Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
David Julyan

Memento

(2001)
-,-
Oceń tytuł:
Mariusz Tomaszewski | 15-04-2007 r.

Jak na sountdrack, gdzie muzyka ilustracyjna ogranicza się praktycznie do ambientu vel underscore pomieszanego z przypadkowo wybranymi piosenkami, Memento wypada całkiem nieźle. Sam score nie zyskałby zbyt dużej popularności, a soundtrack w całości oparty o piosenki nie słyszane w filmie nie miałby prawa bytu. A tak umiejętnie łącząc to, otrzymujemy zgrabną kompilację, której naprawdę przyjemnie się słucha.

Piosenki są powrzucane tutaj na ślepo i to one reprezentują gatunek ‘music inspired by’. Co ciekawe, na soundtracku nie ma piosenek, które słyszymy w filmie, zaś te które usłyszymy na albumie, nie pojawiają się w obrazie. I tutaj powinienem walić gromami pod adresem autorów takiego rozwiązania. Tymczasem te utwory (z jednym wyjątkiem) stają się ciekawym przerywnikiem interesującego, aczkolwiek dość monotonnego score’u. Ten wspomniany wyjątek, to Bjork. W ogóle nie trawię twórczości tej skandynawskiej wokalistki, ale umieszczony tutaj mix nie przypomina muzyki. Nie wiem, może po kilku piwach i jakiejś „fajeczce” to by było ciekawe przeżycie, ale na trzeźwo to jest hardcore, jakiego można/należało by nam oszczędzić. Reszta piosenek to przemieszanie gatunkowe od rocka do techno, co jednak nie niszczy spójności tego albumu.

Słyszany na krążku materiał jest dwojakiego rodzaju. Mamy piosenki spod znaku ‘brzmienia różne – kwadratowe i podłużne’ oraz score Julyan’a. Ten score to w zasadzie underscore, jednakże nie do końca pozbawiony materiału tematycznego. Underscore ten przybiera formę ambientu, muzyka płynie wolno i hipnotycznie nie pozostawiając żadnych złudzeń co do jej natury. Wyróżnić w tym miejscu należy coś na kształt tematu przewodniego, jaki możemy usłyszeć w kompozycji Julyan’a (Memento (Main Theme), które jest suitą zawierającą tematyczną część muzyki, Losting Control / Tattoo Parlor, Opening Titles). Doprawdy zachwyca tutaj bardzo subtelna melodia. Z resztą cały score to przykład na to, jak za pomocą elektroniki można osiągnąć wyszukane brzmienie. Jest to muzyka zarazem kojąca nasze zmysły, jak i wprawiająca nas w zakłopotanie. Efekt ten potęguje kilka cytatów Guy’a Pearca, które słyszymy z podkładem muzycznym identycznym jak w filmie. Muszę przyznać, że taka konstrukcja bardzo przypadła mi do gustu.

Muzykę do Memento skomponował stały współpracownik reżysera David Julyan. To był jak najbardziej naturalny wybór. Obaj pracowali wcześniej przy Following, gdzie budżet przeznaczony na muzykę wynosił astronomiczną kwotę ośmiu dolarów. No ale przy Memento zarówno gaża jak i kwota przeznaczona na ilustrację muzyczną nie zamykała się obrębie jednej pizzy i coca-coli. Z drugiej zaś strony wymagania jakie nakładał na kompozytora sam film, były jednoznaczne. Muzyka miała być jedynie tłem kreującym atmosferę, nie miała dużych szans zaistnieć.

To w 2000 roku Christopher Nolan (późniejszy reżyser nowej odsłony Batmana) zrealizował film nieomal doskonały. Opowieść o człowieku, który stracił ukochaną osobę i… pamięć krótkotrwałą. Innymi słowy co chwila zapomina o wszystkim co się wokół niego dzieje. Jak w takim stanie dokonać zemsty na kimś, kto pozbawił nas wszystkiego? Żeby oddać chociaż w części, co czuje główny bohater, oglądamy film od końca do początku, co zapewne wielu osobom nie przypadło do gustu. Wystarczy bowiem chwila nieuwagi i gubimy się we wszystkim. Jeśli jednak nasze szare komórki pozwolą nam na śledzenie akcji na bieżąco, przed naszymi oczyma w jedną całość składa się skomplikowana układanka, której finał jest przerażający. A może to początek jest przerażający…

Music for and Inspired by the Film – to jest dosyć groźnie brzmiąca nazwa, gdyż nie wiadomo co się pod nią kryje. Niestety producenci często stosują ją wyłącznie po to, aby zamydlić nam oczy i wcisnąć jakąś tandetę. Na szczęście mamy już XXI wiek, gdzie z pomocą przychodzi nam internet, gdzie zawsze możemy sprawdzić co nabywamy. Koniec z kupowaniem kota w worku. Do tego dochodzi jeszcze nieoceniona pomoc nad wyraz obiektywnych recenzentów kierujących się jedynie dobrem czytelnika i potencjalnego konsumenta 😉 Jako iż na warsztat biorę muzykę z niecodziennego filmu, toteż w takim samym stylu potraktowana została ta recenzja. Zatem uprzedzam wszystkich tych, którzy mają zamiar zarzucić mi niekonsekwencje stylistyczną, błędy logistyczne i temu podobne – ten tekst nabiera większego sensu gdy przeczyta się go od tyłu. Oczywiście mam nadzieję, że idąc klasyczną drogą nie jest aż tak źle, zatem życzę udanej lektury 😉

Najnowsze recenzje

Komentarze