Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Isao Tomita

Nosutoradamusu no daiyogen (Prophecies of Nostradamus)

(1974/1996)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 11-05-2016 r.

Nosutoradamusu no daiyogen z 1974 roku, znany także pod anglojęzycznymi tytułami Prophecies of Nostradamus, The Last Days of Planet Earth oraz Catastrophe: 1999, to jeden z tych filmów, których renoma znacząco ucierpiała z powodu cenzury. Epickie science-fiction Toshio Masudy w momencie premiery wywołało wśród widowni na tyle duże oburzenie, że producenci z Toho wystosowali oficjalne przeprosiny. Następnie wycofano obraz z kin, po czym na nowo go edytowano, aby w dalszej kolejności znów wprowadzić na ekrany w zmienionej wersji. Skąd takie zamieszanie? Najwięcej kontrowersji wywołały scena kanibalizmu oraz ukazanie dwojga dzieci, których ciała zostały zdeformowane w wyniku promieniowania radioaktywnego. Niby niewiele, ale najwyraźniej japońskie społeczeństwo nie było w owym czasie gotowe na tego rodzaju sekwencje. Jakkolwiek zawirowania te spowodowały, że Prophecies of Nostradamus to tyleż kultowa, co dziś niełatwa do zdobycia produkcja. A szkoda, bo to na pewno intrygujące i odważnie nakręcone dzieło.

Fabuła czerpie z powstałego trzynaście lat wcześniej filmu Sekai Daisenso (The Last War). Jego scenarzysta, Yoshimitsu Banno, po prostu przerobił swój własny skrypt na potrzeby produkcji Masudy. Przede wszystkim nawiązał do postaci Nostradamusa. Profesor Nishiyama, zaniepokojony przepowiedniami słynnego astrologa, twierdzi, że niedługo może nastąpić koniec świata. Nikt jednak nie wierzy naukowcowi. Wkrótce Ziemię zaczynają nawiedzać kataklizmy, które potwierdzą obawy Nishiyamy.

Awangardowy charakter Prophecies of Nostradamus wymagał również nietuzinkowej ścieżki dźwiękowej. Stąd też nie powinno dziwić desygnowanie Isao Tomity na stanowisko kompozytora. Artysta ten zasłynął jako jeden z pionierów muzyki elektronicznej, aranżując znane melodie na syntezatory w specyficzny tylko dla siebie sposób. Dużo mniejszą popularnością cieszą się jego autorskie utwory (min. właśnie muzyki filmowa), w wielu przypadkach kładące nacisk na orkiestrowe brzmienie, co z kolei wynika ze starannego wykształcenia pobranego przez Japończyka. I tak też recenzowana w niniejszym tekście praca jest właśnie połączeniem symfoniki z elektroniką.

Niemal cały score oparty jest w zasadzie na dwóch tematach muzycznych. Pierwszy z nich (główny) jest bardzo charakterystyczny, żeby nie powiedzieć – nie do podrobienia. Czuć w nim pewną zagadkowość, mistykę, a nawet delikatną kiczowatość (często usłyszymy tutaj brzmienie fal Martenota i syntezatora Mooga), niemniej wszystko to sprawnie odnosi się do wątków związanych z proroctwami Nostradamusa. Na soundtracku wydanym przez VAP Inc. Records usłyszymy go dobre kilkanaście razy. Najważniejsze jednak, że Masuda daje tej muzyce wybrzmieć – wiele scen jest niemal jej podporządkowanych. Tego rodzaju przykładów w japońskiej kinematografii tamtego okresu praktycznie nie znajdziemy. Zresztą oddziaływanie ścieżki dźwiękowej Tomity podczas seansu to jeden z jej najistotniejszych aspektów.

To samo możemy powiedzieć o drugim motywie, który wykorzystywany jest nieco rzadziej od omawianego w poprzednim akapicie. Jest to cudnej urody, liryczna melodia, odzwierciedlająca warstwę dramatyczną filmu, czyli wszelakie relacje międzyludzkie. Tomita rozpisuje ją na różne sposoby. Pięknie wypada w delikatnej wersji na flet poprzeczny, gdy profesor Nishiyama żegna się ze swoją umierającą żoną (absolutne mistrzostwo gry aktorskiej w wykonaniu Tetsuro Tamby, wcielającego się w rolę uczonego). Tam, gdzie trzeba, Japończyk kładzie także nacisk na większą ekspresję tego tematu, dorzucając perkusję, orkiestrę, a nawet chóry. Mowa tu o przebojowym Eternal Live, które wypada kapitalnie w na wpół surrealistycznej sekwencji tańca jednej z głównych bohaterek. Muzyka Tomity dosłownie niesie filmowe kadry.

Przejdźmy zatem do wad tej ścieżki dźwiękowej. Największą z nich jest na pewno nadmierne powtarzanie wspomnianych tematów. Tomita serwuje nam je, można powiedzieć, aż do znudzenia (pomimo stosowania kilku odmiennych aranżacji). To, co bowiem dobrze wypada w filmie, może się okazać sporym problemem podczas obcowania z soundtrackiem w domowym zaciszu. Na to można by zaradzić odpowiednim zmontowaniem materiału, ale i tutaj pojawia się niemały zgrzyt. Decydenci z VAP Inc. Records, tak jakby wzorem innych, starszych ścieżek dźwiękowych z Japonii, upchali ponad 70 minut muzyki rozparcelowanej pomiędzy aż 41 utworów. Tym samym na albumie znajdziemy wiele krótkich i nierzadko zbędnych ścieżek.

Różnorodność podczas odsłuchu zapewniają nam nieliczne kompozycje źródłowe (ich autorem najprawdopodobniej nie jest Tomita), czerpiące głównie z jazzowych nurtów. Czasem pojawia się też nieco dysonującego, modernistycznego underscore’u, aczkolwiek nie jest go zbyt dużo. Plusem recenzowanego wydania są natomiast dwa ostatnie utwory, będące rerecordingami tematu głównego i lirycznego. Ten pierwszy wypada być może nawet lepiej, niż w oryginalnej wersji. Jednak przypadku drugiej z tych melodii należy przyznać palmę pierwszeństwa pochodzącej z właściwej ścieżki dźwiękowej kompozycji Eternal Live, o której zdążyłem już napomknąć.

Prophecies of Nostradamus Isao Tomity to jedna z takich muzyczno-filmowych ciekawostek, z którą winien zapoznać się każdy koneser gatunku. Broni się ona na pewno intrygującymi aranżacjami i dwoma wybornymi tematami, aczkolwiek ich przesadna repetycja oraz przepastna ilość materiału zapewne sprawi, że sam album VAP Inc. Records nie znajdzie zbyt wielu miłośników. Nie możemy jednak zapominać, że jest to muzyka ciekawa i oryginalna, a biorąc pod uwagę kontekst filmowy, również przebojowa i ekstrawagancka.

Najnowsze recenzje

Komentarze