RECENZJA ZAWIERA SPOILERY
W związku z premierą netflixowego serialu Ciemny kryształ: Czas buntu, swoją drugą młodość przeżył oryginalny film w reżyserii Jima Hensona. W owym czasie ta baśń z lalkowymi postaciami była czymś bez precedensu i szybko stała się dziełem kultowym. Jednym z najważniejszych jej elementów była muzyka Trevora Jonesa. Urodzony w RPA kompozytor został zaangażowany na wczesnym etapie produkcji, jeszcze zanim padł pierwszy klaps na planie, co przełożyło się na możliwość skrupulatnego przemyślenia z Hensonem przyszłej muzyki. Jak przystało na rasowy score z kina fantasy, Jones postawił na wyrazistą tematykę (w tym lejtmotywy) oraz odpowiednie efekty aranżacyjne mające budować podwaliny pod przedstawiany na ekranie fantastyczny świat.
Aby dokładnie wgryźć się w ten score, należałoby jeszcze tytułem wstępu przypomnieć fabułę. Tysiące lat temu do świata Thra przybyli Urskeksowie. Pewnego dnia doszło do tzw. Wielkiego Połączenia, czyli koniunkcji trzech słońc oświetlających planetę, w wyniku czego magiczny Kryształ pękł, a Urskeksowie zostali podzieleni na dobrych Mistyków i złych Skeksów. Jednak zgodnie z przepowiednią, pewien Gelfling odszuka zaginiony odłamek i doprowadzi do odbudowy Kryształu. W ten sposób zostanie przywrócona dawna równowaga świata Thra, a Skeksowie połączą się z Mistykami tworząc ponownie prastarą formę Urskeksów. W końcu nadchodzi dzień ponownego Wielkiego Połączenia, więc Mistycy wzywają Jena, młodego Gelflinga, który otrzymuje zadanie znalezienia fragmentu Kryształu. Podczas swojej wyprawy poznaje innego Gelflinga – skrzydlatą Kirę.
Na potrzeby oficjalnego soundtracku Jones przygotował wyborną uwerturę. Zwyczajowo określa się ją tematem przewodnim, choć de facto takowy stanowi tylko jej część. Warto zatem rozłożyć ten utwór na czynniki pierwsze. Otwiera go właściwy dwuczęściowy temat przewodni – dla wygody podzielimy go na temat A i temat B. Pierwszy z nich to mollowa fanfara na trąbkę niezawodnego Maurice Murphy’ego, swoista sygnatura filmu Hensona, zarazem jedna z najbardziej charakterystycznych melodii powstałych na potrzeby kina fantasy. Jest pełna magii, ale brzmi zarazem posępnie i złowieszczo, przez co stanowi świetną introdukcję dla tego mrocznego widowiska. Najczęściej wykorzystywana jest w kontekście tytułowego Kryształu. Następnie Jones zmienia tonację i wprowadza temat B – cudowną, wzniosłą, prawdziwie baśniową melodię na krystaliczne smyczki, która odzwierciedla świat Thra. Po krótkim łączniku w postaci subtelnych partii harfy słyszymy nowy wątek muzyczny, a mianowicie bardzo urokliwy temat Landstriderów, zwierząt ujeżdżanych przez filmowych Gelflingów. W dalszej kolejności, po przerywniku w postaci ponownego wejścia tematu Kryształu (tym razem w akompaniamencie tematów Mistyków, o którym jeszcze wspomnę), dochodzi czwarta idea muzyczna, mianowicie temat Urskeksów, luminescencyjnych istot spoza świata Thra. Owa uwertura to nie tylko przepiękne i mocarne tematy oraz znakomite brzmienie London Symphony Orchestra (wspaniałe smyczki!), ale również ciekawa konstrukcja. Kolejne tematy są wprowadzane dokładnie w tej samej kolejności, w jakiej pojawiają się w filmie.
Uwertura nie wyczerpuje bazy tematycznej. Jeden z innych często pojawiających się motywów należy do Mistyków. To zaledwie kilkukrotnie powtórzone cztery nuty, bardzo tajemnicze, chciałoby się powiedzieć – mistyczne. Można go także określić motywem przepowiedni, jako że pojawia się także w kilku innych kontekstach, np. asystując tematowi miłosnemu lub w trakcie podróży Jena do Aughry, posiadaczki zaginionego odłamka Kryształu. W istocie perypetie Jena, w tym jego relacje z Kirą, oraz Mistyków prowadzą do spełnienia przepowiedni. Z antagonistami Skeksów związana jest jeszcze kojąca i ambientowa wręcz ilustracja śmierci nauczyciela Jena, jednego z Mistyków. Jones rozpisał ją na syntezatory i harfę, nadając jej iście vangelisowskiego posmaku (notabene można napotkać plotki, jakoby słynny grecki kompozytor muzyki elektronicznej miał być na pewnym etapie zaangażowany w film Hensona). Pomysł ten nie znajduje rozwinięcia w innych utworach, niemniej warty jest odnotowania.
