Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Alan Silvestri

Cast Away (Cast Away – Poza światem)

-,-
Oceń tytuł:
Marek Łach | 15-04-2007 r.

Jak skutecznie zilustrować film o współczesnym Robinsonie Crusoe? Ponad połowa akcji rozgrywa się na bezludnej wyspie, gdzie jedyną postacią jest (grany przez Hanksa) główny bohater. Sporadyczne dialogi, leniwe tempo wydarzeń sugerują, by spory ciężar spoczął na oprawie muzycznej. To właśnie ona powinna być głównym narratorem, wykraczając poza standardowy, ilustracyjny charakter. Rozmach, nagromadzenie środków kompozycyjnych, pełna orkiestra wzbogacona o instrumentarium etniczne – oto, czego można by oczekiwać. Zemeckis i Silvestri zdecydowali się na zupełnie inną formę ilustracji muzycznej obrazu. Najbardziej zaskakującą. Potencjalne dwie godziny muzyki skrócili do lekko ponad 20 minut…

Cały pobyt Chucka Nolanda na wyspie pozostawiono bez ścieżki dźwiękowej. Jak się okazało, była to decyzja bardzo trafna. Fani mogą narzekać na krótki czas trwania partytury, ale w rzeczywistości więcej muzyki temu filmowi nie potrzeba. Naturalnie, pan Silvestri mógłby napisać partyturę o wiele większą, potężniejszą, co do tego nie ma wątpliwości, zwrócił się jednak ku rozwiązaniu znacznie inteligentniejszemu. Brak oprawy muzycznej w scenach na wyspie znakomicie podkreśla poczucie izolacji, samotności, bezpośredniego obcowania z naturą. Wyłącznie bohater i przyroda. Dzięki temu zabiegowi wyspa nabiera nowego znaczenia – stanowi jakby zupełnie odmienną, szczelnie zamkniętą, rzeczywistość… Wyspa i świat. Taką interpretację sugeruje pierwsza scena z oprawą muzyczną. Chuck odpływa z więzienia, w którym spędził cztery lata i spogląda na nie po raz ostatni… I właśnie wtedy Silvestri przypomina nam o sobie. Wprowadza TEMAT.

Piszę TEMAT, ponieważ całą partyturę można by określić tym mianem. Jest ona TEMATEM. Chuck opuszcza wyspę, pojawia się obój grający TEMAT, by następnie przekazać go chwytającym za serce smyczkom. TEMAT jest piękny, wzruszający, pełen tęsknoty, łagodny dzięki powolnemu, wręcz leniwemu tempu wykonania. Nie ma w nim miejsca na skomplikowane struktury muzyczne, w swej prostocie staje się bezpośredni, bezpretensjonalny, urzekająco oczywisty. Może stanowi zapis pojawiających się właśnie wspomnień związanych z wyspą? A może dopiero teraz nabrało sensu dźwiękowe przedstawienie emocji bohatera? TEMAT powraca w scenie rozstania z Wilsonem, podobnie zaaranżowany i podobny w wymowie. Kontekst się nie zmienia. TEMAT konsekwentnie towarzyszy Chuckowi w jego powrocie do normalności. Pojawiają się inne aranżacje, inne instrumentarium (np. fortepian), na tyle jednak dyskretne, by w filmie nie dostrzec za pierwszym razem różnicy. Poziomu emocjonalnego pożegnania z wyspą i pożegnania z Wilsonem żaden z późniejszych fragmentów jednak nie osiąga. Właśnie one świadczą, jak istotne dla obrazu Zemeckisa jest te kilka minut muzyki.

Krótki czas trwania kompozycji sprawił, że wydano jedynie suitę z napisów końcowych na składance z muzyką Silvestriego. Nie można powiedzieć, by była to ilość niesatysfakcjonująca. Partytura to tylko TEMAT w paru aranżacjach, spośród których kilka pojawia się już w End Credits. Mimo to, pojawiło się promo, zawierające ponad 24 minuty muzyki, pozwalające znacznie dokładniej zagłębić się w partyturę Silvestriego. Z pewnością osoby, którym zaimponował pomysł i wykorzystanie muzyki w filmie, będą zadowolone z tego albumu, głównie dlatego, że posiada on oba utwory rozstania z wyspą i Wilsonem – Cast Away oraz Wilson, I’m Sorry. Należy jednak pamiętać, że to 24 minuty TEMATU, o dość jednostajnym brzmieniu. Trzeba się momentami wsłuchać, by wyszukać różnice w poszczególnych aranżacjach. Album, co oczywiste, nie pozwala też na snucie interpretacji muzyki, ponieważ jej zróżnicowanie jest zbyt małe, by bez obrazu cokolwiek konkretnego o niej powiedzieć. Dopiero jeśli poruszy Was kompozycja w połączeniu z filmem, warto pomyśleć o zdobyciu tych dwudziestu paru minut najinteligentniejszej chyba pracy Silvestriego.

Najnowsze recenzje

Komentarze