koncert z symultaniczną projekcją filmu w ramach wydarzenia FMF 4 KIDS — w tym roku był to E.T. – The Extra Terrestrial Stevena Spielberga z muzyką Johna Williamsa. Co ciekawe, film ten był pierwszym (nie licząc oczywiście pokazów ery kina niemego, gdzie bilet wstępu na film był też równocześnie biletem na koncert), który wykonano symultanicznie z muzyką na żywo, w 2002 roku z okazji dwudziestolecia filmu.
Na podium dyrygenckim stanął specjalizujący się w tego typu koncertach Ludwig Wicki, który jest związany z FMFem od samego początku jego powstania, dyrygując trzy lata z rzędu koncertami symultanicznymi Władcy Pierścieni, na estradzie zaś występowała Orkiestra Filharmonii Krakowskiej.
Film o przyjaźni chłopca i kosmity stał się klasykiem niemal natychmiast po premierze. Podobną rzecz można by powiedzieć o nagrodzonej Oskarem ścieżce dźwiękowej. Fantastyczne orkiestracje, ogromna emocjonalność i przede wszystkim piękna tematyka to coś, co z nazwiskiem Williamsa pojawia się niemal w pakiecie, jednak w E.T. kompozytor wspina się na wyżyny własnego talentu, stopniowo rozwijając dwa najważniejsze tematy – przyjaźni oraz latania – by je zaprezentować w pełnej krasie w monumentalnej dwudziestominutowej sekwencji finałowej, która może być uznana za jedną z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających w historii kina.
Wszystkie te walory muzyki Williamsa były doskonale oddane podczas niedzielnego koncertu. Dzięki bardzo dobremu nagłośnieniu w ICE, wszystkie orkiestracyjne detale – tajemnicze glissanda smyczków, delikatne sola dętych drewnianych, grzmoty blach i tryumfalne fanfary trąbek – były doskonale słyszalne. Również synchronizacja stała na najwyższym poziomie. W przeszłości FMFu pewnym problemem bywał miks dialogów, efektów dźwiękowych oraz muzyki, jednak tym razem (dubbingowane) rozmowy postaci były dobrze słyszalne, efekty natomiast nie zakłócały odbioru muzyki.
FMFowskie wykonanie ścieżki do E.T. nie tylko oddało partyturze Williamsa sprawiedliwość, ale było też doskonałą prezentacją tej ścieżki, zarówno dla tych, którzy soundtrack ten znają na pamięć, jak i dla tych, którzy mieli okazję go usłyszeć po raz pierwszy. Wiele detali orkiestracyjnych zostało wydobytych w sposób pozwalający docenić je bardziej niż na płycie, finałowa sekwencja natomiast była równie pełna mocy i wzruszająca co w filmie.
The Music of Patrick Doyle (Poniedziałek 29.05.2023)
W poniedziałek FMF przeniósł się do Katowic, gdzie w siedzibie NOSPRu (budynku robiącym równe wrażenie pod kątem estetycznym, jak i akustycznym), zabrzmiała muzyka Patricka Doyle’a, który w tym samym miejscu parę godzin przed koncertem spotkał się ze studentami Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, w czym uczestniczył jeden z naszych redaktorów.
Koncert uświetnił 70-te urodziny kompozytora, który odebrał na scenie nagrodę im. Wojciecha Kilara, za którą dziękował mówiąc po polsku. W pierwszej części wybrzmiały utwory z takich filmów jak Harry Potter i czara ognia, Wiele hałasu o nic czy Kopciuszek, zdecydowanie dominowała zatem liryczna strona twórczości kompozytora. W drugiej natomiast pojawiło się więcej muzyki z filmów akcji, takich jak Jack Ryan czy Geneza planety małp, oraz monumentalne The Creation z Frankensteina, który razem z walcami z Pottera był highlithem filmowej twórczości szkockiego kompozytora.
Jednym z najciekawszych aspektów koncertu były jednak pozafilmowe utwory Szkota – napisane z okazji urodzin aktorki Emmy Thompson, z którą Doyle się przyjaźni Corarsik oraz fenomenalna Piano Fantasia, brawurowo wykonana przez Radosława Kurka. Całością zadyrygował Dirk Brosse, wielu słuchaczom muzyki filmowej znany dzięki serii koncertów Star Wars: In Concert.
Koncert The Music of Patrick Doyle był pięknym zwieńczeniem tegorocznej edycji Festiwalu Muzyki Filmowej, prezentującym mniej znane aspekty twórczości kompozytora. Trzeba jednak przyznać, że druga połowa koncertu wypadała ciekawiej niż pierwsza, zdominowana przez dośc podobne w wydźwięku liryczne suity kompozytora, którzy przecież w całej swojej karierze filmowej dowodzi ogromnej wszechstronności i stylistycznego eklektyzmu. Nie ulega jednak wątpliwości, że zarówno publiczność jak i przede wszystkim sam kompozytor, byli z niego bardzo zadowoleni.
Panele Dyskusyjne i Spotkania
Panele Dyskusyjne i Spotkania Forum Audiowizualne FMF vs. Miasteczko Festiwalowe FMF Na Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie nie składają się wyłącznie wieczorne koncerty. To także spotkania z gośćmi FMF-u, panele dyskusyjne oraz liczne warsztaty. Co więcej, FMF oferuje możliwości spotkania miłośników muzyki filmowej z całego świata. Nie inaczej było w tym roku.
