Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Mikis Theodorakis

Serpico

(1973)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 10-01-2019 r.

Mikis Theodorakis, jeden z najważniejszych kompozytorów drugiej połowy XX wieku, jest znaną osobistością także w świecie muzyki filmowej. Obok kultowego Greka Zorby, do najpopularniejszych filmów, nad którymi pracował, zaliczane jest Serpico Sidneya Lumeta. Tytuł ten wymieniany jest nieco na wyrost, bo choć nazwisko urodzonego na wyspie Chios artysty widnieje zarówno na napisach początkowych obrazu, jak i na okładce oficjalnego soundtracku, to jego wkład w powstanie owej muzyki nie jest wcale tak znaczący, jak można byłoby się tego spodziewać. Jest to o tyle zastanawiające, że to właśnie Theodorakis za ten score zgarnął nominację do nagrody Bafta i Grammy. O co dokładnie chodzi? Zacznijmy od początku.

Sidney Lumet, reżyser filmu, z początku nie chciał żadnej muzyki. Innego zdania był jednak producent Dino De Laurentiis, który uważał, że opowieść o Francu Serpico, legendarnym policjancie z Nowego Jorku, potrzebowała pełnej ścieżki dźwiękowej. Lumet, w obawie przed utratą kontroli nad projektem, postanowił na własną rękę zwrócić się o pomoc do Theodorakisa, który w owym czasie zyskał popularność nie tylko jako kompozytor, ale również jako polityk. Grek z początku był zainteresowany produkcją, lecz musiał zrezygnować z niej na rzecz innych zobowiązań artystycznych (m.in. trasa koncertowa w USA). Twórca kultowego Tańca Zorby przedstawił jednak Lumetowi jedną ze swoich starszych kompozycji, która według jego opinii świetnie pasowałoby do tej produkcji. Reżyserowi bardzo przypadła ona do gustu. Następnie, za aprobatą Theodorakisa, Lumet zadzwonił do kompozytora i aranżera Boba Jonesa, który otrzymał zadanie zaadaptowania melodii Greka i nagrania właściwego materiału. Z racji jazzowej stylistyki score’u z Serpico, jakże dalekiej od twórczości Theodorakisa, można domniemywać, że udział Greka w omawianej ścieżce dźwiękowej mógł być ograniczony do użyczenia melodii wiodącej.

Kompozycją, którą Theodorakis zaprezentował Lumetowi, była piosenka Dromi Palii z albumu Ballads of Anagostakis, wydanego na przełomie lat 60. i 70. Pochodząca z niej melodia posłużyła za prawdziwą wizytówkę filmu – Theme from Serpico. To piękny, delikatny, kołyszący temat, dość zdystansowany w stosunku do filmowej opowieści, swoista ballada na smyczki i buzuki, która co ciekawe nie została wykorzystana w obrazie. Przyznam się przy tym, że obecność buzuki, mającego zapewne podkreślić rodowód Dromi Palii (albo jej autora), trochę mi się gryzie z głównym bohaterem, który posiada włoskie korzenie – inna sprawa, że instrument ten jest odmianą mandoliny, którą już z całą pewnością można przypisać śródziemnomorskim krajom. Jakkolwiek to właśnie buzuki budują wyjątkową aurę utworu, bardzo kojącą, ale i wyrazistą. I tak też Theme from Serpico to z pewnością jedna z najbardziej charakterystycznych kompozycji filmowych sygnowanych nazwiskiem Theodorakisa.

Poza rzeczonym w powyższym akapicie utworem, muzyka stworzona na potrzeby Serpico oscyluje w sporej mierze wokół około-jazzowych stylizacji. Mamy tu więc saksofony, trąbkę (czasem z tłumikiem), organy Hammonda, wibrafon i inne instrumenty perkusyjne. Jak na kino kryminalno-sensacyjne, score praktycznie pozbawiony jest szeroko rozumianego underscore’u, a takie kompozycje, jak m.in. funkowe Honest Cop, bluesowe Alone in the Apartment, czy upbeatowe On the Streets, budują generalnie przyjemną i relaksującą atmosferę, stanowiącą bardziej muzyczne odzwierciedlenie czasu i miejsca akcji filmu, aniżeli ekranowych wydarzeń sensu stricte. Dopiero ostatnie dziesięć minut albumu trochę odwraca się od jazzu na rzecz bardziej klasycznych aranżacji (zastosowanie znajdują tutaj smyczki).

Nie jest jednak tak, że aranżacje Jonesa zupełnie odcinają się od Dromi Palii. Praktycznie w każdym kawałku odnajdziemy melodyczne cytaty z tej piosenki. Czasem są one trochę zakamuflowane, czasem jednak wysuwają się na pierwszy plan, zwłaszcza w tych nielicznych, mniej jazzujących utworach, jak Flashback, czy End Titles, gdzie usłyszymy skrzypce, wiolonczelę, fortepian i oczywiście buzuki. Zdecydowana większość aranżacji tej lekkiej i sympatycznej melodii dobrze wkomponowuje się w odprężający charakter omawianej pracy.

Theodorakis i Lumet byli zgodni co do jednego – Serpico nie potrzebowało ścieżki dźwiękowej. Aby jednak nie wchodzić na wojenną ścieżkę z De Laurentiisem, ostatecznie zdecydowano się na kompromis. Score został nagrany, lecz w ponad dwugodzinnym filmie usłyszymy tylko kwadrans ilustracji. Trudno zatem twierdzić, że tak skromna ilościowo partytura miałaby rzutować na odbiór filmowego seansu (choć na plus można zaliczyć jej niekonwencjonalność, wszak historia policyjnego herosa, który wypowiedział wojnę korupcji, została okraszona głównie wariacjami urzekającej, delikatnej melodii). Co innego natomiast oficjalny soundtrack, na którym znalazł się cały, ponad półgodzinny materiał zarejestrowany przez Jonesa.

Podsumowując, Serpico to po prostu dobry soundtrack. Nie jest to muzyka wybitna, trudno też pisać o jej znaczącym oddziaływaniu w ruchomych kadrach, niemniej w domowym zaciszu buduje przyjemne, jazzujące, podbarwione folklorystycznym brzmieniem słuchowisko, do tego obdarzone nie mogącym wypaść z głowy tematem przewodnim. Warto posłuchać.

Najnowsze recenzje

Komentarze