Trylogia Powrót do Przyszłości Roberta Zemeckisa zyskała status dzieła kultowego, podobnie zresztą jak kompozycja Alana Silvestriego do tych filmów. Była to druga poważna, orkiestralna partytura tego twórcy i, co ciekawe, zyskała niemal natychmiast olbrzymią popularność. Tym dziwniejszy wydaje się fakt, iż wytwórnia MCA wydająca soundtrack z filmu, skupiła się przede wszystkim na piosenkach, ograniczając score jedynie do dwóch utworów (Main Theme i Overture). Fani zgrzytali zębami, ale co można było zrobić? Na szczęście partytury do kolejnych dwóch filmów ujrzały światło dzienne w znacznie szerszych wydaniach, na których umieszczono jedynie instrumentalną kompozycję Silvestriego. W pewnym stopniu ostudziło to apetyty. A jednak, pierwszy score ciągle pozostawał niewydany. W 1998 roku pojawił się w końcu recenzowany tu bootleg…
Zemeckis chciał dla swojego filmu dużej partytury i Silvestri taką napisał. Oczywiście, w porównaniu do dzisiejszych dokonań kompozytora brzmi ona dość skromnie, nie można jednak jej fragmentom odmówić rozmachu. Mowa tu zwłaszcza o legendarnym już temacie przewodnim serii, heroicznej fanfarze, która stała się jednym z najpopularniejszych motywów filmowych. Niewątpliwie znakomity utwór, moim zdaniem jednak momentami mógłby być nieco lepiej zaaranżowany, co nie zmienia faktu, iż innego tematu dla tej serii nie jestem sobie w stanie wyobrazić. Pierwsze skojarzenie po usłyszeniu tytułu Back to the Future – melodia Silvestriego. I tak właśnie powstaje klasyka. Temat ten wyróżnia się zdecydowanie na tle reszty kompozycji, będąc jedynym tak wyrazistym jej elementem. To właśnie on, pojawiający się w najróżniejszych aranżacjach, stanowi element muzyki, który pozostaje nam w pamięci po przesłuchaniu albumu / obejrzeniu filmu. Kilkakrotnie występuje w pełnej, epickiej niemal wersji, momentami natomiast jedynie fragmentarycznie, wspierając resztę kompozycji. I w obu przypadkach znakomicie spełnia swoje zadanie.
Pozostała część partytury to na przemian utwory komediowe, akcji, także sporo suspense, a nawet w pewnym momencie coś w rodzaju tematu miłosnego (The Kiss – styl tego fragmentu oraz zastosowane tu orkiestracje sugerują, iż ma on charakter parodystyczny; parodiuje tematy z wielkich hollywoodzkich romansów). Fascynujący The Skateboard Chase jest przykładem pełnej energii i inspirującej, dynamicznej muzyki Silvestriego, z jakiej zasłynie przede wszystkim w późniejszych latach swojej twórczości. Stanowi on też chyba najbardziej wyrazisty fragment partytury w filmie, ilustrujący przezabawną sekwencję ucieczki Marty’ego na deskorolce (powtórzoną zresztą w nieco innej formie w drugiej części). Intrygujący jest także wcześniejszy The Libyans, analogiczny orkiestracyjnie i melodycznie do partytury z Predatora, będący jakby pierwowzorem owej słynnej kompozycji. Jej fani z pewnością odkryją na płycie jeszcze kilka smaczków, świadczących dobitnie o podobieństwach obu score’ów, a także w ciekawy sposób przedstawiających genezę współczesnego stylu Silvestriego. Strona komediowa kompozycji jest natomiast znacznie bardziej konwencjonalna – zabawne, dynamiczne utwory, sporo lżejszych aerofonów i smyczków, lekkie, łatwe i przyjemne fragmenty.
Partytura Silvestriego nie posiada jednak samych zalet. O ile w filmie tego typu kompozycja funkcjonuje naprawdę znakomicie, to na albumie traci ona bardzo wiele. Powodem jest przede wszystkim jednostajność instrumentarium – niemal całość oparta jest o dość wyrazistą sekcję dętą i chociaż pojawia się tu dużo smyczków, nie stanowią one przeciwieństwa dla reszty orkiestry, nie czynią muzyki lżejszą. Pełnią ważną funkcję w budowaniu utworów akcji. Brakuje odmiennego brzmieniowo przerywnika, chociażby wspomnianego The Kiss, który co prawda muzycznie nie stoi na zbyt wysokim poziomie, ale pozwala na krótką chwilę odetchnąć. Brakuje oprócz motywu przewodniego tematów wystarczająco wyrazistych, by zróżnicować kompozycję. Owszem, pojawia się wiele pomniejszych temacików, są one jednak tak mocno zespolone z pozostałymi sekwencjami, że mijają zupełnie niezauważone. Silvestriemu wciąż brakuje doświadczenia, którego nabędzie dopiero w następnych latach. Pod względem zarówno tematycznym, jak i brzmieniowym, kompozycja do trzeciej części Powrotu do Przyszłości jest już nieporównywalnie lepsza.
Komu można więc polecić tą płytę? Miłośnicy filmu i twórczości Silvestriego zapewne spróbują ją zdobyć za wszelką cenę. Dla samego tematu (który każdy szanujący się fan score’ów powinien znać) nie warto kupować całego albumu – wystarczy poszukać dobrej kompilacji muzyki Alana. Jeśli natomiast spodobała się komuś ilustracja muzyczna w filmie, spokojnie może sięgnąć po jej płytową wersję. Wszystkie istotne dla fabuły utwory zostały tu zawarte, a ponieważ szybkość akcji obrazu Zemeckisa nie pozwala skupić się na ścieżce dźwiękowej, przesłuchanie muzyki w oderwaniu od niego pozwoli bez wątpienia przeanalizować ją w zadowalającym stopniu. Dla ciekawskich.