Był już Morricone. Był Horner. Byli ś.p. Goldsmith i Poledouris. Był i Zimmer. Wreszcie „przyszła kryska na Matyska” – wielkiego do tej pory 'nieobecnego’ naszych podsumowań – Johna
Townera Williamsa, człowieka który zdefiniował i pobudził do życia w nowej formie pasjonowanie się muzyką tworzoną do ruchomych obrazów. Nasz ostatni w tym
roku Top obejmuje praktycznie całą karierę Amerykanina – od westernu z 1969 roku po etnicznie nasycony melodramat z 2005 roku. Zmieściła się w nim chyba
większość największych jego hitów i sztandarowych dzieł jak i kilka propozycji ze wszechmiar fascynujących i ciekawych, rzadziej wymienianych w plejadzie jego
najbardziej popularnych dokonań. Zapraszamy do zapoznania się z TOP-30
Johna Williamsa.