Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Gary Marlowe

Everything Will Change

(2022)
3,3
Oceń tytuł:
Maciej Wawrzyniec Olech | 12-08-2022 r.

Częstym i efektownym zabiegiem do ukazania przyszłości jest podłożenie pod obraz muzyki elektronicznej. Analogowe brzmienie, potrafi podkreślić futurystyczny, skomputeryzowany świat. Syntetyczne dźwięki pasują też do dystopijnych wizji, w których życie zanika, albo już wymarło. Oba te elementy, znajdziemy w niezależnym niemieckim filmie science-fiction Everything Will Change wyprodukowanym przez Wima Wendersa. Naturalnie posiada on elektroniczną oprawę muzyczną, która przenosi nas w przyszłość, sprzętem i dźwiękami przeszłości.

Jej autorem jest niemiecki kompozytor, producent muzyczny i multiinstrumentalista Gary Marlowe. Jest on też regularnym gościem Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie, gdzie prowadzi warsztaty i panele muzyczne. Także w tym roku podczas jego 15. edycji prowadził ciekawy panel pt. „Everything Will Change: How to Make a Science Fiction Score And A Mind Blowing Album.” Jak sam tytuł dosłownie sugeruje opowiadał on na nim jak wyglądał proces twórczy nad tym scorem. A także jak potem najlepiej zaprezentować skomponowaną muzykę na osobno wydanym albumie.

Miłośnikom muzyki elektronicznej, szczególnie tej w klimatach „retro”, mogę spokojnie polecić ten soundtrack. W swoim alpejskim studio Gary Marlowe zebrał imponującą kolekcję wszelakiej maści syntezatorów i najróżniejszych analogowych sprzętów. Przy pracy nad tą ścieżką mógł on je w pełni wykorzystać, nie raz eksperymentując i bawiąc się dźwiękami. W efekcie niejednokrotnie score skręca w psychodeliczne regiony. Nie mamy tutaj wyłącznie do czynienia z lekką i przyjemną, pulsującą elektroniką. W ogóle pisząc o klimatach „retro” nie mam na myśli wyłącznie, jakże teraz popularnej muzyki elektronicznej inspirowanej latami osiemdziesiątymi XX w. Właściwie to Everything Will Change bliżej do elektronicznego brzmienia lat siedemdziesiątych czy późnych sześćdziesiątych. Stąd też wspomniany psychodeliczny „flow” o który dobrze odzwierciedla tamtą epokę. Czy pasuje on do roku 2077 w którym toczy się akcja filmu? Jak najbardziej tak, gdyż główni bohaterowie, trójka młodych ludzi, fascynuje się dokonaniami ludzkości z przeszłości. Zbierają oni nawet stare winylowe płyty i starają się dowiedzieć jak najwięcej o minionych latach. Tym samym to retro-futurystyczne brzmienie jest jak najbardziej trafne do tego specyficznego filmu.

Właśnie, tu muszę zaznaczyć,  że tak naprawdę cały ten motyw science-fiction to tylko przykrywka, do ekologicznego manifestu. Fabuła gra tu rolę drugorzędną i szybko schodzi na daleki plan. Na pierwszy wychodzą archiwalne ujęcia ziemskiej flory i fauny oraz wypowiedzi naukowców oraz znanych osób o zmianach klimatu. Właściwie to stanową one 2/3 tego filmu. Wpływa to też na samą prezentację muzyki w nim. Jest ona mocno poszatkowana i często musi ustępować piosenkom i muzyce źródłowej. Kiedy się już pojawia wypada naprawdę dobrze i buduje futurystyczny klimat, przy okazji maskując ograniczenia budżetowe filmu. W obrazie brakuje jej co prawda płynności, ale ją na szczęście możemy w pełni poczuć na albumie. Mimo, że kilka utworów jest dość krótkich, to jednak na soundtracku zlewają się w jedną całość, tworząc specyficzne muzyczne przeżycie. Wyjątkiem jest utwór El Palmar, gdzie elektroniczne dźwięki ustępuje klasycznej orkiestrze i ładnemu sopranowi. Mimo jakże różnego stylu ten kawałek nie zdaje się być obcym elementem, a wręcz przeciwnie integralną częścią tego soundtracku. Plus sam w sobie ma prawo się podobać swoim delikatnym brzmieniem. Całkowitym przeciwieństwem jest za to Bat Shit Crazy (Ode to Vangelis Papathanassiou), gdzie jak tytuł sugeruje Gary Marlowe zawadiacko eksperymentuje elektroniką, oddając przy tym hołd jednemu z najsłynniejszych kompozytorów muzyki elektronicznej – Vangelisowi.  Przeglądając listę utworów, niektórych może zainteresować nazwa innego kawałka – Time Travel (Chapeau to Alan Silvestri).  Ten króciutki utwór to bardziej taki muzyczny żart i delikatnie nawiązanie do Back To The Future,  związane z tym, że główni bohaterowie używają swojego samochodu, aby cofnąć się w czasie.

Zamiast mówić o pojedynczych utworach skoncentrujmy się całym soundtracku. Album doczekał się, co też nie jest typowe we współczesnych czasach, fizycznego wydania. I nawet bez znajomości obrazu, można spokojnie docenić tę muzykę. Szczególnie jeżeli gustuje się w muzyce elektronicznej, a nawet samemu się ją komponuje. Można znaleźć w niej wiele muzycznych i technicznych smaczków oraz przenieść zarówno w przyszłość jak i przeszłość.

Najnowsze recenzje

Komentarze