Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Max Steiner, Franz Waxman, Victor Young, Miklós Rózsa

Casablanca Classic Film Scores for Humphrey Bogart

(1973/1990)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 01-06-2016 r.

Cokolwiek by nie mówić o sposobie ilustrowania sprzed kilkudziesięciu lat, to obok kompozycji Maxa Steinera po prostu nie sposób przejść obojętnie. Jeden z tytanów okresu Złotej Ery i ojciec klasycznego modelu partytury filmowej miał na swoim koncie blisko 300 prac, wśród których nie brakowało ponadczasowych tworów. Czy jest wśród was ktoś, kto nie kojarzy obrazów Casablanca, bądź też Przeminęło z wiatrem? Te ckliwe momenty ze ściskającą serce muzyką? Głupie pytanie, ale to właśnie uzmysławia nam, jak wielką rolę w takich produkcjach ogrywała ścieżka dźwiękowa. O ile więc docenienie tych starań przychodzi nam z łatwością, gdy mierzymy się z samym obrazem, o tyle oderwanie tych nierzadko obszernych i przebrzmiałych tworów od swojej macierzy i czerpanie przyjemności z indywidualnego odsłuchu, przychodzi z niemałym trudem. Fakt, filozofia tworzenia opraw muzycznych zmieniała się przez lata, ale mimo to pozostaje wrażenie, że na wielu płaszczyznach ciągle tkwimy w przeszłości. Chociażby w metodologii posługiwania się tematyką, czy sposobie przyporządkowywania pewnych muzycznych barw poszczególnym scenom. Dlatego też często powracam i wracał będę do tych fundamentów wylanych przez Steinera i jego kolegów z branży.

Z przyczyn technicznych nie zawsze jest to możliwe, a nawet jeżeli, to owe doświadczenia wiązać się muszą z wieloma niewygodami. Jakość dźwięku to jedna sprawa, ale gdy pożądany krążek wypełniają dialogi i inne dźwięki tła, wtedy zapał do mierzenia się z kolejnymi tego typu albumami szybko gaśnie. I tak też było w przypadku ścieżki dźwiękowej do Casablanci – wielkiego hitu, który do tej pory nie został zaprezentowany w należyty sposób. Choć półki sklepowe uginają się od wszelkiego rodzaju wydawnictw eksplorujących treść tej partytury, ale każde z nich w mniejszym lub większym stopniu jest po prostu zrzutem z filmowej ścieżki audio. Oczywiście równie dobrze można by było zmierzyć się z całokształtem dzieła, więc po prostu zadowalałem się licznymi kompilacjami, koncertowymi wykonaniami i re-recordingami dokonywanymi na przestrzeni lat. I jedną z takich „rekonstrukcji” odkryłem stosunkowo niedawno.



No dobrze, może słowo rekonstrukcja użyte jest tutaj na wyrost – bardziej pasowałoby sformułowanie kompilacja specjalnie zarejestrowanych koncertowych suit, wśród których znalazło się miejsce i na Casablancę. Nie, żadni prażanie ni moskiewscy symfonicy… Zanim modne stało się przenoszenie na nośniki cyfrowe całych partytur wygrzebanych z najciemniejszych zakamarków filmowych studiów, po świecie krążyły już owoce pracy Charlesa Gerhardta, który we współpracy z wytwórnią RCA, w latach 1972-1978 skompilował i zarejestrował 14 winyli wypełnionych po brzegi największymi klasykami okresu Złotej Ery. Niektóre fragmentarycznie, a inne w całości poświęcone wybranym pracom – ot chociażby, jak Przeminęło z wiatrem. Fragmenty ilustracji do filmu Casablanca znalazły się na albumie Casablanca: Classic Film Scores for Humphrey Bogart, którego rynkowa premiera miała miejsce w 1974 roku. Jak sama nazwa wskazuje jest to zestaw suit poświęcony filmom, w których wystąpił słynny wówczas aktor. I tak się składa, że do większości zgromadzonych na winylu tytułów, muzykę komponował nie kto inny, jak właśnie Max Steiner. Fakt, od tamtego momentu upłynęło już ponad 40 lat. Po co więc truć o jakimś archaicznym nagraniu? Bo mimo tak dużej rozpiętości czasowej, nagranie Gerhardta – zarówno pod względem technicznej maestrii, jak i jakości – nie ma sobie równych. Całe szczęście dostrzegli to decydenci Sony Classical, którzy wszystkie wydane przed laty albumy poddali gruntowemu masteringowi i opublikowali na krążkach CD.

Przyznam, że nie jestem zwolennikiem wszelkiej maści kompilacji. Łatwo w nich bowiem przekłamać sens i charakter oryginału. To uprzedzenie zdaje się jednak dewaluować w przypadku partytur skomponowanych w okresie Złotej Ery. Powiedzmy sobie szczerze, sukces wielu tych prac opierał się na genialnym wyczuciu nastrojów, technicznym majstersztyku oraz na mocarnych tematach wytrzymujących próbę czasu. Skoro więc do czerpania przyjemności z doświadczenia soundtrackowego nie potrzebujemy przekładania treści na filmowy kontekst, to zderzenie z flagowym produktem partytury, tudzież paletą tematyczną, wydaje się jak najbardziej wystarczające… Oczywiście dla współczesnego odbiorcy pragnącego zasmakować, ale nie przytruć się tym wybornym, ale leciwym daniem. I takie właśnie wrażenia pozostawia po sobie 50-minutowy album Casablanca: Classic Film Scores for Humphrey Bogart.