Forum Audiowizualne FMF vs. Miasteczko Festiwalowe FMF
Podobnie jak rok temu organizatorzy zdecydowali się na dwa miejsca spotkań dla miłośników muzyki filmowej: Forum Audiowizualne FMF i Miasteczko Festiwalowe FMF. Pierwsze ponownie mieściło się w Pałacu Potockich na krakowskim rynku i było miejscem najciekawszych festiwalowych panelów. Na szczególną uwagę zasługują te z Simonem Franglenem i Stevenem Pricem. Duża w tym zasługa prowadzących, ale też samych brytyjskich kompozytorów. Obydwaj byli bardzo sympatyczni, pogodni, ale też otwarci na dzielenie się swoją wiedzą. Samo spotkanie z kompozytorem „Grawitacji” i w ogóle jego obecność na Festiwalu były do końca niepewne. Właściwie to pojawił się wyłącznie na Space Gala i następnego dnia już wylatywał ścigany innymi obowiązkami. Tym bardziej trzeba docenić, że mimo to znalazł czas na panel dyskusyjny, jak i też na podpisywanie płyt oraz zdjęcia z fanami.
Rok temu Miasteczko Festiwalowe znajdowało się przed Galerią Krakowską, tym razem zagościło przed inną galerią handlową, Galerią Kazimierz. Na jego terenie odbywała się cała masa wydarzeń, od mini-koncertów, tańców, seansów filmowych po jogę. Co więcej, Miasteczko Festiwalowe oferowało też wiele atrakcji dla dzieci. Z punktu widzenia trochę starszych miłośników muzyki filmowej, było też ono miejscem ponownego spotkania Simonem Franglenem, który pojawił się wraz ze Stevenem Bakerem i Grahamem Footem, muzykami, którzy pracowali z nim przy Avatarze: Istocie wody. Przed Galerią Kazimierz pojawił się także Patrick Doyle, aby udzielić wywiadu na dzień przed katowickim koncertem. I właśnie w zestawieniu zdecydowanie lepiej i ciekawiej wypadły panele w Pałacu Potockich. Były one bardziej merytoryczne i dzięki nim można było się lepiej zagłębić w pracę danych kompozytorów. W Miasteczku Festiwalowym spotkania miały bardziej luźny charakter, gdzie zadawane pytania były bardziej ogólne. Plus jako, że tłumaczenie z angielskiego na polski odbywało się na żywo, cała forma dyskusji samoczynnie się spowalniała i traciła na płynności. Dlatego w naszym osobistym zestawieniu Forum Audiowizualne zdecydowanie wygrywa z Miasteczkiem Festiwalowym. I na zakończenie tylko trochę szkoda, że o ile z Simonem Franglenem odbyły się dwa spotkania, tak z energicznym Patrickiem Doylem było tylko jedno.
W środku od lewej: Simon Franglen, Graham Foote i Steven Baker
Patrick Doyle w Miasteczku Festiwalowym
Aż trudno w to uwierzyć, ale jako redakcja Filmmusic.pl już po raz 16 (!) zdajemy relację z tego święta muzyki filmowej. Co prawda w różnym składzie, ale towarzyszymy festiwalowi od jego pierwszych kroków na krakowskich Błoniach, gdzie można było usłyszeć muzykę z trylogii „Władcy Pierścieni”. Miło wspominamy nowohucką ocynownię, gdzie niesamowity klimat, świetna akustyka i jakość tamtejszych koncertów były warte tych przejechanych kilometrów i bycia ściśniętym w autobusach i tramwajach. Nie mniej pozytywnie spoglądamy na późniejsze edycje, gdzie festiwal na stałe zagościł w wielkich arenach i salach koncertowych, goszcząc znamienitych, ciekawych gości wraz z ich muzyką.
Wymienić musimy też te wszystkie spotkania z miłośnikami muzyki filmowej, którzy tak bardzo kochają ten gatunek jak my. Przez lata festiwal stał się idealnym miejscem do takich spotkań, jak i nawiązania nowych kontaktów. Mimo, że czasami bywamy wobec niego krytyczni, tak jak w i w tym roku, to jednak mocno się z nim związaliśmy. Trochę tak jak pielgrzymi, którzy udają się do świętych dla nich miejsc, tak my, miłośnicy muzyki filmowej, raz w roku udajemy się na naszą pielgrzymkę do Krakowa. I cieszymy się, po raz szesnasty zawędrowaliśmy do tego miasta, aby wspólnie z innymi fanami móc słuchać, cieszyć się i dyskutować o muzyce filmowej. I mamy nadzieję o podobne doświadczenia przyszłym roku, do zobaczenia!
Redakcja Filmmusic.pl i Przyjaciele
Od lewej: Daniel Krause, Wojciech Wieczorek, Maciej Wawrzyniec Olech, Bartłomiej Trzewiczek i Jacek Lubiński
Goście 16. Festiwalu Muzyki Filmowej
Od lewej: Dirk Brossé, Steven Price, Simon Franglen, Nainita Desai, Miriam Cutler, Diego Navarro, Robert Piaskowski, Ray Costa