Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
James Newton Howard

Vertical Limit (Granice Wytrzymałości)

(2000)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 15-04-2007 r.

Filmy o wielkich górach zawsze inspirują tak filmowców jak i kompozytorów filmowych. Zapadającą w pamięć, znakomitą muzykę napisali do takich filmów w latach 90-ych Hans Zimmer przy okazji K2 czy Trevor Jones do Na krawędzi. Sprawdzony w kinie epickim i przygodowym James Newton Howard również dostał taką szansę w 2000 roku, w przypadku rozgrywającego się w Himalajach filmu przygodowego Martina Campbella pt. Granice wytrzymałości. Sam film to może nie klasa K2, ale zapewnia bardzo dobrą akcję i rozrywkę z wieloma scenami mrożącymi krew w żyłach, gdy bohaterowie wiszą nad niebotyczną przepaścią lub gdy próbują uratować się przed zabójczą lawiną. Znając twórczość Jamesa Newtona Howarda, ilustracja muzyczna do takiego filmu prawdopodobnie będzie rozpisana na wielką orkiestrę, prowadzoną przez znakomite u tego kompozytora wyczucie rytmu i melodii.

I pomyłki nie będzie. Vertical Limit to częściowo epicki, porywający Howard, który doskonale wykorzystuje szansę muzycznego sportretowania na ekranie epickich krajobrazów i oszałamiających widoków. Vertical Limit pochodzi z roku 2000 i znając kompozycję Howarda do wyśmienitego Dinozaura, od razu „rzuci” nam się w uszy dość stylistyczne podobieństwo obu tych ścieżek dźwiękowych. Album rozpoczyna się porywająco. Pierwsze utwory intonują nam brawurowo główny temat, który posiada wszystko czego zażyczyć sobie może fan heroicznej i brawurowej muzyki orkiestrowej. Ścieżka Three Years Later akompaniuje w filmie scenom przelotu helikoptera pomiędzy górskimi przełęczami i sposób, w który Howard portretuje te sceny swym muzycznym pędzlem przywołuje w pamięci słynny wlot śmigłowca na wyspę w Parku Jurajskim i ilustrację Williamsa, co chyba jest nie lada komplementem dla autora Vertical Limit. W pewnym również sensie Howard otwiera album w ten sam sposób jak kapitalne Egg Travels kompozycję z Dinozaura. Po Howardzie można zawsze spodziewać się znakomitych i zapadających w pamięć tematów głównych, które spajają całą partyturę i nie inaczej jest w tym przypadku. Drugi z tematów głównych, równie znakomity co wyżej opisany, mamy okazję usłyszeć w You Wanna Do This?. Niestety jest to mniej więcej przeróbka jednego z pomniejszych tematów Dinozaura, choć nadal brzmi, trzeba to przyznać: rewelacyjnie. Howard obok potężnego, symfonicznego brzmienia jak zwykle nie zawodzi w temacie perkusji, czy jest to etniczny podkład bębnowy czy monumentalna perkusja w stylu Jerry Goldsmitha.

Partytura posiada sporo momentów wejścia heroicznych fanfar, również opisujących potężne góry (podobnie jak Zimmer w K2), zaimplementowane są krótkie partie chóralne, które wzmacniają poczucie epickości a elementem, który robi duże wrażenie jest wykorzystanie etnicznych fletów w przeciągłych, niemal mistycznych interwałach, co jeszcze bardziej podnosi wrażenie kolosalnej wielkości. W naprawdę bardzo dobrej muzyce akcji szczególnie na kolana rzuca intensywność i rozmach jednego utworu, a mianowicie Avalanche. Synkopowana sekcja dęta wykonuje budujące sekwencje, wsparta napełnioną adrenaliną perkusją. Howard osiąga tym utworem raczej nieosiągalny poziom jeżeli chodzi o opartą o orkiestrę muzykę akcji w dzisiejszej muzyce filmowej z Hollywood. Jedynie wypada żałować, iż utwór jest tak krótki….

Jak widzimy, dotąd soundtrack ten kwalifikował się do miana rewelacji, ale niestety sprawy przybierają dziwny obrót od otworu ósmego, kiedy kompozycja traci swój wyraz… Tematyczna płodność i brawurowe prowadzenie orkiestry zamienia się nagle w subtelny underscore, prowadzony przez delikatne, liryczne brzmienie orkiestry, które można zaobserwować również w innych projektach kompozytora. Niestety, muzyka wydaje się iść ku „nikąd”. Howard tworzy trochę napięcia, zabarwia muzykę etniką instrumentów drewnianych i choć jest to ilustracja w pewnej mierze refleksyjna i subtelna, trudno się oswoić z takim „wyhamowaniem” po tak brawurowej i pełnej adrenaliny pierwszej fazie. Zaryzykowałbym stwierdzenie iż James Newton Howard jest w tej fazie albumu bardzo „kliszowy”. Stosunkowo rzadko autor nawet sięga po swoje dwa znakomite, główne tematy. Trochę ożywienia daje trzymające w napięciu Nitro, gdy włączona zostaje potężna, pulsująca perkusja i terminowany przez Howarda w filmach Shyamalana mroczny nastrój. Drugim utworem, który wydaje się być „wybudzeniem” z usypiającego tła jest Peter’s Jump/Tom’s Heart z ponownie doskonałym użyciem etnicznych fletów (przypominających Jurassic Park Williamsa) i wybuchowej, synkopowanej akcji. Ale nawet mimo tych epizodycznych wejść brawurowej orkiestry, muzyka niestety w większości jest dość nudna i absolutnie słabo inspirowana, wydaje się, że jest tylko po to aby zapełnić wydarzenia na ekranie – pozbawiona jest jakiejś myśli przewodniej.

Vertical Limit ma niezaprzeczalne zalety. Pierwsze 20 minut to James Newton Howard na swoim absolutnie najwyższym poziomie. Wada to niezbyt wciągająca i ciekawa muzyka w drugiej połowie albumu. Problem nie leży w kwestii jakości samej muzyki, ale tym razem w sekwensowaniu albumu, na którego początek zostało wrzucone wszystko co najlepsze. Błędem producentów jest to iż tym razem umieścili muzykę chronologicznie w stosunku do jej występowania w filmie a należało stworzyć album, który zachowywałby balans między swoją epicką a liryczną naturą – na pewno wrażenia byłyby jeszcze lepsze. Jak już wspomniałem, Granice wytrzymałości czerpią dużo z pół roku wcześniejszej kompozycji do Dinozaura, natomiast w jednym z lirycznych podtematów możemy się doszukać podobieństwa do emocjonalnego tematu z Niezniszczalnego, również z tego samego roku. Jak widzimy rok 2000 był dla Jamesa Newtona Howarda rokiem znakomitym, tworząc trzy ścieżki dźwiękowe na naprawdę wysokim poziomie. Choć ta kompozycja nie posiada takiej klasy jak dwie w/w, śmiało można polecić ją każdemu fanowi JNH i wystawnej, epickiej muzyki napisanej z „nerwem”.

(tekst opublikowany na Score Aficionado)

Najnowsze recenzje

Komentarze