John Woo jest uznawany za mistrza kina akcji, który w Hollywood się zupełnie wypalił, robiąc coraz gorsze filmy. Do tej pory współpracował z czterema kompozytorami w Fabryce Snów, do pierwszego filmu, Nieuchwytnego celu, z Jeanem-Claude’m Van-Dammem muzykę zrobił Graeme Revell, do następnego Hans Zimmer. Po odrzuceniu muzyki Marka Ishama, kolejny film Woo, Bez twarzy, zilustrował John Powell, pod czujnym okiem swego mentora, Zimmera, który wróćił do Woo przy Mission: Impossible 2 z Tomem Cruise. Ciekawym posunięciem było zatrudnienie Jamesa Hornera do skomponowania muzyki do dramatu wojennego Szyfry wojny. Ostatnio wrócił jednak do „gangu Media Ventures” i do Zapłaty, filmu SF z Benem Affleckiem, opartym na opowiadaniu Philipa K. Dicka, zatrudnił byłego członka tej grupy, Johna Powella, który temu reżyserowi zawdzięcza, można właściwie powiedzieć, początek kariery.
John Powell jest kompozytorem, który wyrobił własny, rozpoznawalny styl. Duży wpływ nań miały współprace z Harry Gregsonem-Williamsem przy serii filmów animowanych wytwórni DreamWorks (chodzi tu o Mrówkę Z, Uciekające kurczaki i Shreka), potem styl ten ewoluował w takich filmach jak Goście w Ameryce czy Ewolucja. Ciekawie ewoluował też jego styl muzyki akcji. Najpierw muzyka typowo Media Ventures, potem zaczął iść bardziej w stronę drum’n’bass, jak w słabej Tożsamości Bourne’a. Potem zwiększył rolę orkiestry (Włoska robota). Zapłata ma już duży zespół i zupełnie nieźle poprowadzony.
Powell zrobił muzykę tematyczną. Główny temat słychać już w bardzo dość tajemniczym, trochę „Bondowskim” w stylu, pierwszym utworze. Elektronika jest ciekawa, wyraźnie nie na pierwszym miejscu, choć dość głośno zmiksowana. Brzmienie jest bardzo nowoczesne, to nie jest jednak bezmyślna elektronika, jak w niektórych partyturach MV, czy nawet niektórych wcześniejszych partyturach Hansa Zimmera (Drop Zone). Sama orkiestra, ze świetnym stereo, jest tu bardzo ważna i syntezatory służą do zróżnicowania brzmienia, a nie zastąpienia instrumentów żywych. Czasem może denerwować, jak chociażby perkusja, trochę w utworze drugim. Z reguły buduje ona specyficzny, nieco szpiegowski, nieco wspomaga budowanie futurystycznej otoczki filmu. Ciekawa wariacja pojawia się w I Don’t Remember
Jeśli chodzi o muzykę akcji, to wykorzystuje potencjał całego zespołu. Jest ona dość trudna technicznie. Zaczyna się od Wolfe Pack, utworu trzeciego (tytuł jest żartem – Wolfpack to tyle co stado wilków, termin dwuznaczny, taktyka „wilczych stad” była wykorzystywana podczas drugiej wojny światowej). Utwór ten jest bardzo dynamiczny, zauważono tu podobieństwa Main Title z muzyki do Znaków Jamesa Newtona Howarda, być może na zasadzie tzw. temp-trackingu (przywiązanie do muzyki tymczasowej). Najlepszymi utworami akcji są jednak dwa Hog Chase (Part 1 i Part 2). Pierwsza część jest bardziej nastawiona na rytm i napięcie, oraz świetnie wykorzystuje elektronikę. Orkiestra oczywiście nie znika, partie na dęte blaszane są bardzo ciekawe. W żadnym przypadku nie jest to muzyka chaotyczna. Koniec utworu zawiera znakomity motyw. Part 2 jest za to tematyczna, też doskonale rozpisana na poszczególne instrumenty, bardzo melodyjna. I to czyni ten utwór najlepszym na płycie. Są tu pewne podobieństwa do Drogi do Eldorado, partytury jaką Powell zrobił z Hansem Zimmerem (i do niego należała cała „dramatyczna” część muzyki, Zimmer zrobił tylko muzykę latino). Muzyka cały czas narasta, wykorzystuje główny temat (ze trzy-cztery razy). Pod koniec, Powell zmienia metrum i nadaje większe znaczenie swojej elektronice, daje też doskonałe partie smyczkom, świetnie budują one napięcie. Koniec utworu to świetna wariacja na główny temat. Generalnie, jest to utwór, jaki chcielibyście usłyszeć w Bondach.
Muzyka Powella zawiera trochę underscore, owszem, ale nie jest one w żadnym razie nudne. Jeden z pierwszych takich utworów, Mirror Message, jest bardzo ciekawie zorkiestrowany, potem zawiera bardzo ciekawy, dość dynamiczny fragment. John Powell ma duże wyczucie perkusji, zresztą sam jest perkusistą, jego rytmy są bardzo interesujące. Końcówka utworu może się kojarzyć z poprzednią partyturą do filmu Johna Woo, czyli Szyframi wojny Jamesa Hornera. Ciekawy jest też Imposter, umiejętnie budujący napięcie, jednocześnie zawiera w sobie dość dużą (odpowiednią dla sceny) dawkę romantyzmu, to dzięki smyczkom i fortepianowi. Bardzo ciekawe jest też Tomorrow’s Headlines, dobre partie na smyczki oparte na progresjach akordowych głównego tematu.
Future Tense i Fait Accompli zajmują prawie 1/3 płyty. Są one związane z ostatnimi scenami filmu. Powell wykorzystuje tu wszystkie znane nam już elementy, progresje akordowe, perkusję, elektronikę, orkiestrę, dość bondowskie czasem brzmienie. Muzyka akcji jest dość złożona technicznie, przynajmniej dużo bardziej złożona od tego, co do tej pory mieliśmy u Johna Woo (z wyjątkiem partytury Hornera, który, jak wiadomo, do techniki przykłada bardzo dużą uwagę). Fait Accompli zaczyna się dość dramatycznie, pojawia się bardzo ciekawa i dramatyczna wariacja na główny temat, w ogóle jest to najbardziej dramatyczny utwór na całej płycie. Przedostatni utwór jest dość dynamiczny i podobny do Wolfe Pack. Ostatni utwór to główny temat wykonany przez kwartet smyczkowy.
Bardzo ciekawa muzyka, przemyślana, trochę lepsza od samego filmu, który mi się, muszę powiedzieć, nawet podobał. W samym filmie działa dość dobrze. Ma kilka świetnych kawałków, nie ma bardzo słabych, trzyma uwagę słuchacza. Ma świetny temat, który każe się zastanawiać, jak John Powell zrobiłby Bonda… Polecam.