Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Jerry Goldsmith

Jerry Goldsmith: 40 Years of Film Music (kompilacja)

(2005)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 25-07-2008 r.

Śmierć Jerry’ego Goldsmitha w 2004 roku spowodowana ciężką i długą chorobą odbiła się szerokim echem nie tylko wśród grona entuzjastów muzyki filmowej, ale wszystkich, którzy choć trochę interesują się filmem. Nikt bowiem nie podważy wkładu jaki wniósł ten kompozytor do kinematografii, szczególnie gdy pod lupę weźmiemy kino akcji i science-fiction. Liczne koncerty-trybuty organizowane zaraz po jego odejściu, wznowienia soundtrackowe, a także kompilacje miały na celu uświadomienie społeczności jak ważna była to persona dla współczesnej muzyki filmowej. Wśród tej całej masy mniej lub bardziej absorbujących zjawisk rynkowych natrafiłem na jedno, które powiem szczerze wywarło na mnie duże wrażenie. Mam na myśli 4-płytowy box wydany przez Silva Screen zawierającym suity tematyczne z „topowych” projektów Jerry’ego Goldsmitha na przestrzeni tych 40 lat jego kariery. Jerry Goldsmith: 40 years of film music – tak nazywa się to wydanie.

Jestem osobą, która sceptycznie podchodzi do wszelkiego rodzaju kompilacji. Wiele „składanek” w życiu już wysłuchałem i w większości przypadków obchodziłem się jedynie smakiem, skarżąc się bądź to na jakieś braki muzyczne, bądź to na nieprofesjonalne wydanie. Box Jerry Goldsmith: 40 years of film music brałem do ręki także od niechcenia, ale sumując wrażenia jakie pozostawiło po mnie to muzyczne doświadczenie, muszę przyznać że warto było. Jest to prawdopodobnie najlepsza składanka tego formatu serwowana od Silva Screen, być może również jedna z najlepszych na świecie dotycząca twórczości Jerry’ego. Przejdźmy jednak do meritum sprawy, czyli samej płyty…

Właściwie to czterech płyt, bo jak już napomknąłem wcześniej, wszystko rozbija się tu o 4 krążki wypełnione po brzegi materią muzyczną. Silva serwuje nam blisko 5-godzinną wycieczkę po (przynajmniej w teorii) najznamienitszej spuściźnie Goldsmitha. W środku boxa znajdziemy książeczkę z opisami filmów i ich partytur, których fragmenty umieszczono na albumie. Nietuzinkowość tego wydania podług innych tego typu polega na tym, że nie znajdziemy tam materiału z oryginalnych zapisów sesji nagraniowych poszczególnych partytur Goldsmitha. Zamiast tego znalazły się tam suity nagrane na przestrzeni ostatnich kilku lat przez różnych aranżerów i wykonawców (The City of Prague Philharmonic Orchestra & Chorus, The National Philharmonic Orchestra i wiele innych). Można by pomyśleć, że infantylnym wydaje się pomysł wrzucania na krążek trybutowy jakiś re-recordingów, gdy równie dobrze można było wrzucić na stół montażowy oryginalny materiał. Przesłuchawszy ten box sam byłem zdziwiony jak daleko zasadny może być taki pomysł. Kilka lat wcześniej, obcując z inną, według mnie fenomenalną kompilacją twórczości Jerry’ego, Goldsmith conducts Goldsmith, wykonywaną przez The Philharmonia Orchestra, przekonałem się, że oryginał nie zawsze jest hegemonem w serwowaniu największych i najlepszych wrażeń. Tym bardziej zatem ucieszyłem się, gdy okazało się, że dosłownie cała zawartość owego fantastycznego albumu „wchłonięta” została przez najnowszy produkt Silvy, umieszczona pomiędzy masą mniej lub bardziej spektakularnych kawałków.

Układ treści potraktowany został w sposób chronologiczny… przynajmniej takowy starano się tu zachować. Pierwszy dysk nawiązuje do lat 60-tych, drugi do 70-tych i dalej w sposób analogiczny. Wyjątek stanowią dwie potężne suity, Television Themes i Motion Pictires, pochodzące de facto z kompilacji Goldsmith conducts Goldsmith. Trzeba przyznać, że pod względem merytorycznym wydawcy zaspokajają podstawowe potrzeby miłośników twórczości Jerry’ego. Otrzymujemy bowiem zestaw tematyczny z 60 filmów, skrzętnie skompilowany i co najważniejsze dobrze wykonany. Oczywiście nawet i na tak olbrzymim albumie kompilacyjnym nie można było zmieścić wszystkiego. Trochę szkoda, że zabrakło tematów z Planety Małp, czy Small Soliders. Wracając jednak do aspektów technicznych wydania, zdarzą się momenty, gdy nowo zaaranżowane kawałki mogą nie przypaść nam do gustu, lub po prostu wydać się „dziwne” z punktu widzenia osłuchanego już w oryginale odbiorcy. Cóż, każdy ma inne podejście do re-recordingów. Mnie osobiście odrobinę tylko zawiodły suity z bezpłciowo zagranej Mumii, a także Air Force One, które wydało mi się nieco za mało charyzmatyczne. Ale podkreślam, jest to sprawa indywidualnych gustów i podejścia do tego typu nagrań. Niepodważalnym faktem jest, że odnaleźć tu można całą masę bardzo dobrego tworzywa muzycznego, nie tylko wiernie naśladującym pierwowzory, ale przede wszystkim przemawiającego w dwojaki sposób: jako wizytówka filmowa i niezależne dzieło koncertowe. Przykładem niech będą: doskonale zaaranżowana Masada, świetny i żywiołowy Rambo, ładnie skompilowana suita z McArthura i Pattona, czy choćby wspominane wyżej olbrzymie suity filmowo-telewizyjne.

Nad walorami poszczególnych utworów rozwodził się nie będę, albowiem jest tego tak dużo, że z tej skromnej recenzji należałoby zrobić obszerny artykuł analiz i porównań. Hołdując zawsze w takich sytuacjach empirycznym wartościom, polecam indywidualne skonfrontowanie się z owym albumem. Zachętą niech będzie fakt, że zestaw ten można kupić także w Polsce za ok 80zł! Jest to jeden z tych krążków, którego kupna żałować się nie będzie. I to nie ważne, czy jesteś fanem Jerry’ego, czy też dopiero zaczynasz go odkrywać. Box Silvy jest doskonałym materiałem zarówno na sentymentalne wspomnienia jak i na odkrywanie nieznanych do tej pory prac Goldsmitha… Polecam mocno!

Najnowsze recenzje

Komentarze