Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Steve Jablonsky

Red Notice (Czerwona nota)

(2021)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 19-11-2021 r.

Filmy o spektakularnych rabunkach zawsze cieszyły się wielkim zainteresowaniem widzów. Misternie przygotowany plan działania w otoczce brawurowej akcji, miszmasz charakterów oraz szczypta humoru – to w teorii przepis na komercyjny sukces tzw. heist movie. Coś dla siebie próbowali ugrać również decydenci Netflixa, skoro na takie właśnie widowisko, Czerwona nota (Red Notice), wyłożyli aż 160 mln dolarów. Komedia sensacyjna z Dwaynem Johnsonem, Gal Gadot oraz Ryanem Reynoldsem okazała się wielkim hitem, bijąc rekordy popularności. Niewątpliwie za tym sukcesem stoi wspomniane wyżej aktorskie trio, bo oceny krytyków nie są już takie entuzjastyczne. Film Rawsona Marshalla Thurbera do najbardziej błyskotliwych nie należy, choć trzeba przyznać, że spędzone przy nim dwie godziny upływają bez większych boleści. O tyle, o ile nie przeszkadzają nam tworzone jakby na kolanie dialogi i czerstwy humor.



Rozrywkowy ton Czerwonej noty napędzany jest nie tylko przez głównych bohaterów widowiska, ale również przez charakterną, rozpisaną w klasycznym, przygodowo-swashbucklerowym stylu, ścieżkę dźwiękową. O jej stworzone poproszony został Steve Jablonsky. Czerwona nota jest kolejnym po Drapaczu chmur oraz Agencie i pół wspólnym projektem tego kompozytora z reżyserującym Thurberem. Już od pierwszych rozmów prowadzonych jeszcze podczas trwania zdjęć, panowało przekonanie, że film potrzebuje klasycznie skonstruowanej, symfonicznej oprawy muzycznej z zestawem łatwo wpadających w ucho motywów. Dla Jablonsky’ego to idealne warunki pracy, a najlepszym tego przykładem jest sytuacja, jaka miała miejsce w przypadku sequela Teenage Mutant Ninja Turtles, gdzie dał popis swojej melodycznej kreatywności. I choć Czerwona nota zapewniła możliwość stworzenia dynamicznej, pełnej wigoru i patosu oprawy muzycznej, to jednak trzeba było po drodze uwzględniać inne czynniki.



Paradoksalnie czynnik osobowościowy, czyli ekranowe starcie trzech charakterów, którym przyświeca ten sam cel – odnalezienie i wykradzenie legendarnych, egipskich artefaktów – nie był tu najbardziej istotny. Kompozytor skupił się na przedmiotach, które leżą w sferze zainteresowania bohaterów. I tak oto legendarne złote jaja otrzymały swój „egzotyczny” motyw, od którego właściwie zaczynamy naszą przygodę z filmem Thurbera. Ku mojemu zaskoczeniu nie był on bardzo często wykorzystywany w dalszej części filmu. Niepodzielnie rządziła natomiast skoczna melodia pełniąca funkcję motywu głównego. Żywiołowa fanfara balansująca stylistycznie na pograniczu kina szpiegowskiego oraz współczesnego akcyjniaka nie odkrywa żadnych nowych kart w gatunku. Pod względem konstrukcyjnym i brzmieniowym jest wypadkową setek podobnych tematów tworzonych do ekranowych historii rabunkowych. Natomiast co przykuwa uwagę, to sposób w jaki Steve Jablonsky korzysta z tego motywu. Nie dość, że czyni go podstawą większości fragmentów akcji, to na dodatek z powodzeniem łata dziurę, jaka pojawia się w sferze dramaturgicznej – relacji między bohaterami. W przypadku Czerwonej noty można było sobie na to pozwolić, bo te relacje są najzwyczajniej w świecie płytkie, skrojone pod głupkowaty humor jakim częstowany jest widz. Klamrą spinającą to wszystko są natomiast okazjonalnie wyprowadzane, mniejsze motywy, przypisane lokacjom w jakich toczy się akcja. Wszystko to przekłada się na barwną, utrzymaną w rozrywkowym tonie, ale… wtórną ilustrację, która rzutem na taśmę spełnia ciążące na niej powinności. Na tyle skutecznie, aby skłonić widza do spróbowania swoich sił z albumem soundtrackowym.


Stosowne wydawnictwo ukazało się w dniu premiery filmu nakładem Milan Records. Zgromadzony na albumie 70-minutowy materiał daje sposobność zapoznać się zarówno z suitami tematycznymi, jak i oryginalną ścieżką dźwiękową słyszaną w filmie. Konstrukcja soundtracku nie budzi większych obiekcji w przeciwieństwie do ilości opublikowanego materiału. Mimo odczuwalnej już od pierwszych sekund przebojowości, uwagę odbiorcy dosyć szybko odciągnie względna monotonia, jaka wkrada się w strukturę pracy. A gdy dorzucimy do tego gatunkową poprawność całego przedsięwzięcia oraz względna anonimowość motywu głównego, wtedy tym bardziej doskwierać będzie przeszacowany czas trwania soundtracku.



Nie będzie przesadą stwierdzenie, że niemalże wszystko co najlepsze czeka nas na początku cyfrowo opublikowanej ścieżki dźwiękowej. Rozpoczynamy utworem The Egg spowitym mistyczną otoczką, by po chwili refleksji od razu przejść do konkretu – akcji. Co prawda Red Notice pięknie prezentuje się jako suita tematyczna, ale nie wyczerpuje funkcjonalnego potencjału melodii. Przykładem jest Main Title, gdzie mamy okazję sprawdzić jej skuteczność w warunkach filmowych. Zresztą nie tylko w tym przypadku. Przykładem świetnego wykorzystania tematu głównego w utworze akcji jest Teamwork, który aż kipi energią i świetną zabawą, jaką niewątpliwie kompozytor miał podczas tworzenia tej ścieżki dźwiękowej. Sceny w Rzymie, Rosji, czy Argentynie również dostarczają wielu muzycznych wrażeń. Warto jednak po raz kolejny podkreślić, że dzieje się to wszystko kosztem stałego powielania tych samych treści.



Tak na dobrą sprawę niemalże każdy utwór zgromadzony na krążku charakteryzuje się pewną dozą przebojowości, ale kumulacja tego wszystkiego ma prawo wzbudzić w odbiorcy poczucie przesytu. Z drugiej strony zapewne niejeden słuchacz zafascynowany będzie lekkością z jaką Jablonsky wykorzystuje cały potencjał orkiestrowego instrumentarium. We współczesnym Hollywood coraz mniej powstaje tego typu prac, więc każdy taki przejaw oddania hołdu klasyce traktować można z większą taryfą ulgową. Tym bardziej, że Steve od wielu lat udowadnia, że w kwestiach tematycznych, aranżacyjnych i postprodukcyjnych deklasuje większość swoich kolegów, którzy wyrastali u boku Hansa Zimmera. Oby te umiejętności zaowocowały w przyszłości kolejnymi ciekawymi pracami.


Najnowsze recenzje

Komentarze