Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Howard Shore

Aviator, the (Aviator)

(2005)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

Prawdopodobnie każdy wielbiciel kina słysząc nazwisko Scorsese potrafi je sobie odpowiednio skojarzyć i dopasować do wybranych filmów jego autorstwa. Jego najnowsze dzieło Aviator jest filmową biografią legendy amerykańskiej awiacji Howarda Hugesa, który będąc milionerem oddawał się pasji konstruowania samolotów, a także… robienia filmów! Serdecznie polecam zmierzenie się z tym obrazem. Mocną stroną Aviatora jest jego klimat podtrzymywany przez fenomenalną scenografię, charakteryzację, kostiumy, a nawet współczesną muzykę rozrywkową. Świetna jest także gra aktorów, w szczególności Loenardo DiCaprio, który według mnie po raz pierwszy pokazał swoje aktorskie umiejętności wcielając się w rolę głównego bohatera. Jeżeli nawet nie dla gry aktorskiej to przynajmniej warto by bo obejrzeć, ażeby popatrzeć na prawdziwe antyki, które “ożywają” za pomocą grafiki komputerowej…

Muzykę z tego filmu można łatwo pogrupować. Najobszerniejszą część stanowią piosenki i kompozycje ówczesnych twórców. Reszta to oryginalny score batuty Howarda Shorea. Szczerze mówiąc jest to skromniutka partytura, którą upiększa tylko nieco ponad 30 minut filmu. Według mnie to zdecydowanie za mało jak na tak długi film. Oglądając Aviatora, często odczuwałem brak ilustracji muzycznej w tak ważnych sekwencjach jak na przykład rozbicie się XF-11 i próba ucieczki Hugesa z płonącego samolotu. Niewielkim pocieszeniem może być zawartość płyty, która wzbogacona o nie wykorzystane fragmenty muzyczne trwa około 47 minut. W partyturze Shorea możemy wyszczególnić dwa tematy, które praktycznie wywodzą się od jednego głownego motywu. Pierwszy z nich zaprezentowany jest nam w całej swojej okazałości w utworze H-1 Racer Plane. Rozpoczyna się on łagodnym smyczkowym wejściem, by po kilku sekundach przyjąć bardziej podniosłą formę dzięki dołączeniu do orkiestry instrumentów dętych i perkusyjnych. Łagodniejszą wersję tego tematu, a raczej jego wariację prezentują nam utwory There Is No Great Genius Without Some Form Of Madness, Quarantine, czy też końcowa część Hollywood 1927. Mimo, że miejscami są nieznośne w słuchaniu idealnie tworzą nastrój filmu i wyraźnie podkreślają problemy sfery psychicznej głównej postaci.

Ciekawym zjawiskiem w kompozycji jest Hollywood 1927, a raczej jego pierwsze takty. Jest to nic innego jak remake utworu Adolpha Tandlera otwierającego film produkcji samego Howard’a Huges’a Hell’s Angels, z 1930 roku. Prezentują się on nie najgorzej, wręcz wnosi do partytury powiew świeżości. Te niecałe 21 sekund symfonii na myśl przywodzą największe perełki muzyczne współczesnych wielkich kompozytorów filmowych jak Max Steiner czy Alex North, tworzących wielkie orkiestry, podniosłe dźwięki, które obrazowi filmowemu dodawały co prawda uroku, lecz do samodzielnego słuchania nie nadawały(ają) się całkowicie. Co się tyczy dalszej części utworu. Swoistego rodzaju atrakcją może być także solówka fortepianowa w America’s Aviation Hero, która odrywa nas na chwilkę od smyczkowo-dętej kompozycji i stanowi dobrze przyswajalny ewenement.

Przyglądając się reakcjom ludzi na świecie odnośnie tej kompozycji nie można dojść do żadnych konkretnych wniosków. Niektórzy byli zadowoleni, czego doskonałym przykładem jest Złoty Glob za najlepszy score roku. Jednakże wiele osób, które zapoznało się z Shorem przy okazji The Lord Of The Rings Peter’a Jacksona, spodziewało się po Aviatorze błyszczącej i lśniącej symfonii z rozbudowaną tematyką na miarę Władcy. W efekcie troszeczkę się rozczarowali zarzucając jego najnowszej partyturze między innymi nudę i monotematyczność. Nie przeczę, że jest to trudna w odbiorze muzyka, nie tak atrakcyjna i łatwo przyswajalna jak niektóre ścieżki Hornera, Williamsa, czy Zimmera. Ale bez wątpienia to jest właśnie Shore w całej swojej okazałości. Shore, który nie boi się eksperymentować z dźwiękiem, miejscami wystawiając uszy słuchaczy na ciężką próbę. Taką właśnie muzykę tworzy i nie należy mieć mu tego za złe. Najważniejsze, że w filmie ona nie przeszkadza. Mimo, iż wyraźnie odczuwam niedosyt słuchając original score, mogę stwierdzić, że muzyka do Aviatora jest ścieżką dobrą, może nie doskonałą, ale wywiązującą się względnie poprawnie ze swojego zadania.

Najnowsze recenzje

Komentarze