Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Johnny Klimek, Tom Tykwer

Matrix Resurrections, the (Matrix Zmartwychwstania)

(2021)
3,3
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 29-12-2021 r.

Pamiętam jak dziś ten dzień, kiedy w moje ręce wpadła kaseta VHS z filmem o tajemniczym tytule Matrix. Seans był dla mnie porażającym doświadczeniem, a to, co wówczas zobaczyłem, zmieniło moje podejście do filmu oraz muzyki filmowej. Przy okazji otworzył wielką i długą przygodę z franczyzą Matrixa. Chłonąłem kolejne filmy, analizując muzykę w najdrobniejszych detalach, poszerzając również wiedzę o historie poboczne, gry… Film sióstr Wachowskich faktycznie zrewolucjonizował kino akcji, ale stanowił niejako zamkniętą historię, do której sami twórcy zarzekali się, że wracać nie zamierzają. Mimo to decydenci studia Warner Bros. systematycznie zabiegali u Wachowskich o nakręcenie jakiejś kontynuacji. I doczekali się. W roku 2019 gruchnęła nowina, że Lana Wachowski zamierza samodzielnie nakręcić kontynuację. Pikanterii sprawie dodał fakt, że do obsady powrócili Keanu Reeves oraz Carrie Anne Moss. Wszystkich entuzjastów serii trapiło natomiast pytanie o kierunek, w jakim pójdzie nowy film – Matrix Zmartwychwstania. Reżyserka postawiła na sprawdzone rozwiązania i wątki. Po raz kolejny śledzimy losy Thomasa Andersona, który ciągle czuje, że coś nie tak jest z jego życiem. Z wątpliwości zwierza się psychoterapeucie, a każdy dzień zaczyna i kończy od niebieskiej pigułki. Pewnego dnia na swojej drodze spotyka Trinity, co rozpoczyna etap przemiany obu postaci. Kiedy ich drogi krzyżują się z Morfeuszem, zaczynają odkrywać kim naprawdę są. Można więc powiedzieć, że fabularnie nie ma tu wielkiego zaskoczenia. Mnóstwo fanowskiego serwisu dawkowanego w kadrach przypominających pierwszy film, a wszystko okraszone wątkiem romantycznym i solidną akcją. Matrix Zmartwychwstania to dobrze zrealizowane kino dające sporą porcję rozrywki, ale jako sequel prezentuje się byle jak. Uniwersum Matrixa jest samo w sobie tak ciekawe, że można było z tego obrazu wycisnąć więcej.



To samo można powiedzieć o warstwie muzycznej Zmartwychwstania. Matriksy zawsze imponowały dwoma rzeczami: rewolucyjnym podejściem do efektów specjalnych oraz muzyką, która zrywała przysłowiowe kapcie z nóg. Nie chodzi tylko o partytury tworzone przez Dona Davisa, ale i piosenki, które przebojem wdzierały się w przestrzeń filmową i wyobraźnię odbiorców. Nie ukrywam, że jako wielki fan ścieżek dźwiękowych do trylogii sióstr Wachowskich po cichu liczyłem, że i tym razem otrzymamy produkt podobnego kalibru. Niestety wspomniany wcześniej Don Davis nie dostał angażu, co może być związane z tym, że kompozytor w przeszłości niezbyt pochlebnie wypowiadał się na temat współpracy z rodzeństwem. Abstrahując jednak od powodów tej decyzji, z niemałym rozczarowaniem przyjąłem fakt angażu Johnny’ego Klimka i Toma Tykwera do Zmartwychwstań. Trudno było sobie wyobrazić, że ten duet dobrze upora się z wymagającym materiałem Davisa. Wypowiedzi kompozytorów o procesie powstawania oprawy muzycznej odarły już z resztek złudzeń, że muzyka przemawiać będzie w podobnym stylu.


Postawiono na współczesne brzmienia przy minimalnym udziale oryginalnych tematów oraz skomplikowanych aranżacji Davisa. Orkiestra częściej też ustępuje miejsca elektronice, a miks całości bardziej przypomina anonimową ścieżkę do przypadkowego filmu akcji niż charakterną muzykę, jaką mogliśmy usłyszeć w trylogii Wachowskich. Najbardziej pretensjonalny wydaje się sposób, w jaki wykorzystany został temat główny serii. Idea dwóch przeciwstawnych dźwięków obrazujących dwa stany – snu oraz przebudzenia (swoiste odbicia w lustrze) – została tu spłaszczona do poziomu zwykłego identyfikatora serii. Wykonanie również pozostawia wiele do życzenia. Odmierzony od linijki miks zaciera granicę pomiędzy organicznymi, a syntetycznymi dźwiękami zlewając wszystko do monotonnie przemawiającej tapety dźwiękowej. Tworząc struktury muzycznej akcji, kompozytorzy nie komplikowali sobie sprawy. Opierane są one na pulsujących bitach oraz smyczkowych ostinatach, które akcentują efemerycznie brzmiące perkusjonalia. To, co u Davisa było znakiem rozpoznawczym, czyli genialnie zaaranżowane partie smyczkowe oraz dęciaki, w przypadku Matrix Zmartwychwstania jest powodem do wstydu dla twórców. Mainstreamowe rozwiązania do jakich się oni uciekają rozmienia na drobne nie tylko potencjał serii, ale i umiejętności samych kompozytorów, których przecież stać na zdecydowanie więcej. Jak widać pod tym względem muzyka nadaje na takich samych falach, co film.



Dotyka to również kwestii związanych z wykorzystaniem piosenek. Nie mają one żadnych właściwości światotwórczych, bo jaką nową jakość mogą dostarczyć utwory, które wybrzmiały już w pierwszym Matrixie, a w tym najnowszym są tylko echem wspomnień? Żerowanie na sentymencie w tym konkretnym przypadku wyszło Wachowskiej stosunkowo kiepsko. To samo tyczy się remiksów tworzonych chyba tylko w celach marketingowych, a które to znalazły się na albumie soundtrackowym. Trudno przypisać im jakiekolwiek inne właściwości poza sztucznym wydłużaniem czasu trwania soundtracku. Już sam program podstawowy ma prawo solidnie zmęczyć odbiorcę. 77-minutowa prezentacja ilustracji opublikowana na cyfrowym soundtracku od WaterTower, to zdecydowanie za dużo, kiedy weźmiemy pod uwagę, że poza nawiązaniami do Davisa nie znajdziemy tu absolutnie nic ciekawego.



I szkoda, że taki właśnie kierunek obrała długo wyczekiwana kontynuacja Matrixa. Potencjał był spory, ale wszystko rozbiło się o brak odwagi w prezentowaniu nowych treści. Średni wynik finansowy po pierwszym weekendzie wyświetlania dowodzi, że nie takiego filmu oczekiwali popcornożercy. Nie takiej muzyki oczekiwali również miłośnicy ścieżek dźwiękowych do trzech poprzednich filmów serii Matrix. Z drugiej strony patrząc na całe to przedsięwzięcie, można przyjąć, że obraz otrzymał dokładnie taką ilustrację na jaką zasługiwał – do jednorazowego użytku i natychmiastowego zapomnienia.


Inne recenzje z serii:

  • The Matrix (The Album)
  • The Matrix (The Deluxe Edition)
  • The Matrix Reloaded (Limited Edition)
  • The Matrix Revolutions (Limited Edition)
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze