Polacy nie gęsi, swoje westerny mają. I choć nie jest to szczególnie popularny kierunek w naszej ojczystej kinematografii, to w latach 60. powstało kilka znaczniejszych filmów osadzonych w tej stylistyce. Jednym z nich są Wilcze echa z 1968 roku. Nie mamy jednak amerykańskich prerii, więc twórca filmu, Aleksander Ścibor-Rylski, podobnie jak twórcy kilku innych polskich westernów, typową scenerię Dzikiego Zachodu zamienił na Bieszczady. Obraz zrealizowano na terenach rozciągających się od Ustrzyk Dolnych aż Połoninę Wetlińską i Caryńską. Fabuła traktuje o chorążym z Wojska Ochrony Pogranicza (w tej roli estoński aktor Bruno O’Ya), który staje do walki z bandytami napadającymi na jedno z bieszczadzkich miasteczek.
Muzykę do Wilczych ech napisał Wojciech Kilar, ówcześnie jeden z najbardziej obiecujących polskich kompozytorów młodego pokolenia. Co zrozumiałe, konwencja obrazu zobligowała Kilara do napisania zgodną z nią muzyki. Film otwiera zatem iście westernowy temat główny. Galopujące smyczki (rodem ze spaghetti westernów) stają się tutaj fundamentem dla podniosłego motywu waltorni. Czasem temat główny podejmowany jest też przez wysoko prowadzone smyczki, mające, zapewne, obrazować bezkres ukazywanego krajobrazu, w tym wypadku bieszczadzkich gór (technika podejmowana także w innych westernach). Utwór cechuje niemal młodzieńcza energia oraz wigor, a nawet przebojowość, dzięki czemu z pewnością zyska sobie aprobatę entuzjastów muzyki filmowej.
Temat drugi to liryczna ballada. Wymruczana najprawdopodobniej przez (brak oficjalnej informacji o wykonawcy) Edmunda Fettinga, z akompaniamentem solowej gitary, wydaje się idealnym odzwierciedleniem archetypu westernowego bohatera – samotnego kowboja (tutaj zamienionego na pogranicznika) wymierzającego sprawiedliwość. Przy okazji można usłyszeć wpływy ścieżki dźwiękowej Krzysztofa Komedy z Prawa i pięści, innego polskiego westernu. Temat trzeci, nawiązujący do pierwszego, przeplata ze sobą elementy komizmu i suspensu. Ma w sobie coś z twórczości Sergiusza Prokofiewa; linia melodyczna może się kojarzyć z Piotrusiem i wilkiem.
Poza wymienionymi wyżej tematami, Wilcze echa zawierają dużo materiału czysto ilustracyjnego, dlatego obcowanie z soundtrackiem wytwórni GAD Records nie zawsze bywa bezproblemowe. Jednak sam fakt, że Kilar odwołuje się tutaj do westernowej stylistyki, jest na tyle interesujący, że powinien być zachętą dla każdego miłośnika muzyki filmowej.