Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Hans Zimmer

Driving Miss Daisy (Wożąc Panią Daisy)

(1989)
-,-
Oceń tytuł:
Paweł Stroiński | 01-10-2018 r.

W 1987 roku premierę miała sztuka Alfreda Uhry’ego, pod tytułem Driving Miss Daisy. Opowiadała historię zawiązanej w 1948 roku przyjaźni między starszą białą damą, tytułową Daisy, a Hoke’em Coleburnem, jej czarnoskórym kierowcą, zatrudnionym po wypadku wywołanym przez Daisy. Prosty, nastrojowy komediodramat szybko odniósł sukces komercyjny i w 1989 roku powstał film. Reżyserii podjął się Australijczyk Bruce Beresford. Główne role zagrali Jessica Tandy, Morgan Freeman, a w roli syna Daisy Dan Aykroyd. Piękny film nie tylko odniósł wielki sukces artystyczny, lecz także zdobył wiele nagród. Oscarem nagrodzono Jessikę Tandy za rolę Daisy, poza tym za najlepszy scenariusz adaptowany statuetkę otrzymał sam autor sztuki. Przede wszystkim zaś film dostał nagrodę za najlepszy film. Nominowani byli Morgan Freeman i Dan Aykroyd, montaż i kategorie artystyczne (scenografia i kostiumy; charakteryzacja Oscara zdobyła). Wcześniej film Beresforda zdobył trzy Złote Globy – za najlepszy film komediowy (co nie powinno dziwić, jeśli za komedie później uznano Marsjanina i Uciekaj!) oraz dla obojga głównych aktorów.

Trzydziestodwuletni Hans Zimmer zdobywał Hollywood szturmem. Wożąc Panią Daisy okazało się jego drugim z rzędu zwycięzcą Oscara za najlepszy film. Kompozytorowi karierę zapewniły tak naprawdę dwa filmy – Świat na uboczu i Rain Man. W ciągu następnego roku nawiązał kontakt z twórcami wybitnymi, takimi jak choćby Ridley Scott. Wożąc Panią Daisy na pewno tę pozycję mogło tylko potwierdzić. Proces upływał względnie bezproblemowo. Zimmer opowiadał, że główna bohaterka przypominała mu jego matkę, więc kiedy nie miał inspiracji, po prostu dzwonił… by się z nią pokłócić. Wydany przez Varese Sarabande album soundtrackowy był pierwszą współpracą między kompozytorem a kierowaną przez Roberta Townsona wytwórnią.

Album rozpoczyna się od dwóch piosenek „z epoki”, śpiewanych przez kolejno Louisa Armstronga i Earthę Kitt. Pierwszym utworem Zimmera na płycie jest słynne Driving. Lekka elektronika i perkusja wprowadza jeden z najbardziej rozpoznawalnych tematów w karierze Hansa Zimmera. Chciałoby się powiedzieć, że temat ten wykonywany jest przez solowy klarnet, ale okazuje się, że… ścieżka ta nie miała ani jednego żywego instrumentu. Wszystko wykonał syntezator, o którym kompozytor powiedział kiedyś, że „nie brzmiał jak fortepian, ale tak się zachowywał”. Oczywiście, na koncertach (a Wożąc Panią Daisy pojawia się praktycznie na każdym) wykonuje go solista. Utwór zbiera trzy najważniejsze ścieżki – główny, od którego wszystko się zaczyna, nostalgiczny temat, który potem pojawia się też w Home oraz smutniejszy, molowy temat aranżowany również na klarnet.

Film Beresforda nie ma zbyt skomplikowanej fabuły. Mówi on przede wszystkim o relacjach międzyludzkich. Dlatego też muzyka dostaje w nim dość wyjątkowe zadanie. Musi budować nastrój, nie wykraczać poza głównych bohaterów, lecz także posiadać pewną motorykę związaną z faktem, że ciągle podróżują. Za tę odpowiada prosty perkusyjny rytm, w zasadzie brzmiący jak tykający zegar. Pojawia się jednak pewna komplikacja. Film opowiada o dwudziestu pięciu latach z życia Hoke’a i Daisy. Ponieważ fabuła rozpoczyna się w 1948 roku, trzeba znaleźć pewien złoty środek między klasyczną nostalgią tudzież pewnym brzmieniem, które można by z tymi czasami kojarzyć, a faktem, że film jednak powstał w czasach współczesnych i dla współczesnej widowni.

Nostalgiczne są same tematy. Główny temat porównywany był z folkową pieśnią „Shortnin’ Bread”, ale moim zdaniem bliżej mu raczej do twórczości Gershwina niż spirituali. Oczywiście, amerykański kompozytor, mistrz łączenia tradycji klasycznej ze współczesnym mu jazzem, napisał operę Porgy and Bess, gdzie muzyka czarnoskórych mieszkańców USA była dla niego wyraźną inspiracją. Nostalgicznie brzmi także drugi z tematów. W ten sposób muzyka brzmi nie tylko odpowiednio geograficznie (a Zimmer jest kompozytorem myślącym raczej geograficznie niż historycznie – odnosi się do miejsca bardziej niż czasu akcji), ale też jest coś, co brzmi w jakiś sposób ponadczasowo. Uwspółcześnia ją zaś wykorzystanie elektroniki i rytmów bliskich popu. Tak brzmi przecież choćby wspomniana już „zegarowa” perkusja. Dzięki temu muzyka jest jednocześnie nostalgiczna i współczesna. Innymi słowy, ponadczasowa.

Cała ta idea trafia w punkt filmu, który też mówi o Ameryce w momencie przełomu. Żydówka Daisy i czarny Hoke muszą się wzajemnie nauczyć siebie. Początkowo starsza pani jest rasistką, ale relacja między bohaterami przeradza się w szczerą i autentyczną przyjaźń. Kompozytor, który z jednej strony musi oddać te trudności, może też stworzyć muzykę mówiącą o cieple ludzkich relacji. Rok wcześniej przecież ilustrował Rain Mana, film, który też mówi o tym, jak tworzy się bardzo ciężka relacja między dwoma braćmi, z których jeden jest niezdolny do podstawowej komunikacji. Tutaj problemy nie są rozwojowe czy neurologiczne, a stricte psychologiczne. Nastrój stworzony przez Zimmera w chyba jego najlepszej filmowo ścieżce początku hollywoodzkiej kariery, pozwala filmowi toczyć się niespiesznym tempem i koncentrować na postaciach.

Album kończą dwa utwory – napisy końcowe Niemca, utwór zgoła entuzjastyczny w ekspresji i pięknie podsumowujący główne tematy – oraz zupełnie zbędny fragment Rusałki Dvoraka, którą to operę słychać w filmie. Jest to ciekawostka, ale rujnuje stworzony przedtem nastrój. Wożąc Panią Daisy pozostaje jedną z najważniejszych ścieżek w katalogu Hansa Zimmera. O jej popularności niech świadczy fakt, że jest grana na każdym koncercie Niemca, z wyjątkiem chyba tego na krakowskim Festiwalu Muzyki Filmowej, gdzie grał tylko Incepcję. Dla nieco młodszych fanów kompozytora – warto przypominać, że istnieją i takie dzieła. Pod względem ilustracyjnym jest to jedno z jego pierwszych arcydzieł i nie bójmy się tak mówić. Na albumie wypada trochę gorzej, ale wciąż pozostaje klasykiem.

Najnowsze recenzje

Komentarze