Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Lennie Niehaus

Unforgiven (Bez Przebaczenia)

(1992)
3,0
Oceń tytuł:
Wojtek Wieczorek | 31-08-2014 r.

Clint Eastwood – czy trzeba go komukolwiek przedstawiać? Przez lata kariery wyrobił wizerunek twardziela i kowboja, równie nieustępliwego i zabójczego jako rewolwerowiec na amerykańskiej prerii, czy też jako odziany w ciemny garnitur policjant z Magnum u boku. Poza wsławieniem się jako świetny aktor, zyskał uznanie również jako znakomity reżyser, zdobywając cztery Oskary za swoje filmy. Jednym z nich jest nakręcony w 1992 Bez Przebaczenia, w którym Eastwood rozlicza się nie tylko z długą historią amerykańskiego westernu i legend Dzikiego Zachodu, ale również z własnym filmowym wizerunkiem.

Historia Williama Munny’ego, dawniej bezlitosnego mordercy i rabusia, obecnie starego, nieradzącego sobie z własną, skromną farmą wdowca, postanawiającego raz jeszcze chwycić za rewolwer i za odpowiednią zapłatą zabić dwóch kowbojów, którzy okaleczyli prostytutkę, stanowi jeden z najwybitniejszych klasyków podgatunku antywesternu. W obsadzie oprócz samego Eastwooda pojawiły się takie sławy jak Morgan Freeman, Richard Harris, czy nagrodzony za ten występ drugim Oskarem w karierze Gene Hackman. Poza produkcją, reżyserią i zagraniem głównej roli, ekranowy „Brudny Harry” napisał również główny temat swojego filmu. Skomponowanie reszty ścieżki powierzył jednak staremu przyjacielowi z wojska – jazzmanowi Lennie Niehausowi, z którym zresztą współpracował już wcześniej.

Film cechuje się surowym i dość ponurym klimatem. Z tego powodu podczas seansu nie uświadczymy wiele muzyki – kompozytor i reżyser skupili się raczej na tym, by zanadto nie przeszkadzać, większości scen nie trzeba było ilustrować, gdyż obraz i dialog mówią same za siebie. Najczęściej przewijającym się tak przez album jak i film utworem jest różnorako aranżowany Claudia’s Theme – jest to napisana przez Eastwooda ładna, liryczna i subtelna melodia, będąca tematem zmarłej żony Williama Munny’ego i ilustrujące przede wszystkim spokojniejsze i pozytywniejsze aspekty jego osobowości, oraz sceny, w których bohater wspomina ukochaną. Często pełni też rolę czysto ilustracyjną, rozbrzmiewając podczas malowniczych ujęć amerykańskich krajobrazów i pozwala widzowi (jak również słuchaczowi albumu) na chwilę wytchnienia pomiędzy kolejnymi ponurymi scenami. Kompozytor wykorzystuje ją również, by obrazować stany psychiczne Willa, który rozpamiętuje swoją zbrodniczą przeszłość.

Oprócz wspomnianego motywu, ścieżka ta praktycznie nie ma żadnego innego powracającego tematu. Na płycie wydano nieco ponad 30 minut muzyki, ale do filmu trafiło jej jeszcze mniej. Poza Claudia’s Theme, w filmie wykorzystano fragmenty ponurego underscore, z mroczną harmonią (dobrze pod tym względem sprawuje się He Oughta’ Get Shot), niemniej jednak czasami ilustracja wydaje się być nieco przeszarżowana (niemal gotyckie Ned’s Body/Shotgun Appears). Z filmu wypadła większość intensywniejszych emocjonalnie utworów (chociaż i tak Niehaus zdaje się być mocno stonowany pod tym względem), praktycznie wszystkie zawierające elektronikę (jak na przykład dysonujące Give it to Him czy Get Up), czy też krótki i wesoły, stylizowany na muzykę źródłową Shave And A Haircut.

Podczas albumowego odsłuchu uświadczymy przede wszystkim mrocznego i „gęstego” underscore’u, jakiego nie powstydziłby się sam Howard Shore, przeplatanego z lirycznym tematem Klaudii, co pozwala słuchaczowi na chwilę wytchnienia. Soundtrack jest dość jednolity pod względem brzmieniowym i bez wątpienia pod względem harmonicznym czy też orkiestracyjnym stoi na wysokim poziomie, jednak trudno tu szukać pamiętnych tematów czy dynamicznego action score. Oczywiście, miłośnicy zimnego i ponurego brzmienia na pewno znajdą dla siebie kilka ciekawszych fragmentów, natomiast każdy słuchacz spragnionych pamiętnych tematów i rozbuchanej orkiestracji nie mają tutaj czego szukać. Ścieżka ta jest poniekąd odzwierciedleniem osobowości samego Willa – oto spośród gęstwiny chłodnych i ciemnych barw, dysonansów, mrocznych harmonii i surowych smyczków, przebija od czasu do czasu światło w postaci przynoszącego ulgę i wytchnienie motywu Klaudii. Ułożenie utworów pozwala zatem na odpoczynek od dusznej atmosfery i nieprzyjemnej elektroniki (która nota bene zdaje się trochę tam nie pasować). Ponadto na korzyść płyty przemawia niedługi czas jej trwania.

Eastwood postawił na budowanie napięcia samym obrazem i dialogiem, dlatego nietrudno zrozumieć decyzję o niewykorzystaniu wielu utworów. Bez Przebaczenia cechuje się swoistą surowością, w dużej mierze właśnie dzięki skąpej ilustracji. O ile muzyka Niehausa jest całkiem ciekawa pod względem harmonicznym, to jednak ujęłaby ona filmu owego klimatu, zastępując go nieco większą ponurością. Ciekawostką jest fakt, że mimo swojego pochodzenia, zarówno reżyser, jak i kompozytor w samym filmie, muzyce oraz jej wykorzystaniu w obrazie zdają się reprezentować raczej europejskie podejście, rezygnując z intensywnych emocjonalnie i dramatycznych chwytów.

Soundtrack do Unforgiven to niemalże koncept-album, pokazujący, że film można by jeszcze bardziej „dociążyć” i ubrać w mroczniejsze szaty. Wykorzystane utwory przyzwoicie sprawują się w obrazie, niewiele mu pomagając, ale też nie przeszkadzając. Na płycie dla wielu słuchaczy może to stanowić dość trudne doświadczenie, na szczęście nie jest ona zbyt długa. Album ten jest przeznaczony raczej dla fanów zimnego underscore’u lub też osób, które w filmie zachwycił główny temat. Dla reszty słuchaczy to raczej ciekawostka, pozwalająca lepiej zgłębić proces twórczy wielkiej osobowości kina, jaką bez wątpienia jest Clint Eastwood.

Najnowsze recenzje

Komentarze