Po epickim Ostatnim samuraju znany z wielu hollywoodzkich fresków (takich jak Chwała czy Wichry namiętności) reżyser Edward Zwick postanowił wziąć się za coś bardziej aktualnego. Padło na historię szmuglera diamentów w Afryce. W ten sposób miał szanse na nowoczesny film sensacyjno-przygodowy odwołujący się przy okazji do wydarzeń jak najbardziej wstrząsających i współczesnych – wojen domowych w Afryce. Tytułowy „krwawy diament” znalazł Solomon Vandy, człowiek porwany przez Zjednoczony Front Rewolucyjny. Rzadkim różowym diamentem interesuje się wiele osób, w szczególności zaś Danny Archer, szmugler i najemnik, który za niego chce kupić sobie nowe życie i wynieść się wreszcie z Afryki, kontynentu „opuszczonego przez Boga” (ciekawe czy to wyrażenie to jest tylko hollywoodzką kliszą). Los doprowadza do tego, że obaj wyruszają w podróż – Archer szuka diamentu, Vandy – swojej rodziny. Pomaga im Maddy Bowen – amerykańska dziennikarka-idealistka. W realistycznym, czasem wstrząsającym filmie Zwicka główne role zagrali Leonardo DiCaprio (Archer), Djimon Honsou (Vandy) i Jennifer Connelly (Maddy). Zdjęcia, często z ręki, zrobił Eduardo Serra, francuski operator.
Po wielokrotnej współpracy z Jamesem Hornerem, jednokrotnej z Graeme Revellem i Hansem Zimmerem, reżyser postawił na kolejne szanowane nazwisko. Tym razem padło na Jamesa Newtona Howarda, jednego z najlepszych kompozytorów dominującego w tej chwili pokolenia w Hollywood. Akcja tego dramatu sensacyjno-przygodowego dzieje się w Sierra Leone i musiał zastosować afrykańskie brzmienia. Pod tym względem wykazał się wielką klasą w ścieżkach takich jak Dinozaur, Epidemia (dwie współprace z Lebo M.), czy nawet średniej Tłumaczce.
Wydany przez Varese Sarabande album rozpoczyna Blood Diamond Titles. Od razu wprowadza trochę mroczniejszy nastrój i pokazuje, że film dzieje się w Afryce. Główny temat jednak usłyszymy dopiero w następnym utworze. Tak jak w przypadku Kobiety w błękitnej wodzie jest on bardzo prosty. Tym razem Howard zbliża się jednak do brzmienia, jakie w swoich ścieżkach proponują Hans Zimmer i jego grupa Remote Control. Można by próbować nawet porównać tę melodię z głównym motywem Wyspy Steve’a Jablonsky’ego. Porównanie wypada zdecydowanie na korzyść twórcy Dinozaura. Na tej melodii oparta jest większość melodyjnych utworów. Poza tym istnieje całkiem ładny motyw dla Maddy i Archera, którzy w trakcie rozwoju fabuły zaczynają się sobą coraz bardziej interesować. Trzeba pochwalić tu reżysera za to, że po raz kolejny (po Ostatnim samuraju) udało mu się stworzyć bardzo subtelny wątek miłosny, tym razem nawet bez pocałunku. Bardzo ładną melodię posiada Goodbyes, a po Solomon & Archer Escape mamy właściwie tylko powtórzenia głównego tematu, co, trzeba przyznac, może trochę nużyć, chociaż z drugiej strony, często to są jego najlepsze aranzacje, jak w London i, chyba lepszym, Solomon Vandy. Wyjątkiem jest pełne napięcia Your Mother Loves You, wykorzystujące temat rodziny (jak Solomon Finds Family).
Pierwszy przykład muzyki akcji otrzymamy już w Village Attack. Tutaj inspiracja Hansem Zimmerem jest już bardzo wyraźna. James Newton Howard bowiem bardzo wprost odwołuje się do stylistyki proponowanej w Helikopterze w ogniu czy później Łzach słońca, które czasami można uznać za bardziej tradycyjną wersję ilustracji do filmu Ridleya Scotta. Orkiestracje są jak zwykle świetne, a wykonaniu orkiestry też nie można nic zarzucić. Kompozytor świetnie wyciąga brutalność scen, nakręconych przez Zwicka bardzo profesjonalnie, można powiedzieć bez zmrużenia okiem. Fall of Freetown za to jest bardzo podobne do Synchrotone z Helikoptera w ogniu, chociaż partie perkusyjne są zdecydowanie w stylu twórcy Dinozaura. Utwór jest bardzo ekscytujący. Trzeba powiedzieć, że muzyka akcji charakteryzuje się w filmie funkcjonalnością na najwyższym poziomie. Świetnie oddaje brutalność (a Zwick nie boi się pokazywać przemocy wobec cywilów, wręcz przeciwnie) przez użycie gitar elektrycznych i odpowiednie wykonanie orkiestry. Najbardziej Zimmerowski jest jednak Diamond Mine Bombed. Tam już James Newton Howard wprost odwołuje się do technik niemieckiego kompozytora, okraszając to jednak dużo lepszą orkiestracją. Nie jest to też tak przebojowe, chociaż na pewno bardziej dramatyczne.
Bardzo ciekawe są przewijające się przez całą ścieżkę Howarda wątki etniczne. Głównie objawiają się one w rytmice (różne instrumenty perkusyjne) i partiach wokalnych. Obecne są także różnego rodzaju flety. Wokal gra bardzo ważną rolę w budowaniu dramatyzmu, chociaż nie tylko. Jednym z fajniejszych utworów na albumie jest Archer Sells Diamonds. Wszystko jest świetnie zgrane, a optymistyczny nastrój czyni go bardzo przystępnym dla słuchacza. Oczywiście, kompozytor stara się używać tej instrumentacji jak najwięcej, chociażby tak jak w opartych na głównym temacie Crossing the Bridge czy Solomon & Archer Hike. W dużej mierze dzięki nim tempo partytury pozostaje wysokie. Wyjątkiem jest właściwie tylko bardzo mroczne G8 Conference z początku filmu.
Album kończą trzy piosenki – etniczna Ankaia wykonywana przez zespól Sierra Leone’s Refugee All Stars, druga to południowoafrykański rap, a trzecia to beznadziejny pół-rap, pół-metal. Z wyjątkiem tej ostatniej, da się przesłuchać bez większej szkody dla uszu. Podsumowując, James Newton Howard napisał dobrą, funkcjonalną partyturę do wstrząsającego filmu. Nie jest to najlepsze dzieło w karierze twórcy Osady, jak to się często zdarzało w przypadku muzyki powstającej do projektów Edwarda Zwicka. W ostatecznym rozrachunku do podstawowych wad ścieżki należy zbyt bliskie trzymanie się stylistyki Hansa Zimmera i jego grupy Media Ventures, a także bardzo prosty temat, choć pasujący do bardzo jednak współczesnej historii przedstawionej w dramacie reżysera Stanu oblężenia. Przede wszystkim, jest ekscytująco, tempo – szybkie, a ze słuchalnością – całkiem nieźle.