Jeżeli chcielibyśmy przywołać franczyzy filmowe, które najczęściej stanowią obiekt fascynacji różnego rodzaju wytwórni, to Gwiezdne Wojny wylądowałyby na szczycie podium. Odmieniane przez wszystkie aranżacyjne przypadki, zdają się być niewyczerpalnym źródłem inspiracji dla ludzi związanych i niezwiązanych z branżą filmową. Oczywiście wśród tych tworów (koncertowych oraz studyjnych) są te gorsze i lepsze. Z wiadomych powodów tych pierwszych jest znacznie więcej. I nie chodzi tylko i wyłącznie o jakość wykonania, ale i całą otoczkę postprodukcyjną, która nierzadko dryfuje na zupełnie innych przestrzeniach, aniżeli oryginalne nagrania Johna Williamsa poczynione na potrzeby poszczególnych epizodów. Cóż, przyzwyczajenia trudno zmienić. Dlatego też cieszą takie pozycje, które starają się wyjść naprzeciw pedantom lubującym się w studyjnych, żmudnych pracach. I jedna z takowych ukazała się niedawno na naszym rynku nakładem Sony Music.
Kompilacja zatytułowana Music From The Star Wars Saga – The Essential Collection to w gruncie rzeczy najnowsze wykonanie wszystkich dostępnych do zeszłego roku suit koncertowych związanych Gwiezdną Sagą. Część z nich mieliśmy już okazję wielokrotnie usłyszeć – w ramach innych kompilacji, czy też na żywo. Do grona tych kultowych utworów dołączono dwa kawałki z ósmej części Sagi, Ostatni Jedi. Zebrany w ten sposób zestaw osiemnastu utworów, paradoksalnie nie wykonany został przez żadną znaną ekipę, jak prascy filharmonicy, ale przez… ich kolegów z sąsiedniego kraju. Muszę przyznać, że sporym zaskoczeniem była dla mnie informacja o tym, że nagrania dokonano przy udziale The Slovak National Symphony Orchestra pod batutą Roberta Zieglera. Artyści, którzy nie zaliczają się do ścisłego grona najlepszych wykonawców w branży, a z rzemiosłem filmowym mają do czynienia raczej sporadycznie, totalnie zaskoczyli swoją gwiezdnowojenną kompilacją. Wycisnęli z podejmowanych partytur tyle, na ile pozwalał im budżet i warunki, w jakich rejestrowano rzeczone utwory. Reszta była już domeną ludzi zajmujących się realizacją nagrania oraz miksem.
A tutaj warto wymienić przede wszystkim jedną osobę – Simona Rhodesa. Słynny inżynier dźwięku współpracujący z Johnem Williamem chociażby nad ścieżkami dźwiękowymi do Harry’ego Pottera, doskonale rozumie estetyczne wymagania Maestro. Lata współpracy uczuliły go na pewne detale, do jakich szczególną wagę przywiązuje Williams. Odpowiednie usytuowanie mikrofonów względem orkiestry, sposób miksowania poszczególnych sekcji oraz nadawanie temu wszystkiemu specyficznej „przestrzeni”… To wszystko wydawać się może mało istotne z punktu widzenia statystycznego odbiorcy. Ale kiedy wejdziemy w szczegóły procesu powstawania takiego nagrania, okazuje się, że większość uwag kierowanych pod adresem kompilacji dotyczy głównie kwestii technicznych. Zanim jednak zagłębimy się w detale techniczne, rzućmy okiem i uchem na to, co finalnie otrzymaliśmy od słowackich symfoników.
A jest to usystematyzowany zgodnie z filmową chronologią, zbiór osiemnastu utworów, które zapewniają nam 80-minutową, fascynującą podróż po tematycznych highlightach Sagi. Z oczywistych powodów nie uwzględniono jej ostatniego rozdziału, ale szczerze powiedziawszy niewiele tam interesującego i godnego uwagi materiału. Niby to samo można by powiedzieć o Ostatnim Jedi, ale kiedy przyjrzymy się niektórym elementom tej ścieżki dźwiękowej, możemy tam znaleźć takie małe perełki. A są nimi zaprezentowane na krążku Ahch-To Island oraz The Battle of Crait. Szkoda tylko, że w ramach tej prezentacji nie uwzględniono świetnej suity The Rebellion is Reborn. Ot jedyna skaza na zastanym w traciliście programie. A jak to wszystko prezentuje się w praktyce?
Jak już wspomniałem wcześniej, zaskakująco dobrze. Nie miałbym praktycznie żadnych uwag do wykonawstwa poza tą, że w niektórych momentach czuć budżetowe ograniczenia producentów – szczególnie w warstwie chóralnej. Łykając tą gorzką, choć małą pigułkę, można bez większych problemów chłonąć treść wszystkich zgromadzonych na krążku kawałków. Choć zapewne niejeden ze słuchaczy zwróci uwagę na wolniejsze tempo niektórych utworów (np. Duel of the Fates). Kwestia ta nierzadko pokrywa się z innymi detalami – natury aranżacyjnej. Jest to nic innego jak efekt nanoszonych przez kompozytora poprawek w przygotowywanych przez siebie suitach koncertowych dla ułatwienia wykonawstwa. Sztandarowymi przykładami są The Asteroid Field, Han Solo and the Princess oraz The Forest Battle, czyli nic do czego nie zdążylibyśmy się już przyzwyczaić na przestrzeni lat. Mniej okazale może się natomiast prezentować siedmiominutowa sekwencja akcji z The Battle of Crait. Odtworzenie wszystkich detali cechujących nagranie filmowe było nie lada wyzwaniem, z którego słowaccy symfonicy wywiązali się na ogół rzetelnie.
Rzetelne i satysfakcjonujące – to główne cechy kompilacji zatytułowanej Music From The Star Wars Saga. Imponuje profesjonalizm, z jakim słowaccy wykonawcy (pod batutą Roberta Zieglera) podeszli do tematu. Szkoda tylko, że za całym tym przedsięwzięciem nie stał jakiś większy budżet. Pozwoliłby on dopiąć wszystkie wykonawcze niuanse i z pewnością odbiłby się na estetyce szaty graficznej wydania płytowego. Cóż, teoretycznie płyt nie kupujemy dla okładek, ale niewątpliwie stanowią one dźwignię marketingową wśród rzeszy niezdecydowanych, potencjalnych odbiorców. Warto o tym pomyśleć w przyszłości, kiedy patrząc na okładkę ocenimy album bez wysłuchania treści.