Jo Yeong-wook

Ah-ga-ssi (Służąca)

(2016)
Ah-ga-ssi (Służąca) - okładka
Marek Łach | 28-02-2017 r.

Dziesiąty pełnometrażowy film Parka Chan-wooka potwierdza wysoką formę artystyczną koreańskiego reżysera. Twórca Oldboya ponownie staje w rozkroku między rodzimym Orientem a fascynującą go od lat kulturą zachodnią. Po luźnej adaptacji Teresy Raquin Emila Zoli w horrorze Pragnienie (2009), Park sięga tym razem po anglojęzyczny, wiktoriański kryminał Złodziejka pióra popularnej brytyjskiej pisarki Sarah Waters, przenosząc jego akcję w realia przedwojennej Korei. Wysmakowana estetycznie i zanurzona w groteskowym humorze trawestacja oryginału to kolejny sukces tego niebanalnego reżysera – sukces doceniony nominacją do Złotej Palmy na festiwalu w Cannes oraz obsypany przez stowarzyszenia krytyków i filmowców na całym świecie licznymi wyróżnieniami.

Artystycznym walorom obrazu Parka ponownie dotrzymuje kroku ilustracja muzyczna jego ulubionego kompozytora filmowego, Jo Yeong-wooka. Ah-ga-ssi, zarówno na płaszczyźnie wizualnej jak i dźwiękowej, ugruntowuje dotychczasowe tropy stylistyczne charakteryzujące twórczość koreańskiego duetu. A jest to twórczość kontrastów i paradoksów, śmiało stawiająca obok siebie wybujałą dramaturgię i parodystyczną blagę. Służąca nie jest może tak daleko posuniętą tragifarsą co Pragnienie, niemniej jednak jej ekscentryczny humor stanowi bez wątpienia prowokacyjny cios wymierzony w tradycyjny wzorzec posępnej powieści wiktoriańskiej.

Absurdalność świata przedstawionego objawia się w muzyce Jo Yeong-wooka na kilka sposobów. Zwracają uwagę płynne przejścia od subtelnie dawkowanego, czułego niemalże humoru, przy pomocy którego kompozytor opisuje codzienność bohaterów, do karykaturalnych muzycznych kulminacji, które tychże bohaterów dla odmiany zupełnie ośmieszają. Wyczuwalna w ścieżce dźwiękowej emocjonalna i stylistyczna niestabilność, choć może wywoływać sprzeciw u co bardziej konserwatywnych odbiorców, jest świadectwem dużej finezji kompozytora i przykładem myślenia na przekór dogmatowi filmowej gatunkowości. W osiągnięciu tego efektu szczególnie pomaga wielka miłość, jaką Park oraz Jo Yeong-wook żywią dla zachodniej muzyki poważnej.

Każdy, kto zetknął się z poprzednimi ścieżkami dźwiękowymi Koreańczyka, wie, jak chętnie korzysta on z barokowych i klasycystycznych źródeł inspiracji, nieraz w formie pastiszu lub cytatu. Nadają one jego pracom eklektycznego, ponadczasowego wymiaru, jak gdyby kompozytor chciał udowodnić światu, że owe staroświeckie, akademickie nieraz formy muzyczne są w stanie wzbogacić współczesną filmową narrację o zupełnie nową jakość, na przykład na zasadzie symbolicznego kontrastu. Służąca nie zachwyca wprawdzie cudownymi walcami, w których Yo Jeong-wook na przestrzeni lat zdołał się wyspecjalizować (Oldboy, Pani Zemsta, Jestem cyborgiem i to jest OK), ale jednocześnie zapewnia słuchaczowi solidną dawkę nieszablonowych nawiązań do muzyki poważnej (pastisz Prokofiewa w utworze Fire!). Oprócz tego Koreańczyk sięga znów ku sprawdzonemu w kinie Parka muzycznemu minimalizmowi, inspirowanemu dość czytelnie twórczością Philipa Glassa. Falujące, ekspresyjnie zapętlone frazy smyczków w centralnym utworze płyty – Wedding – są wspaniale plastyczną, glassowską dekoracją dla pięknego tematu głównego, który w niezwykłej filmowej scenie sięga prawdziwych wyżyn ekranowej dramaturgii. Jak wspominałem bowiem wcześniej, dla Yo Jeong-wooka nie jest żadnym tabu nagły przeskok od subtelnego underscore do wielkoorkiestrowego manifestu emocji i namiętności.

Eklektyczna siatka artystycznych nawiązań sięga jednak tym razem jeszcze dalej i co najmniej w jednym miejscu można mieć chyba o to do Koreańczyka żal. O ile zaczerpnięta od Thomasa Newmana nerwowa fraza smyczków z utworu The Duchess Juliette jest tylko poboczną ciekawostką, o tyle zimmerowska melodia towarzysząca scenie You Must Be a Natural urasta już do rangi kopii zdolnej zdekoncentrować słuchacza. Nie można jej wprawdzie odmówić funkcjonalności (i w pewnym sensie oryginalnego umiejscowienia w scenie miłosnej), tym niemniej trzynutowe motywy inspirowane Cienką czerwoną linią zostały we współczesnej muzyce filmowej do tego stopnia wyeksploatowane, że kolejna wariacja na ten temat wywołuje przede wszystkim rozdrażnienie swoją dosłownością i wtórnością.

Przytoczona słabostka, choć jest wadą dotkliwą, nie umniejsza na szczęście innym walorom pracy koreańskiego kompozytora. Podobnie jak Pani Zemsta czyPragnienie, także i ta ścieżka potrafi zachwycić kunsztowną fakturą orkiestrową: wyrafinowanym dialogiem między solowymi instrumentami (wirujące frazy klarnetów, neurotyczne wejścia fletów piccolo, schizofreniczne duety fortepianu i skrzypiec), nietuzinkowymi decyzjami aranżacyjnymi (kastanety w utworze Spellbindingly Beautiful), czy wreszcie tematami pięknie przejmowanymi przez kolejne sekcje orkiestry (Wedding, My Tamako, My Sookee). Czuć w tej muzyce witalność i autentyzm, a także swego rodzaju respekt dla ekspresji i siły wyrazu indywidualnego wykonawcy. Całość wykonania, zarejestrowanego z głębią i precyzją godną hitów muzyki poważnej, prezentuje się zresztą znakomicie i sama w sobie stanowi rarytas dla miłośników klasycznego, orkiestrowego brzmienia.

Co charakterystyczne dla twórczości Jo Yeong-wooka, powierzchowna groteska i pastisz kryją w sobie pokłady czegoś głębszego: jest to skąpana w rezygnacji melancholia, pewien nieuchwytny ból istnienia, promieniujący gdzieś pomiędzy interwałami skromnych, delikatnych, introwertycznych melodii, które zaludniają drugi plan ścieżki. Nie dajmy się więc zwieść: monumentalne, dramaturgiczne uniesienia są tutaj przede wszystkim fasadą dla dyskretnej medytacji nad kolejami ludzkiego losu, zmuszonego do ciągłych zmagań z otaczającym go każdego dnia teatrem absurdu.

Najnowsze recenzje

Komentarze

Jeżeli masz problem z załadowaniem się komentarzy spróbuj wyłączyć adblocka lub wyłączyć zaawansowaną ochronę prywatności.