Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Lorne Balfe

The Hurricane Heist (Huragan)

(2018)
-,-
Oceń tytuł:
Maciej Wawrzyniec Olech | 10-07-2018 r.

Kto jest aktualnie najbardziej zapracowanym kompozytorem muzyki filmowej? Tak głównie patrząc po ilości projektów na rok. I nie, nie jest to ani Alexandre Desplat, ani Michael Giacchino, czy może Brian Tyler, aby wymienić tych bardziej znanych, a Lorne Balfe. Szkocki kompozytor zaczynał swoją karierę u boku Hansa Zimmera, komponując na początku głównie muzykę dodatkową. Z czasem, jak wielu innych ze studia słynnego Niemca, zaczęły się pojawiać solowe projekty, które naturalnie on przyjmował. Teraz to się można bardziej zastanawiać, czy kiedy Balfe dostaje propozycję skomponowania muzyki do danego filmu, to czy w ogóle odmawia? Na przestrzeni ostatnich 3 lat skomponował muzykę do prawie 50 projektów (!) od filmów, telewizji, po gry wideo. Niestety Szkot zdaje się być typowym przykładem, że ilość nie idzie w jakość i z tej ogromnej liczby, można wybrać tylko kilka ciekawych soundtracków. Do tych ciekawszych z pewnością nie można zaliczyć The Hurricane Heist, a wręcz przeciwnie można go wybrać jako negatywny przykład takiego taśmowego tworzenia muzyki filmowej, jeżeli i o „tworzeniu” może być mowa.

Sam film, w polskim tłumaczeniu po prostu Huragan, to próba połączenia filmu katastroficznego z filmem o wielkim napadzie. Podczas rekordowego huraganu stulecia, grupka złodziei postanawia okraść mennicę Stanów Zjednoczonych. Trudno powiedzieć, czy twórcy zapatrzyli się na Sharknado i uznali, że chcą nakręcić coś w tym stylu, ale całkiem na poważnie? Gdyż właśnie tak prezentuje się The Hurricane Heist jeżeli chodzi o historię jak i wykonanie i aż może trochę dziwić, że odpowiada za nie Rob Cohen, nie jakiś wybitny reżyser, ale w przeszłości nakręcił chociażby Dragonheart czy pierwszą część Fast and the Furious, zanim ta seria całkowicie odpłynęła. Tutaj wygląda jakby nakręcił ten film od niechcenia, wręcz niechlujnie. W sumie w to podejście idealnie wpisuje się score Lorne Balfe. Sam nie jestem kompozytorem i nie chcę tutaj twierdzić, że Szkot w ogóle nie napracował się przy tej muzyce. Ale słuchając jej i widząc jak się sprawuje w obrazie, to naprawdę ciężko mi pisać o „komponowaniu muzyki”. Znowu nie wiem jak wyglądał proces twórczy, ale po tym co słyszymy, to można dojść do wniosku, że Balfe poskładał ten soundtrack z baz sampli innych członków grupy Hansa Zimmera, RCP.

Otwierający album tytułowy utwór Hurricane Heist, to taki klasyczny anthem ze stajni RCP. Zaczynamy delikatnie wygrywał główny motyw na pianinie, aż dołączają ostinata jak z Bournów Johna Powella i dość krzykliwa elektronika. Oryginalność zerowa, ale przynajmniej Lorne Balfe stara się stworzyć jakiś motyw przewodni, który rzeczywiście przewija się przez film i ten soundtrack. Czy oddaje on w jakikolwiek sposób potęgę natury, czy też bardziej wątek napadu? Już nie oczekujmy za wiele, ale ogólnie jako główny temat jest on nawet niezły. Podobnie jak i oparty na nim, temat braci, głównych bohaterów tego filmu, Brothers. Pulsująca elektronika, pianina i gitara, elementy przemielone na przestrzeni lat w wielu score’ach, szczególnie od wychowanków Hansa Zimmera. Znowu, oryginalności w tym nie ma żadnej, ale patrząc po samym filmie można było się czegoś gorsze spodziewać. Chociaż co się odwlecze, to nie uciecze. Jeżeli na początku Szkot jeszcze starał się coś stworzyć, nadać jakiś głos tej pracy, tak reszta to już autopilot. I w sumie nawet nie wiem, na ile to autopilot, a na ile „pożyczanie” od kolegów ze studia. Poza wspominanym Bournem znajdziemy tu naleciałości takich prac jak Mad Max:Fury Road, Man of Steel, Batman v. Superman, The Dark Knight, czy Tron: Legacy, żeby wymienić parę. W sumie to ciekawie, gdyż okob Pacific Rim: Uprising, jest to kolejna ścieżka dźwiękowa z tego roku, gdzie Balfe ewidentnie nawiązuję do kultowej pracy Daft Punk, przy której jak wiemy, wielu osób z RCP pomagało.

Bourne, Mad Max: Fury Road, The Dark Knight, Tron: Legacy, są to dobre prace, czy więc soundtrack z nich sklejony może źle brzmieć? Ależ jak najbardziej TAK! Gdybym z Internetu wybrał parę zdjęć obrazów Picassa, wydrukował je na taniej drukarce, a następnie skleiłbym je niestarannie w kolaż, gdzie widoczny byłby klej i nierówno obcięte, zagięte brzegi, to czy wyglądałoby to dobrze? Co z tego, że wykorzystałem znane prace, skoro w efekcie końcowym, je nawet zniszczyłem byle jakim i tanim podejściem i moja praca wygląda źle?

Naturalnie patrząc z jaką produkcją mamy do czynienia to wiadomo że i budżet na muzykę nie był zbyt duży. Można wtedy też zrozumieć syntetyczne, tanie brzmienie. Hurricane Heist ma imitować ścieżki dźwiękowe RCP z tych większych produkcji. To jednak w obrazie nie gra on pierwszych, syntetycznych skrzypiec. Poza paroma momentami, przez większość czasu score ten ginie w obrazie, nie raz przykryty efektami dźwiękowymi ogromnego huraganu. Miejscami to można wręcz stwierdzić, że lepiej sprawuje się on na płycie. Naturalnie w kategoriach słabej, podniosłej ścieżki ze stajni Remote Control Productions. Ha, w sumie to The Hurricane Heist, idealnie pasuje owej nazwy – „Remote Control Production”. Przy Geostorm, innym katastroficznym filmie, Lorne Balfe imitował takie prace starszych kolegów z jeszcze dawnego Media Ventures, jak chociażby Armageddon. Przy The Hurricane Heist, po prostu posklejał niestarannie klisze, utarte schematy z wielu współczesnych ścieżek dźwiękowych związanych z grupą RCP. W efekcie zapomina się o nim zaraz po jego odsłuchu, trochę jak przy wielu tworzonych przez Lorne Balfe taśmowo soundtrackach. Chociaż będąc szczerym, widząc zwiastun, a potem okładkę tego albumu, spodziewałem się najgorszego, a wyszło tylko źle.

P.S. A jak ktoś naprawdę ma ochotę posłuchać sobie muzykę łączącą film katastroficzny z wątkiem kradzieży, to niech sięgnie po Hard Rain Christophera Younga.

Najnowsze recenzje

Komentarze