Więcej trudności nastręcza wyłuskanie tematu Skeksów. Za jedną z przypisanych im idei muzycznych możemy rozważać mruczące kontrabasy z otwierającej film sekwencji pozyskiwania młodości z Kryształu. Najciekawszy aspekt materiału Skeksów znajdziemy jednak w kulminacyjnej scenie, podczas ich fuzji z Mistykami. Jones prezentuje w tym krótkim fragmencie technikę kontrapunktu w jej najlepszym wydaniu. Po raz pierwszy i ostatni słyszymy nałożone na siebie tematy Kryształu i Mistyków (ten sam pomysł możemy zaobserwować w uwerturze, podczas drugiego wejścia tematu Kryształu, ale kompozycja ta nie została wykorzystana w filmie). Takowy ruch wydaje się interesujący i stanowi z pewnością pewne pole do interpretacji. Można przyjąć, że moc Kryształu, dotychczas wykorzystywana na własny użytek przez Skeksów, obraca się przeciwko nim i ostatecznie triumfuje, po tym jak Jenowi udaje się go zrekonstruować. Tym samym temat Kryształu staje się ich reprezentantem w najważniejszym momencie filmu. Kończąc rozważanie o tej sekwencji, należy napisać, że po crescendo orkiestry wyłania się temat Urskeksów, form powstałych z połączenia Skeksów i Mistyków.
Kolejne lejtmotywy tyczą się Gelflingów. Pierwszy z nich to prosta i oniryczna pieśń wykonywana przez Kirę. Drugim jest motyw miłosny pomiędzy Jenem a Kirą. To kolejna liryczna perełka tego score. Posiada w sobie tę charakterystyczną dla całej partytury baśniowość, ale wydaje się również nieco fatalistyczna, jakby skorelowana z losem ostatnich przedstawicieli tego gatunku (inni Gelfingowie zostaje wymordowani przez Skeksów). Swoją ideę muzyczną otrzymali także Garthrimowie, skorupiakopodobni żołnierze służący Skeksom. Ich brutalność i siła zainspirowała Jonesa do napisania ostrych glissand na smyczki, a posłuszność i brak własnej woli – do oparcia ich motywu na silnie akcentowanych, niejako mechanicznych, rytmizacjach.
Jak przystało na rasową ścieżkę dźwiękową z kina fantasy, Jones przygotował nie tylko obszerną bazę tematyczną, ale również postarał się nadać swojej muzyce unikalne elementy aranżacyjne celem podkreślenia wyjątkowości filmowego świata. Na tej płaszczyźnie najbardziej wyraziście prezentuje się Pod Dance, kantynowy utwór, punktujący swoją energetyką i celtycko-greckim kolorytem. Tworzy coś na wzór muzyki ludowej Thra. Aby nadać kompozycji odpowiednie brzmienie, Jones sięgnął po rzadkie i staroświeckie instrumentarium, wśród którego należy wymienić zwłaszcza renesansową krzywułę. Ciekawostką jest to, że był to jeden z utworów, które przysporzyły Jonensowi najwięcej problemów. Wynikało to z tego, że maestro musiał napisać ten kawałek jeszcze przed zdjęciami, co znacząco utrudniało mu obranie właściwego kierunku. Ostatecznie przydało się jednak doświadczenie wyniesione przez Jonesa z pracy nad Excaliburem Johna Boormana, gdzie zobligowany był przygotować kilka utworów źródłowych imitujących muzykę średniowieczną.
Kolejnym budulcem muzycznego świata Thra jest podwójny flażolet, angielski instrument dęty drewniany z początku XIX wieku. Wykorzystywany jest formie diegetycznej – posługuje się nim Jen (choć filmowa lalka trzyma raczej coś, co moglibyśmy nazwać zwykłą fujarką). Najpierw słyszymy go podczas samotnej gry głównego protagonisty, a następnie, gdy ten akompaniuje Kirze wyśpiewującej temat Gelflingów. Wybór tego instrumentu nie był przypadkowy. Złożony jest on z dwóch części wydobywających dwa różne dźwięki. To swoiste odniesienie do antagonizmu Skeksów i Mistyków. Do tego warto zwrócić uwagę na jego archaiczne brzmienie, podobnie zresztą jak całego etnicznego instrumentarium z Pod Dance. Pojawia się ono tylko w kontekście rdzennych mieszkańców Thra, czyli m.in. właśnie Gelflingów.
Inną płaszczyzną muzyki z Ciemnego kryształu są elementy elektroniczne. Za pomocą trzech syntezatorów wygenerowano łącznie 300 różnych dźwięków. Nie licząc zaintonowania tematu Landstriderów i sceny śmierci nauczyciela Jena, pojawiają się głównie jako dodatek do stricte orkiestrowej faktury (zwłaszcza w otwierającej film sekwencji). Często pojawiają się w materiale związanym z Skeksami i Mistykami, a zatem istotami spoza Thry, jakby w odróżnieniu od utworów skorelowanych z rdzennymi mieszkańcami tej planety, gdzie zastosowanie znalazły wspomniany wcześniej podwójny flażolet i inne instrumenty o zabarwieniu etnicznym. Co ważne, Jones nie szarżuje elektroniką, posługuje się nią z wyczuciem, przez co po latach wciąż nieźle wypada i chyba trudno wyobrazić sobie świat Ciemnego kryształu bez tej komponenty. Jeszcze innym aspektem jest wykorzystanie partii chóralnych w ostatniej scenie. Jones wprowadza ten środek wyrazu dopiero po pojawieniu się na ekranie Urskeksów, tym samym uwypuklając niesamowitość tych istot (jedyne postaci przedstawione za pomocą efektów specjalnych, a nie lalek i kostiumów).
Pomimo zastosowania szeregu pomysłów melodycznych, aranżacyjnych i harmonicznych, wizja Jonesa jest niezwykle spójna. Na przestrzeni praktycznie całej partytury zachwyca ona magią, tajemniczością, a także, mimo lalkowych bohaterów, traktowaniem filmu całkowicie serio (jedynie ilustracja uczty Skeksów nosi znamiona komizmu, choć wynika to ze specyfiki sceny). Ponadto koherentność tej muzyki przejawia się w pewnych analogiach pomiędzy motywami. Np. temat B, Landstriderów, miłosny oraz Urseksów opierają się przede wszystkim na szerokiej sekcji smyczkowej oraz tendencji do wykorzystywania kwart i kwint (zauważalne jest to też w pieśni Gelflingów).
Narracja za pomocą lejtmotywów jest następnym aspektem ujednolicającym tę ścieżkę dźwiękową. Jones idzie nawet o krok dalej, dokonując zestawień poszczególnych idei muzycznych. O fuzji tematu Kryształu i Mistyków zdążyłem już napisać, ale znajdziemy też inny ciekawy przykład – The Battle. To ilustracja starcia Jena i Kiry na Landstriderach z Garthrimami. Słyszymy tu siekające smyczki towarzyszące zawsze sługusom Skeksów, którym kontrapunktują parafrazy tematu Landstriderów. W kwestii spójności tematycznej i brzmieniowej mógłby mieć jedynie zarzuty co do popularnego wśród fanów utworu ze sceny brawurowego rajdu Jena i Kiry na Landstriderach, poprzedzającego rzeczoną przed momentem bitwę. Temat Kryształu utrzymany w galopującej i prawie że westernowej rytmice brzmi efektownie. Problem jednak w tym, że zastosowanie tematu Kryształu nie znajduje uzasadnienia, patrząc pod kątem struktury tej ścieżki dźwiękowej i innych wejść tej melodii. Jest jeszcze krótki motyw, który towarzyszy pierwszemu spotkaniu Jena i Kiry (przed zaintonowaniem tematu miłosnego), a który zostaje powtórzony chwilę później w scenie bankietu Skeksów. Nie do końca jest to zgodne z tematyczną narracją, niemniej być może Jones miał tu po prostu na myśli stworzenie pomostu pomiędzy tymi dwiema zupełnie odrębnymi od siebie sekwencjami (zwłaszcza mając na uwadze komiczny charakter uczty).
Nigdy nie byłem fanem przepastnych wydań muzyki filmowej, ale Ciemny kryształ jest jedną z tych ścieżek dźwiękowych, po które warto sięgnąć w kompletnej wersji, zwłaszcza będąc zaznajomionym z filmem Jima Hensona. Rzutuje to oczywiście na doznania słuchowe w domowym zaciszu, wszak znajdzie się tu parę mniej istotnych fragmentów, niemniej dzięki takiej prezentacji jesteśmy w stanie bardziej zrozumieć złożoność tej partytury. Najlepiej więc rozejrzeć się za dwupłytowym albumem wytwórni Numenorean Music. Na CD1 znalazł się dobrze skrojony, 40-minutowy materiał z oryginalnego soundtracku, natomiast na CD2 trafiła właściwa ilustracja wyciągnięta prosto z ruchomych kadrów. Po pierwszy krążek warto sięgnąć ze względu na obecność znakomitej uwertury oraz kilku niewykorzystanych w filmie fragmentów. Wśród nich należy wymienić Funeral, mające zapewne pierwotnie ilustrować scenę śmierci imperatora Skeksów (utwór Skeksis Funeral na CD1 jest mylnie nazwany – zawiera ilustrację sceny pojedynku pomiędzy Skeskami z początku filmu). To gromki, gotycki utwór na samplowane organy, odwołujący się do osiemnastowiecznej muzyki poważnej. Choć kompozycja poraża swoją posępnością, to jednak dobrze się stało, że nie trafiła do filmu. Jej klasycyzujące brzmienie zaburzyłoby immersję pozostałej ścieżki dźwiękowej z obrazem.
Co tu więcej dodać, bogactwo tematyczne i brzmieniowe, spójność oraz świetne budowanie filmowej atmosfery sprawiają, że Ciemny kryształ możemy postawić w panteonie najlepszych ścieżek dźwiękowych kina fantasy lat 80. – tuż obok Conana Barbarzyńcy, Legendy, czy Willow. To muzyka, która świetnie przetrwała próbę czasu, a do tego zbudowała zupełnie nowy muzyczny świat. Nie będzie przesadą ocenić ją na maksymalną notę.