Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Howard Shore

Cell, the (Cela)

(2000)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

Howard Shore od początków swojej kariery słynie ze skłonności do eksperymentowania. Niczym naukowiec w swoim labolatorium badawczym stale opracowuje nową miksturę dźwiękową, testując coraz to ciekawsze koncepty na wykorzystanie orkiestry w swoich partyturach. Efekt tych kombinacji ma w większości przypadków dwa oblicza. O genialności i fenomenalnym wyczuciu klimatycznym może śmiało mówić każdy, kto choć raz obejrzał jakiś film ze ścieżką Howarda w tle. Gdy zaś przychodzi nam oceniać ją poza obrazem, okazuje się, że ma słabą słuchalność powodowaną brakiem ściśle skoordynowanej melodyki. Na palcach u jednej ręki byłbym w stanie wyliczyć albumy Shore’a, przesłuchanie których przeciętnemu entuzjaście gatunku nie sprawiłoby większych trudności. Prześcigają się one bowiem pod względem oryginalności i… atonalności, co często wpływało na ich niską atrakcyjność, wręcz nieprzystępność dla szerszego grona słuchaczy. Tworząc Celę, Shore udowodnił, że nie tylko melodyka potrafi przyciągnąć potencjalnego słuchacza, ale również pomysł.

Cela to thriller psychologiczny reżyserii Tarsem Singha. Opowiada o psychoterapeutce Catherine, która dzięki skomplikowanemu urządzeniu przenika do umysłów pacjentów pomagając im pozbyć się ich lęków lub schorzeń. Praca zamienia się w horror, gdy agent FBI Peter Novak zleca jej wydobycie od przebywającego w śpiączce seryjnego mordercy, Karla Starghera informacji na temat przetrzymywanej przez niego w sekretnym miejscu potencjalnej ofiary. Od tej pory każda minuta to być albo nie być dla zaginionej dziewczyny… Za pomocą świetnych zdjęć, montażu i pomocnej w kreowaniu nadnaturalnych zjawisk animacji komputerowej przeżywamy niesamowite emocje odbywając podróż po chorych fantazjach i sub-światach przetwarzanych w umyśle Starghera. Przyznam, że film mi się bardzo podobał i uważam go za jeden z ciekawszych thrillerów ostatnich lat (jedyne co mnie w nim trapi, to decyzja reżysera o obsadzeniu głównej roli postacią Jenifer Lopez). Cześć wizualna to jednak tylko połowa sukcesu tego projektu.

Na prawdziwe słowa uznania zasługuje partytura Howarda Shre’a. To właśnie ona stała się głównym “generatorem klimatotwórczym” nadającym przerażającym scenom wizji z wnętrza umysłu mordercy bardziej patologicznego wymiaru. W odróżnieniu od wielu innych ścieżek do tego typu filmów, ta charakteryzuje się ciekawą aranżacją instrumentalną bazująca na równie ciekawych inspiracjach twórcy. Największy wpływ na formę partytury wywarli marokańscy mistrzowie muzyczni Jajouka – orkiestra posiadająca ponad 1200 letnią tradycję. Inspiracja sama w sobie nie jest czymś nadzwyczajnym. Zadziwia sposób w jaki kompozytor podszedł do sprawy. Pragnął on bowiem używając tylko zachodnich instrumentów stworzyć partyturę na wskroś etniczną. Pozornie trudne zadanie okazało się jednak możliwe do zrealizowania, a ci co zdążyli już przesłuchać Celę mogą poświadczyć o pełnym sukcesie Shore’a. Jak sam się potem chwalił, tworząc zapis nutowy używał specyficznych systemów oznaczeń używanych przez innowatorów muzycznych polskiej awangardy z pierwszej połowy XX wieku. Nie trudno wydedukować, że przysporzyło to muzykom wykonującym je nie lada problemów 🙂

Pierwszym zabiegiem symulującym etniczność było rozbudowanie przez Howarda sekcji perkusyjnej. Praktycznie w każdym utworze doświadczymy rytmicznych uderzeń w kotły i bębny brzmiące niczym afrykańskie, lub dalekowschodnie instruemnty tego typu. Miejscami uzupełniają je blaszaki, tj.: talerze, dzwoneczki, lub tamburyna (np.: FBI Pathologist, Tide Pool, Chlorine And Rust. Poza bębnami, uwagę skupia na sobie sekcja dęta. Wprowadza ona wiele niepokoju i dysharmonii w kompozycję, która potęgowane jest nerwową grą smyczków w tle. Zapewne dla wielu niewprawionych słuchaczy te dysonanse mogą okazać się istną katorgą. Wydawać by się mogło, że każdy muzyk gra “na własną rękę” (np.: The Cell, Trauma, Stargher King). W rzeczywistości jest inaczej. Wsłuchując się dokładniej przekonamy się, że ten pozorny hałas jest ściśle zorganizowaną, bardzo złożoną orkiestracyjnie kombinacją dźwiękową, generującą specyficzny nastrój grozy i niepewności.

Forma wykonania to jednak nie koniec niespodzianek od strony Howarda Shore’a. Zaskakuje również lekkie potraktowanie tematyki. Jedynym stałym schematem dźwiękowym jaki napotkamy kilkakrotnie, to czteronutowa, “skrajnie” tonowa (raz wysoko, a raz nisko) gra na trąbce. Poza nią charakterystyczne są tylko stałe, rytmiczne uderzenia w bębny. Prawdę powiedziawszy tematyka nie jest czymś ważnym w tego typu kompozycjach. Shore wielokrotnie udowadniał to całkowicie rezygnując z niej, poddając się za to ekscesom eksperymentowania. Warto jednak zwrócić uwagę, że niektóre pomysły twórcy, zapoczątkowane w malutkim fragmencie jakiejś partytury, znajdują potem szersze zastosowanie w późniejszej. Podobnie ma się sprawa z Celą, gdzie w utworze Vital Signs usłyszymy preludium jednego z głównych tematów Aviatora. Jest to specyficzny dla Shore’a sposób identyfikacji swoich prac.

Cela to z pewnością jedna z ciekawszych kompozycji Howarda Shore’a. Jest idealnym przykładem nietuzinkowości i oryginalności tegoż twórcy. Twórcy nie bojącego się wyjść naprzeciw swoim pomysłom, dążąc za wszelką cenę do ich realizacji, a przy tym do ulepszania swojego warsztatu muzycznego. A trzeba podkreślić, że oryginalność to cecha, która w dobie “hurtowo” produkowanej muzyki filmowej jest prawdziwym skarbem. Upór kompozytora w pisaniu ścieżek na wskroś “dziwnych” dla laika muzycznego, są tylko dowodem, że ma swój styl i nie wstydzi się epatować nim, bezsprzecznie wyłamujące się z wszelkich obowiązujących w Hollywoodzie norm. Nie będę czarował pięknem i geniuszem artystycznym Celi, gdyż wielu zwolenników melodyjnych partytur mogło by się niechcący rozczarować sięgając po płytę z nią. Mimo tego zachęcam z całego serca do przesłuchania jej. Na pewno nie będzie to zmarnowana godzina, a dla niektórych zapewne na jednej godzinie słuchania się nie skończy…

Najnowsze recenzje

Komentarze