Twórczość Michaela Nymana można zasadniczo podzielić na muzykę filmową i niefilmową. Myślę, że większość będzie zgodna co do tego, że najznamienitszym reprezentantem tej pierwszej jest soundtrack z Fortepianu. W przypadku utworów nienapisanych dla X muzy, wybór takowego dzieła jest już dużo trudniejszy. Patrząc jednak pod kątem amatora filmówki, jedną z najważniejszych kompozycji koncertowych angielskiego minimalisty wydaje się String Quartet no. 3, który miał swoją prapremierę w 1990 roku. Czemu akurat ta partytura? Ano dlatego, że jej echa pobrzmiewają w wielu ścieżkach dźwiękowych Nymana z lat 90. Po raz pierwszy elementy z niej pochodzące zostały wykorzystane w filmie Sześć dni, sześć nocy, lecz jej wpływ najdobitniej słyszalny jest w ścieżce dźwiękowej z filmu Carrington. To właśnie ona będzie przedmiotem niniejszego tekstu.
Wyreżyserowany przez debiutującego Christophera Hamptona obraz przenosi nas do Anglii pierwszej połowy XX wieku. Główną bohaterką jest malarka Dora Carrington, a jej twórczość oraz liczne przyjaźnie i romanse, wliczając w to platoniczną miłość z homoseksualistą Lyttonem Starcheyem, ówcześnie popularnym pisarzem z Londynu, stanowią zasadniczą oś filmu. W tej fabule angielski reżyser od początku widział muzykę Nymana – za temp-track posłużył właśnie String Quartet no. 3. Nyman wiedział zatem od początku, czego oczekuje od niego Hampton. Można więc powiedzieć, że rozchwytywany po sukcesie Fortepianu maestro w obliczu licznych zamówień otrzymał zielone światło do zbudowania ilustracji głównie na swoich wcześniejszych dokonaniach.
W partyturze dominuje rzewne brzmienie sekcji smyczkowej. Wybór wydaje się zrozumiały, wszak takowe instrumentarium dobrze wpisuje się kino melodramatyczne i biograficzne, osadzone w realiach wyższych sfer angielskiego społeczeństwa początków XX wieku. Poza tym do orkiestracji dołączają dęciaki, dobrze kojarzone z albumami Michael Nyman Band i ścieżkami dźwiękowymi powstałymi na potrzeby awangardowego kina Petera Greenewaya. Z racji dramatycznego charakteru filmu, jest ich tu nieco mniej i na pierwszym planie, jak wspomniałem wcześniej, są smyczki. Na tym brzmieniu Nyman buduje stricte dramatyczną ilustrację, silnie nacechowaną emocjami, lecz przy tym także dość oczywistą i pretensjonalną w filmie Hamptona.
Soundtrack wydany nakładem wytwórni Argo otwiera ponad 9-minutowe Outside Looking For, będące niczym innym, jak przemodelowanym String Quartet no. 3. Nyman rozszerza aparat wykonawczy na pełną sekcję smyczkową, przez co muzyka nabiera większej ekspresji i rozmachu, choć z drugiej strony kameralny oryginał cechowała pewnego rodzaju autentyczność. Tutaj intencje kompozytora, który stara się zmaksymalizować dramatyczną siłę utworu, są aż nazbyt czytelne. Wiodącym tematem jest tutaj bardzo emocjonalna, wznosząca i modalna melodia skrzypiec, którą możemy przypisać Stracheyowi. Zwraca uwagę także ciągle migający gdzieś w tle, siedmionutowy motyw basu. Co warto zaznaczyć, obydwie idee muzyczne zostały zaadaptowane przez Nymana na potrzeby Strinq Quartet no. 3 z jego dwóch ciut wcześniejszych dzieł – ’Arche de La Défense z płyty La Traversée de Paris oraz z chóralnego Out of the Ruins.
Choć sfera dramatyczna oparta jest głównie o pomysły ze wspomnianego kwartetu smyczkowego, to jednak kilka idei muzycznych powstało specjalnie na potrzeby filmu. Nie grzeszą one co prawda kreatywnością, niemniej przykładowe The Infinite Complexities Of Christmas w swoim melancholijnym tonie rodem z Fortepianu z pewnością potrafi zauroczyć. Nie jest więc tak, że Carrington jest pracą całkowicie odtwórczą. Mało tego, choć dobrze obeznanym w twórczości Nymana ciągle będzie towarzyszyć uczucie deju vu, to trzeba oddać kompozytorowi, że nawet wtedy, gdy cytuje swoje starsze utwory, nie robi tego w sposób dosłowny, często starając się wprowadzać jakieś zmiany. Wciąż jednak jest to dokładnie ten sam Michael Nyman, którego znamy z jego popularniejszych dokonań.
Obok lirycznych utworów wyróżnia się kilka bardziej żywiołowych kompozycji. Virgil on the Roof i Gertler (będące dobrą ilustracją dla raptownej postaci Marka Gertrela), mają w sobie coś z zakręconych i nieszablonowych soundtracków z filmów Greenewaya. Wprowadzają nieco energii do tej dość skostniałej i napuszonej od rzewnego brzmienia smyczków partytury. Trzeba jednak nadmienić, że także i te kawałki mają swoją genezę w starszych pracach Nymana – pierwszy z nich pochodzi z innego kwartetu smyczkowego Nymana, tym razem czwartego, natomiast Gertler czerpie pomysły z 3 Quartets.
Pomimo niekwestionowanej elegancji bijącej z odsłuchiwanych nut, Carrington trzeba postrzegać głównie za zbiór kilku wcześniejszych pomysłów angielskiego kompozytora rozciągniętych na 50-minutową ścieżkę dźwiękową. Nie jest to zupełnie zła partytura, ale nie wprowadza ona nic nowego do warsztatu angielskiego kompozytora. Na jego obronę można przytaczać duży wpływ temp-tracka i dyrektywy reżysera. Statystycznemu czytelnikowi radziłbym prędzej sięgnąć po oryginalny String Quartet no. 3.