Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Jerry Goldsmith

Deep Rising (Śmiertelny Rejs)

(1998)
-,-
Oceń tytuł:
Mariusz Tomaszewski | 15-04-2007 r.

– Panie Sommers, łączę Pana z tym kompozytorem, o którego Pan tak usilnie zabiegał. Myśli Pan, że ten stary piernik Jerry Goldfish, czy jak mu tam, nadaje się do Pana filmu?

– Goldsmith, Jerry Goldsmith, powtarzałem Pani tyle razy. I ten stary piernik, jak Go Pani nazwała, ma więcej werwy, niż Pani kiedykolwiek miała.

– Niech się Pan tak nie denerwuje, zrobię kawki i zaraz się Pan uspokoi.

Nastąpiła chwila ciszy, po czym w słuchawce odezwał się zachrypnięty głos:

– Słucham.

– Nazywam się Stephen Sommers, jestem reżyserem filmowym i właśnie kończę kręcić film akcji. W rolach głównych występują Treat Williams oraz Famke Janssen. Myśleliśmy wraz z…

– O czym jest ten film? – starszy Pan po drugiej stronie słuchawki wydawał się być znudzony.

– Tak więc akcja dzieje się na morzu. To jest coś w rodzaju połączenia filmu akcji i horroru. Grupa ludzi na statku wycieczkowym musi zmierzyć się z potworem, który wyłania się z głębin odmętów morskich…

– Potwora Pan powiada?? Trochę to trąci kiczem.

– Wiem, że tak to może wyglądać, ale…

– Biorę to! – Stephen mógłby przysiąc, że Jerry umiechnął się wypowiadając te słowa. – Kiedy możemy się spotkać?

– Moja asystentka wszystko Panu wyjaśni. Byłbym…

– Dobrze. Do zobaczenia zatem.

Na pierwszy pokaz filmu, gdzie kompozytor po raz pierwszy mógł skonfrontować scenariusz z obrazem, Jerry przyniósł małą torebkę wypełnioną wodą. W środku pływała złota rybka.

– To dla twojej asystentki Stephen. Przekaż jej, że jak chce, może ją nazwać Jerry.

– Nie omieszkam. – reżyser z trudem powstrzymywał się od śmiechu. – Możemy zaczynać?

– Jak najbardziej.

Stephen Sommers od razu wiedział, że nie mógł lepiej trafić. Podczas pokazu obaj panowie zawzięcie dyskutowali na temat swoich wizji. Te na szczęście w większości się pokrywały, więc nie było większych zgrzytów. Jerry jak zwykle widział całą orkiestrę w akcji, chociaż kusiło go, żeby podeprzeć się elektroniką. Obój, waltornie oraz perkusja zapewniały odpowiedni klimat. Jerry doskonale potrafił połączyć konwencję horrou i filmu akcji. Oczywiście nie zabrakło głównego tematu, który bardzo dobrze zapada w pamięć. Trudno cokolwiek zarzucić tej muzyce, no może poza tym, że jest jej tak mało. Ale Jerry nalegał, żeby wydać tylko to co mu się najbardziej podobało, więc nikt nie oponował.

– No więc tak wygląda muzyka o którą prosiłeś. Jesteś zadowolony?

– Jestem wniebowzięty Jerry. Nie wiem jak ci dziękować.

– Podziękowałeś mi czekiem. – Jak zwykle kompozytora nie opuszczał dobry humor. – Stephen, chciałbym, żebyś posłuchał jeszcze tego. Myślę, że można by to jeszcze jakoś wykorzystać. Bardzo mi się to podoba.

Po przesłuchaniu tej muzyki, Stephen nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Jerry Goldsmith to studnia bez dna, jeśli chodzi o muzyczne pomysły. Jednak z bólem serca musiał odmówić.

– Jerry mój drogi, wszystko już jest dograne, nie ma czasu na eksperymenty. Z resztą ta muzyka pasowałaby do jakiegoś filmu o Mumii, czy czegoś w tym stylu.

– Stephen, kto przy zdrowych zmysłach nakręci ci teraz film o mumii?

– O mumii powiadasz…

Najnowsze recenzje

Komentarze