Zaczynamy rzecz jasna od produktu firmującego rzeczone wydawnictwo – od fragmentów ścieżki dźwiękowej do Casablanci. Czy dało się w niespełna 9 minutach podsumować kultową pracę Steinera? Prawie, bo do pełni szczęścia brakowało tylko wokalnych wstawek Dooley’a Willsona. Gerhardt całkiem sprawnie zestawił ze sobą trzy najbardziej znaczące motywy tej kompozycji z solową, fortepianowa partią As Times Goes By – piosenki będącej wizytówką filmu, choć skomponowaną kilka lat wcześniej na potrzeby broadwayowskiej sztuki, Everybody’s Welcome. Mocnym wprowadzeniem i zakończeniem jest natomiast fragment Marsylianki, która zresztą pojawiać się jeszcze będzie w dalszej części albumu – w suicie poświęconej oprawie muzycznej do Passage to Marseille. Dynamiczne wprowadzenie odprowadza nas do ciepłego, skocznego marszu po czym ponownie zanurzamy się aranżu francuskiego hymnu – tym razem bardziej subtelnym. Jeżeli w tym momencie pomyślicie że oto koniec przygody, a początek tapeciarskiego, mało inspirującego grania, to jesteście w błędzie. Bogactwem tematycznym poraża również, a może przede wszystkim, The Treasure of the Sierra Madre. O arsenale podziwianych tu tematów nie sposób cokolwiek powiedzieć w telegraficznym skrócie, więc zainteresowanych odeślę do recenzji re-recordingu dokonanego kilkanaście lat temu przez moskiewskich symfoników. Fascynatów takiego żywiołowego grania z pewnością ukontentuje również militarystyczny temat zaczerpnięty z filmu The Caine Mutiny. Jego konstrukcja (szczególnie w drugiej części utworu) stawia przed nami ciekawą hybrydę korngoldowskiego swashbucklera z westernowym marszem.

Chyba żaden ówczesny kompozytor muzyki firmowej nie odwoływał się tak często do rytmiki walca, jak Steiner. Jego liryka poruszała się w tempie 3/4 dając przestrzeń do wyprowadzania pięknych, smyczkowym melodii, a innym razem demonstrując kunszt nawarstwiania poszczególnych sekcji. Wspaniałym przykładem takiego uroczego grania jest fragment tematu miłosnego z filmu The Big Sleep. Nieco mniej spektakularny wydaje się analogiczny temat pochodzący z oprawy muzycznej do Virginia City. Gdyby nie marsz wprowadzający nas w ten leniwy, melancholijny nastrój, ilustracja Austriaka nie wzbudziłaby w odbiorcy większych emocji. Podobne wrażenia pozostawia po sobie utwór zamykający krążek. Suita z filmu Key Largo (zupełnie jak większość partytur Steinera z tego okresu) rozpoczyna się fanfarą studia Warner Bros., po której zanurzani jesteśmy w hiperdramatycznych, budzących niepokój, frazach. Dopiero po dwóch minutach oddalamy się w kierunku melancholijnych, choć przesianych patosem tematów. Niepozorna, snująca się liryka rozrasta się wkrótce do angażującego cały potencjał orkiestrowego brzmienia, emocjonującego screscenda.



Na krążku znalazło się również pięć utworów nie pochodzących ze ścieżek Steinera. Wszystkie natomiast przyporządkowane są filmom, w którym wystąpił Humphrey Bogart. Ot idealna okazja, by przypomnieć sobie, jak wielkimi kompozytorami byli Franz Waxman, Victor Young i Miklos Rozsa. Szczególnie miłym zaskoczeniem był dla mnie fragment ścieżki dźwiękowej do filmu Sabrina, którą skomponował Friedrich Hollaender. Piękny walc stawiający przed nami temat miłosny skutecznie walczy o miano jednego z najlepszych fragmentów tegoż albumu. Nie znaczy to, że z obojętnością należy podejść do To Have and Have Not oraz The Two Mrs. Carrolls z repertuaru Waxmana. W muzyce tego kompozytora zawsze fascynowało mnie przywiązanie do wyrazistej melodyki przy jednoczesnym zachowaniu wagnerowskiej, scenicznej dramaturgii. Choć powyższym fragmentom daleko do maestrii Bride of Fraknestein, Sunset Boulevard, czy Taras Bulba, aczkolwiek idealnie wpisują się w panoramę fascynującej twórczości urodzonego w Chorzowie artysty.



Jak już wyżej wspomniałem, nie jestem zwolennikiem albumów traktujących po macoszemu pewien zbiór partytur. W przypadku prac z okresu Złotej Ery, a nade wszystko w przypadku proponowanego na tym krążku zestawienia jestem nad wyraz wyrozumiały. Myślę, że wyrozumiały powinien być również współczesny odbiorca, do którego w głównej mierze kierowana jest ta kompilacja. Mimo iż opracowana ponad 40 lat temu, to do dnia dzisiejszego wydaje się najbardziej sensownym rozwiązaniem, by rozpocząć swoją przygodę ze Złotą Erą lub po prostu przypomnieć sobie świetne tematy z kilku równie dobrych filmów tamtego okresu.


Najnowsze recenzje

Komentarze