La musica è formula chimica che scatena emozioni
Muzyka to chemiczna formuła, która uwypukla emocje
Savio Riccardi
Savio Riccardi to kolejny twórca muzyki filmowej, który zapewne 99,9 % czytelników zupełnie nie zna. Dlatego właśnie, realizując idee promowania muzyki twórców niszowych zdecydowałem się go przybliżyć wszystkim, którzy lubią czasami sięgnąć po twórczość spoza zamkniętego kręgu twórców hollywoodzkich. Ale moja chęć do przybliżenia światu muzyki Riccardiego nie wzięła się jedynie z chęci wypełnienia misji, lecz przede wszystkim z głębokiego przekonania, że to co tworzy włoski kompozytor jest po prostu dobre.
„Elisa z Rivombrosy” to kostiumowy serial (26 odcinków) produkcji włoskiej wyświetlany także w naszej, rodzimej telewizji. Mimo jawnej kiczowatości i scenariusza żywcem niemal wyjętego z telenoweli, film cieszył się wielką popularnością, dowodząc, iż wciąż chyba wielu z nas tęskni za historyzującymi romansami rozgrywającymi się w zdobnych magnackich pałacach. Chociaż nigdy nie przepadałem za tego typu nadmiernie afektowaną grą aktorów, nie będę się wypierał, że oglądanie filmu nie sprawiało mi przyjemności. Podziwianie piękna barokowej architektury Piemontu, pełnych przepychu strojów i równie uroczych właścicielek kostiumów było całkiem przyjemne. Elementem, który dodatkowo trzymał mnie przy telewizorze była świetna muzyka Savio Riccardiego, młodego włoskiego kompozytora, który dzięki partyturze do tego serialu zaistniał w świadomości wielu.
W tworzeniu muzyki do serialu telewizyjnego, filmu który będzie na naszych ekranach gościł przez wiele tygodni, niezwykle istotną rzeczą jest stworzenie chwytliwego, mocnego tematu, który nie tylko towarzyszył będzie bohaterom, lecz pełnić będzie również ważną funkcję mnemotyczną, sprawiając iż widz już pierwsze dźwięki partytury identyfikować będzie z filmem. Kompozytorowi na potrzeby Elisy z Rivombrosy udało się stworzyć właśnie taki pełen mocy temat główny, temat plastyczny, łatwo dający się modyfikować tak, iż można zeń wykrzesać przeróżne nastroje od wzniosłości, po romantyzm i energiczny galop. Tematem o którym mowa jest oczywiście temat Elisy, przewijający się przez cały soundtrack w różnych instrumentacjach (Tema Di Elisa, Tema Di Elisa (variante), Tema Di Elisa (titoli), Dio Salvi Il Re). Riccardi kształtując brzmienie głównego motywu skorzystał z uniwersalnych środków: wyrazistej wiolonczeli, delikatnego tła, jakim raczy nas orkiestra i koloryzującego wszystko fortepianu.
Ponieważ serial jest dramatem romantycznym osadzonym w historycznych realiach, muzyka również musiała akcentować te kwestie. Mamy więc kilka świetnych utworów dramatycznych (Congiura, Anime Strappate, Assalto Furioso, Impetuoso, Dio Salvi Il Re i Amore E Guerra) spośród których wyróżnienie należy się szczególnie dwóm ostatnim, w których poza wirtuozerskim smyczkowym landszaftem pojawia się delikatny chór, a w przypadku Amore E Guerra także energetyzujące pasaże fortepianowe. Na płycie możemy odnaleźć także silnie uwypuklone akcenty romantyczne. Poza samym tematem Elisy, łatwo dającego przetworzyć się w śliczny miłosny utwór (Tema Di Elisa –variante) Riccardi zaprezentował nam także pełen delikatności fortepianowo – saksofonowy poemat Nel Silenzio Della Notte, który przypomina mi bardzo mocno słynny temat Jamesa Newtona Howarda z filmu „Ścigany” (w wersji zamieszczonej jedynie na płycie). Ostatnią grupą utworów jakie skomponował Riccardi są fragmenty quasi historyczne, wyraźnie wzorowane na muzyce Haendla, Bacha i innych twórców baroku, fragmenty pojawiające się przede wszystkim w momentach balów, gonitw i tańców (Cavalcata, Galop, Tarantella Dei Guitti, Promenade, Minuetto). Choć prawdziwych melomanów mogą one zapewne razić, są niewątpliwym dowodem na perfekcyjną umiejętność dopasowania się kompozytora do stylu i wymagań, jakie postawił przed twórcą reżyser.
Jeśli miałbym wskazać minusy partytury to znalazłbym je przede wszystkim w szczegółach takich jak chociażby wykorzystanie elektroniki w niektórych utworach. Takie Congiurna będące jakąś taką syntezatorową odmianą Bitwy na Lodzie Sergiusza Prokofiewa, mogłoby się w ogóle tutaj nie pojawiać, podobnie jak niezbyt subtelne Romanza, gdzie kompozytor nieco topornie zastępuje syntezatorem żywe smyczki. Te wszystkie drobiazgi nie zmieniają jednak faktu, iż „Elisa z Rivombrosy” to świetna muzyka i kawał naprawdę dobrej rozrywki, przyjemnej, słuchalnej i najważniejsze nie nudzącej, nawet największych kapryśników.
Nieoficjalna, słowacka strona serialu, skąd można ściągnąć muzykę z filmu.
Warto również zajrzeć na polskie forum poświęcone serialowi, gdzie można znaleźć wiele ciekawych rzeczy nie tylko związanych z samym serialem, ale także z realiami historycznymi czasów Elizy.
Recenzję dedykuję mojej żonie, która odkryła dla mnie Savio Riccardiego
Przeczytaj także: