Michał Lorenc to obok Wojciecha Kilara, Zbigniewa Preisnera i Jana A. P. Kaczmarka najwybitniejszy polski twórca muzyki filmowej. O ile jednak pozostali odnieśli światowy sukces, o tyle twórca Bandyty wciąż nie zyskał należnej mu światowej sławy.
Kompozytor urodził się w 1955 w Warszawie jako syn adwokata. Jego droga do zostania muzykiem filmowym była bardzo burzliwa i niejednoznaczna. Lorenc nie posiada bowiem żadnego klasycznego wykształcenia muzycznego i jest kolejnym dowodem na to, iż tworzenie muzyki nie jest uzależnione od wielu lat nauki na Muzycznych Akademiach.
Podstawy muzyczne Lorenc zawdzięcza lekcjom fortepianu, na które zapisał go ojciec. Chociaż późniejszy twórca „Bandyty” lubił grę na tym instrumencie, to jednak szybko porzucił go na rzecz gitary. Miłość do muzyki doprowadziła go do jawnego konfliktu z ojcem, który zaplanował dla syna karierę prawnika. Wrażliwość na dźwięk i obraz była u Lorenca już od samego początku niezwykle silna. W jednym z wywiadów wspomina jak wielkim przeżyciem było dlań wysłuchanie muzyki Riza Ortolaniego do przejmującego dokumentalnego filmu „Mondo Cane” („Pieski świat” – pokazującego jak człowiek potrafi męczyć zwierzęta). Film ten był także pewnego rodzaju przełomem w życiu młodego człowieka. Od tego bowiem momentu Lorenc zapragnął komponować. Niezadowolony z tych poczynań ojciec niszczył mu jednak gitarę, co doprowadziło do ucieczki syna z domu. Przyszły kompozytor trafił do Sopotu, a potem przeniósł się w Bieszczady, gdzie zarabiał na życie prowadząc studencką bazę noclegową. Tam poznał wielu twórców piosenki studenckiej, dla których Bieszczady były w owym czasie mityczną krainą, w której można było zapomnieć o komunistycznym systemie.
W 1973 (mając ledwie 18 lat) Lorenc przyłączył się do Wolnej Grupy Bukowiny, zespołu którego charyzmatycznym liderem, autorem tekstów i muzyki był Wojciech Bellon. W latach 1979-1981 współtworzył wraz z Jackiem Kleyffem i Michałem Tarkowskim Teatr Paranoiczny, pisze też piosenki m.in. dla audycji Macieja Zembatego „Zgryz” nadawanej w latach 1975-78 w radiowej „Trójce” (część utworów stworzonych w tym młodzieńczym okresie przez Michała Lorenca można znaleźć na autorskiej płycie Jacka Kleyffa zatytułowanej „Piosenki”). Ale kompozytor był w owym czasie nie tylko aktywny na polu muzycznym. W roku 1977 napisał książkę dla dzieci zatytułowaną „Opowieści Czerwcowe” (wydaną w roku 1980 przez Ludową Spółdzielnie Wydawniczą), która została uznana za debiut roku 1977.
Mimo zdobywania coraz większej sławy, cały czas kompozytor nie może spełnić swojego marzenia – bycia twórcą oprawy muzycznej do filmów.
Pierwszy zawodowy kontakt z X muzą wcale nie był jednak związany z kwestiami muzycznymi. Kompozytor bowiem zaczynał jako klapser, poznając nie tylko charakter produkcji filmowej, ale także charakter i kaprysy ludzi z branży. Jako kompozytor filmowy Lorenc zadebiutował w roku 1979 partyturą do serialu „Przyjaciele”, wyreżyserowanego przez Andrzeja Kostenko. Film odniósł spory sukces (głównie dzięki promocji Romana Polańskiego) i był oglądany w wielu krajach na całym świecie. Popularność serialu doprowadziła też do wydania płyty z muzyką Lorenca (RCA Victory, wznowioną w 2005 przez Soundtracks.pl), muzyką ciekawą choć dzisiaj brzmiącą nieco archaicznie.
Gdy już wydawało się, że świat stoi przed młodym twórcą otworem, wszystkie plany zostały pokrzyżowane przez ogłoszony w Polsce stan wojenny. Marazm kulturalny sprawił, że kompozytor został niejako zmuszony do ucieczki na stypendium do Paryża. Po powrocie ożenił się i żeby utrzymać rodzinę przez pewien czas pracował jako robotnik budowlany w Szwecji, tworząc okazjonalnie „partyturki” do filmów telewizyjnych. Przełom przynosi rok 1986, kiedy to Lorenc komponuje ścieżkę dźwiękową do „Łuku Erosa”, kasowego filmu lat 80.
