Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Zbigniew Preisner

When a Man Loves a Woman (Kiedy mężczyzna kocha kobietę)

-,-
Oceń tytuł:
Paweł Stroiński | 15-04-2007 r.

Różnie mogą się potoczyć kariery kompozytorów muzyki filmowej. Jednego z najwybitniejszych polskich twórców, Zbigniewa Preisnera, dwukrotnie zaniosło do Hollywood. Jego pierwszym projektem był dość ambitny dramat Hectora Babenco Zabawa w Boga, historia ambitnego księdza, który chce pomagać Indianom w Ameryce Południowej. Drugą produkcją którą muzycznie zilustrował Polak był melodramat Kiedy mężczyzna kocha kobietę, film opowiadający wzruszającą historię rodziny, w której jedno z rodziców jest alkoholikiem. Reżyserem obrazu został Luis Mandoki, zaś za zdjęcia odpowiadał słynny węgierski operator Lajos Koltai.

Preisner znany jest z tego, że działa ciszą. Jako europejski kompozytor wie, że film (szczególnie taki skupiający się na wewnętrznych rozterkach bohaterów), wcale nie potrzebuje ogromnych mas muzyki. Tak jest i tutaj. W tym niewiele ponad dwugodzinnym melodramacie wykorzystano około 30/40 minut podkładu, z czego jednym z utworów jest piosenka. Niestety ta koncepcja widzenia roli ilustracji w filmie, nie została zrozumiana przez producentów, dlatego postanowili oni zaangażować kogoś do „pomocy” Preisnerowi. Tym kimś został osławiony późniejszymi Matrixami Don Davis, który stworzył dodatkową muzykę.

Wydany przez Hollywood album składa się z dwóch części: trzech piosenek (w tym klasyk Percy’ego Sledge’a, When a Man Loves a Woman) i partytury Preisnera. Recenzję zacznijmy od muzyki ilustracyjnej. Trzeba przyznać, że skomponowany przez Polaka temat jest piękny, i co ważne ślicznie zaaranżowany (w Main Title rozpisano go na bardzo mały skład, klarnet, harfę, obój, gitarę z fortepianem, a także flet prosty). Dzięki temu całość nabiera intymnego, emocjonalnego charakteru, dalekiego od łatwego patosu.

Zbigniew Preisner zawsze stawiał na prostotę, słusznie zauważając, że mniej znaczy więcej. Nie można go oczywiście nazwać minimalistą w tradycyjnym sensie tego słowa (tak jak minimalistą jest Philip Glass czy Michael Nyman). Polak jest bowiem mimo wszystko autorem tematów w bardziej konserwatywnym tego słowa znaczeniu, tematów które lokują Polaka gdzieś pomiędzy mantrycznym podejściem Glassa, a typowością filmowej ilustracji. Co ciekawe When a Man Loves a Woman pokazuje także preferencje kompozytora do korzystania z pomocy solistów raczej niż orkiestry (jak w pierwszym utworze czy Homecoming). Kompozytor mówi, że dla niego to oni są najważniejsi, ponieważ nadają jego muzyce swoją osobowość, przez co całość brzmi bardziej intymnie i indywidualnie. Intrygującym zabiegiem jest nagarnie instrumentów dętych drewnianych tak iż brzmią jak solowe (głośniej, z większym pogłosem, tak, że słychać detale, coś co bardzo lubię). W I Hit Her Hard pojawia się nawet solowa wiolonczela.

Wadą ścieżki Preisnera jest jej monotematyczność. Co z tego, że główny temat jest taki śliczny i tak cudownie zaaranżowany, skoro w tej krótkiej partyturze (15 minut) powtarzany jest przez ponad 70% całości. Mimo to płyta ma w sobie jakąś niekłamaną urodę, która każe miłośnikom dobrej muzyki, choćby przelotnie się z tym soundtrackiem zapoznać.

Co do piosenek, cóż. W przypadku kompozycji Sledge’a mamy do czynienia z klasykiem, o którym wiele mówić trzeba, Crazy in Love Briana Kennedy’ego to dość standardowa piosenka, których słuchaliśmy już wiele. Nie można jej jednak odmówić urody. Utwór Los Lobos to bardzo przyjemna muzyka latynoska, nadająca się na miłą imprezę z klasą. Choć może nie jest to nic zapadającego w pamięć (Los Lobos mieli większe przeboje), to jednak można jej posłuchać.

Ogólnie rzecz biorąc, mamy do czynienia z dobrą partyturą. Piękny temat, dobre aranżacje (potraktowane solowo dęte drewniane, mała orkiestra – nawet z rogiem w Michael Decides), dobre wykonanie, wszystko to czyni przyjemną płytę nadającą się na krótki relaks. Zbyt krótki aby płytę uznać za wybitną. Ot kolejna, wielce ładna partyturka do emocjonalnego filmu. Taki okruch Europy w Hollywood.

Zdjęcie pochodzi z sesji nagraniowej do filmu Sportsman of the Century

Najnowsze recenzje

Komentarze