Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
John Lunn

Downton Abbey (Serial)

(2011/2012/2016)
5,0
Oceń tytuł:
Maciej Wawrzyniec Olech | 20-11-2019 r.

Wielokrotnie możemy spotkać się z teorią i sam spotkałem się z nią wiele razy, że żyjemy w Złotym Okresie Telewizji. I rzeczywiście w czasach kiedy kino staje się coraz bardziej hermetyczne, to właśnie produkcje telewizyjne zdają się oferować ciekawsze, nieraz bezkompromisowe historie z bardziej interesującymi i złożonymi bohaterami. Jako przykłady triumfu małego ekranu nad dużym, podawane są najczęściej produkcje HBO. Chociaż gdybym ja miał wybrać jedną z najlepszych produkcji telewizyjnych 21. wieku, która od początku do końca zachowała dobry poziom, to byłoby to Downton Abbey. Ten brytyjski serial od Juliana Fellowesa (między innymi scenarzysta Gosford Park) emitowany był przez telewizję ITV od 2010 do 2015 roku i stał się istnym fenomenem zyskując miłośników i liczne nagrody nie tylko na Wyspach Brytyjskich, w Europie, ale też po drugiej stronie oceanu.

Tytułowe Downton Abbey to nazwa rodowej siedziby rodu Crawley’ów, angielskiej arystokracji. Pierwsze odcinki obracają się głównie wokół problemu dziedziczenia majątku. Hrabia Grantham Robert Crawley nie ma męskiego potomka, a w katastrofie Titanica ginie jego kuzyn, który był głównym spadkobiercą i przy okazji miał ożenić się z jedną z jego córek. Może na pierwszy rzut oka wygląda to trochę melodramatycznie, ale jest to tylko wstęp do niezwykle detalicznego oddania tamtej epoki wielkich przemian. Serial ten to w dużej mierze taki angielski mikrokosmos początku 20. wieku. Rezydencja to przekrój wszystkich klas społecznych od arystokracji po służbę i ich codziennych problemów, radosnych chwil, szczęśliwych i nieszczęśliwych miłości, w skrócie życie.

Serial może pochwalić się również wspaniałym aktorstwem, gdzie nie ma słabszych ról, a na szczególną uwagę zasługuje rewelacyjna kreacja Maggie Smith! Technicznie też stoi na najwyższym poziomie, z bogatą scenografią, stylowymi kostiumami, ładnymi zdjęciami i wreszcie piękną muzyką która też stała się jedną z wielu wizytówek tej brytyjskiej serii. Co też jest, wbrew temu co można byłoby sądzić, naprawdę sporym osiągnięciem. A mianowicie, stworzenie muzyki, którą automatycznie utożsamiamy z danym filmem, serią, czy serialem. Właśnie taka jest ścieżka dźwiękowa do Downton Abbey autorstwa szkockiego kompozytora Johnna Lunna. Doskonale udało mu się uchwycić ducha serialu eleganckim brzmieniem orkiestry (The Chamber Orchestra of London) oraz stylowego fortepianu na którym zresztą on sam gra. Celowo unikam określeń „muzyka klasyczna”, „klasyczne brzmienie”, gdyż po pierwsze samo oparcie ścieżki o orkiestrę nie czyni ją od razu klasyczną. A po drugie, właśnie tego sam kompozytor w przypadku Downton Abbey chciał za wszelką cenę uniknąć. Aby muzyka nie brzmiała zbyt klasycznie, czy też używając bardziej ostrego sformułowania, staroświecko. Lunn nie bawi się w imitowanie klasycznych angielski kompozycji początku 20. wieku. Dlatego też błędnym byłoby mówienie, że mamy do czynienia z muzyką jak z tamtej epoki, gdyż raczej nie znajdziemy tutaj Edwarda Elgara, czy Ralpha Vaughana Williamsa. Co jednak nie wpływa na to, że score ten bardzo dobrze odnajduje się w obrazie, uzupełnia go, nie popadając przy tym w banał, czy zbyt oczywiste naśladownictwo klasyków.

Pisząc o muzyce do Downton Abbey trudno nie wspomnieć o pięknym motywie przewodnim, który stał się jednym ze znaków rozpoznawczych tego serialu. W ogóle należy zaliczyć go do czołówki najbardziej charakterystycznych i rozpoznawalnym tematów z produkcji telewizyjnych 21. wieku. I trudno mi wyobrazić sobie, że ktoś po pierwszych sekundach od jego usłyszenia, tych fortepianowych partii oraz walczących ze sobą partii pędzących i spokojnych smyczków, nie skojarzy go od razu ze słynną brytyjską serią. Można dywagować, że ten oparty na kontrastach temat symbolizuje nadciągający postęp w konfrontacji z tradycją z dużą nutką nostalgii. I możliwe, że coś w tym jest, chociaż z powstaniem tego tematu jest zdecydowanie bardziej przypadkowe i mniej romantyczne niżby można było sobie wyobrażać. Warto zaznaczyć, że pilotażowy, pierwszy odcinek nie miał jeszcze klasycznych napisów początkowych. Zaczynał się on od ujęć podróży listu z informacją o zatonięciu Titanica aż do tytułowego Downton Abbey. I właśnie od nich zaczął też swoją pracę John Lunn. Główna, znana nam wszystkim melodia, miała po prostu ilustrować pędzący pociąg. Twórcom serialu tak jednak się ona spodobała (i słusznie!), że stała się ona jego motywem przewodnim, towarzyszącym mu we wszystkich sezonach, jak i przy wszystkich napisach początkowych.

Błędem byłoby jednak sądzić, że bogactwo tej muzyki kończy się tylko na tym niezwykłym temacie, czy też zaledwie jego 30-sekundowego fragmentu z czołówki. Wystarczy się tylko wsłuchać w oficjalną, potężną 7-minutową suitę Downton Abbey – The Suite. Nie tylko John Lunn błyskotliwie operuje motywem przewodnim i jego różnymi wariacjami, ale też wplata w niego inne pomniejsze tematy. Ze względu na charakter serialu w muzyce dominują tematy liryczne, czy jak ktoś wolał je określić romantyczne, czy wręcz miłosne. Trudno odmówić im piękna i naprawdę trzeba pochwalić Lunna, za to jak subtelnie one brzmią. Nie są one ckliwe, napuszone, czy też przesycone sentymentalizmem, co też sprowadzałoby score jak i cały serial w stronę taniego romansidła. Zresztą nie samymi wątkami miłosnymi Downton Abbey stoi. Wielokrotnie wspominałem, że akcja dzieje się w okresie wielkich przemian, nie tylko technologicznych, ale i społecznych. Nowe środki transportu, maszyny do pisania, czy nawet suszarki do włosów i kobiety noszące spodnie (Być nie może!), cały ten postęp znalazł swoje odzwierciedlenie w muzyce. Oczywiście Lunn nie poszedł w elektronikę (choć prywatnie bardzo ją lubi), ale w dynamiczne, rytmiczne tematy. W pewnym sensie mogą się one kojarzyć z szybkim napływem informacji, czy też nadawaniem wiadomości za pomocą telegrafu.

Jednak początek 20. wieku to także okropieństwa I. wojny światowej, które i dotykają Downton Abbey. Dlatego też w muzyce tej nie brakuje bardziej dramatycznych momentów, jak i też tych przepełnionych smutkiem. Osobiście bardzo lubię motyw, który możemy przypisać problemów z jakimi musi się borykać Pan Bates. Prosta melodia z delikatnym fortepianem i smyczkami, doskonale oddaje uczucie smutku, osamotnienia i niepewnej przyszłości.

I właśnie to stanowi o sile tej muzyki, która podobnie jak serial jest dobrze wyważona. Znajdziemy w niej elementy, romantycznie, czasami z domieszką melancholii. Nie brakuje też dramatycznych chwil, jak i też szczypty specyficznego, angielskiego humoru.

Patrząc, czy też bardziej słuchając, z jakże wyborną muzyką mamy do czynienia, aż chciałoby się ją posłuchać poza serialem. Naturalnie jest to możliwe, choć wybór odpowiedniej płyty może być dla wielu pewnym wyzwaniem. Przede wszystkim soundtracki do Downton Abbey nigdy nie były wydawane regularnie z sezonu na sezon. Aktualnie na rynku mamy następujące wydania od Decca Records: pierwsze nazwane po prostu Downton Abbey z 2011 roku, Downton Abbey: The Essential Collection z 2012 roku, wydanie świąteczne Christmas At Downton Abbey z 2014 roku, oraz Downton Abbey: The Ultimate Collection z 2016 roku. Jest nawet też specjalne wydanie, dla miłośników tzw. Prażan gdzie muzykę wykonują Prascy Filharmonicy. Ale to już raczej dla największych koneserów i kolekcjonerów. Jeżeli zaś chodzi o wydanie bożo-narodzeniowe mogą sobie odpuścić wszyscy spragnieni nowych kompozycji Johna Lunna. Poza jego dwoma suitami, to dwupłytowe wydanie składa sie głównie z piosenek świątecznych, które i tak same nie pojawiły się w świątecznym epizodzie. Pierwsze oficjalne wydanie z 2011 roku, zawiera najważniejsze motywy muzyczne z pierwszego sezonu. Osobiście jednak polecam wydane rok później Downton Abbey: The Essential Collection. Jest ono bardzo zbliżone do pierwszego wydania z tą różnicą, że posiada ono jeszcze dodatkowe motywy muzyczne z drugiego sezonu. Niestety znalazły się na nim też covery hitów U2 With or Without You, oraz The Police Every Breath You Take. Wykonuje je chór młodzieżowy Scala & Kolacny Borthers, który specjalizuje się w takich klasyczno-chóralnych aranżacjach znanych hitów. Covery same w sobie nie są złe, ale zdają się być niepotrzebnym dodatkiem, nie mającym nic wspólnego z serialu. Bardziej już pasuje piosenka Did I Make The Most Of Loving You bezpośrednio oparta na motywie przewodnim serialu z pięknym wokalem Mary-Jess.

Jest jeszcze ogromne Downton Abbey: The Ultimate Collection z 2015 roku, gdzie na dwóch płytach znajdziemy najważniejsze muzyczne momenty ze wszystkich sześciu sezonów. Najwięksi miłośnicy twórczości Johna Lunna powinni być nim usatysfakcjonowani.

Ja jednak, jak wyżej wspomniałem, preferuję wydanie The Essential Collection. Przede wszystkim pod względem zawartej na niej muzyce, jest ono najlepiej wyważone. Po drugie zawiera ono wszystko to co najlepsze w tej oprawie dźwiękowej. Gdyż mimo, że oficjalnie mamy materiał muzyczny z dwóch pierwszych sezonów, to Lunn w następnych sezonach bardzo chętnie po niego sięga, często w identycznej formie. Brzmienie Downton Abbey, cała baza tematyczna wykrystalizowała się głównie na przestrzeni dwóch pierwszych sezonów. I w dużej mierze pozostaje ona niezmieniona aż do ostatniego odcinka szóstego sezonu. Dlatego też gdyby te soundtracki były wydawane regularnie, z sezonu na sezon, spora część, jak nie większość muzycznego materiału by się powtarzała, lub byłaby identyczna. Oczywiście gdzieniegdzie pojawiają się nowe tematy i jak ktoś chce je mieć na albumie, to oczywiście mamy dwupłytowe wydanie The Ultimate Collection. Przy czym ja uważam, że nawet najlepszą, najpiękniejszą muzykę trzeba odpowiednio ważyć. I dlatego stawiam 70 minutowe The Essential Collection nad The Ultimate Collection.

Choć na pierwszy rzut oka, kwestia wydań muzyki z Downton Abbey i jej wybór może wydawać się równie skomplikowany co serialowe kwestie spadkowe. To jednak uważam, że każdy miłośnik tej serii i muzyki Johna Lunna powinien znaleźć coś dla siebie. Gdyż mamy do czynienia z naprawdę piękną, elegancką muzyką na bardzo wysokim poziomie. W ogóle jeżeli chodzi o telewizję Downton Abbey to absolutna czołówka serialowych ścieżek dźwiękowych. Idealnie odnajduje się w obrazie, tworząc ten niezwykły świat minionej epoki stylowych dam i dżentelmenów. A i po oderwaniu od niego możemy delektować się jej brzmieniem przy ciasteczkach i herbatce.

Najnowsze recenzje

Komentarze