Na dobre jednak kariera kompozytora nabiera pędu, gdy tworzy wspaniale przyjętą, muzykę do filmu Macieja Dejczera „300 mil do nieba”, muzykę która idealnie trafiła w swój czas, czas pękającego komunizmu.
Sukces muzyki do filmu Dejczera niezwykle pomógł Lorencowi w uzyskaniu statusu kompozytora klasy A. Wkrótce twórca zaczął być zarzucany projektami o szerokim spektrum gatunkowym: od filmów typowo komercyjnych („Kroll”, „Psy”, „Łowca: Ostatnie starcie”, „Wow”), po bardziej ambitne projekty („Pokuszenie”, „Deborah”, „Bandyta”). W latach 90 Lorenc pracował niezwykle intensywnie, komponując muzykę nierzadko w ciągu kilku dni. Taki tryb pracy musiał spowodować kryzys twórczy, który przyszedł w trakcie tworzenia partytury do Bandyty. Doprowadził on do poważnego załamania psychicznego i leczenia w szpitalu dla nerwowo chorych. Dzięki wyrozumiałości Macieja Dejczera i Lwa Rywina, udało się przesunąć termin premiery filmu, kompozytor pozbierał się wewnętrznie i dokończył dzieło, bezsprzecznie najlepszą swoją kompozycję i jedno z arcydzieł polskiej muzyki filmowej.
Nie był to jednak koniec kłopotów Lorenca. Mimo, iż jest on autorem wielu wspaniałych ścieżek dźwiękowych, zdobywcą nagród, autorem cenionym przez prasę nie tylko rodzimą (amerykańskie czasopisma branżowe określiły jego kompozycję do „Blood and Wine” mianem „copelandowskich”) wciąż ma kompleks braku wykształcenia muzycznego, który niejednokrotnie doprowadzał go do poważnych depresji. Michał Lorenc znalazł jednak skuteczne lekarstwo na te swoje załamania. Tym lekarstwem okazała się wiara i czynne uczestnictwo w ruchach neokatechumenalnych.
Poza muzyką do filmów fabularnych, tak znanych reżyserów jak Filip Bajon („Sauna”, „Poznań 56”, „Przedwiośnie”) Jerzy Skolimowski („Ferdydurke”), Vladymir Michalek („Zabić Sekala”), Władysław Pasikowski („Kroll”, „Psy” i „Psy II”) Bob Raffelson („Blood and Wine”), Yurek Bogayevicz („Exit in Red”), Barbara Sass („Historia Niemoralna”, „Pokuszenie”, „Jak Narkotyk”)Michał Lorenc jest także autorem oprawy dźwiękowej do wielu filmów dokumentalnych (m.in. Ewy Święcickiej) i przedstawień teatralnych.
Styl muzyczny Michała Lorenca silnie czerpie z muzyki folkowej, łącząc ją z klasycznym brzmieniem orkiestry wzbogaconej solowymi instrumentami (gitary, trąbka, saksofon i przede wszystkim cymbały, których wykorzystanie jest tak niezwykle charakterystyczne dla dzieł kompozytora).
Mimo iż wielu miłośników muzyki filmowej uważa Michała Lorenca za swego ulubionego kompozytora, wciąż nie mają oni dostępu do niektórych wspaniałych dzieł twórcy. Nie zostały one bowiem wydane w formie płytowej (należą do nich m.in. urzekające i uduchowione partytury z dokumentalnych filmów o Ojcu Świętym, partytury do filmów „Poznań 56”, „Wojenna narzeczona”, „Daleko od Okna”, „Tam gdzie żyją Eskimosi”, „Statyści” i wiele innych). Pozostaje nam jedynie nadzieja, że kiedyś ten stan rzeczy uda się zmienić.
Przy pisaniu biografii korzystałem z informacji zawartych na oficjalnej stronie kompozytora, oraz na portalu Soundtracks.pl
Oficjalna strona twórcy: http://michallorenc.com
Krótki wywiad z Michałem Lorencem na naszym portalu
NAGRODY:
Orzeł:
Nagroda na FPFF w Gdyni:
Złota Kaczka:
Nagroda na Festiwalu „Prowincjonalia”:
International Prize for Film and Media Music:
Czeski Lew:
Camerimage- nagroda specjalna:
Srebrna Statuetka Leliwity:
Poznańskie Koziołki:
Nagroda Artystyczna Młodych im. S. Wyspiańskiego:
NOMINACJE:
Złota Kaczka:
Czeski Lew:
Felix: