Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.

Marc Streitenfeld

Maciej Wawrzyniec Olech | 21-04-2022 r.

Marc Streitenfeld urodził się w 1974 roku w Monachium. Jego ojciec był szanowanym architektem, który posiadał nowoczesne mieszkanie w miasteczku olimpijskim, w którym to doszło do pamiętnego ataku terrorystycznego na izraelskich sportowców. W tym miejscu dorastał Streitenfeld, nie marząc, ani nawet nie myśląc, aby zostać kiedyś kompozytorem filmowym. Z czasem jego największym marzeniem było zostać gwiazdą rocka, dlatego też ćwiczył od 5 do 6 godzin dziennie granie na gitarze.

Po ukończeniu szkoły, mimo przyjemności jakie mu sprawiało granie na gitarze, nie zdecydował się na żadną muzyczną uczelnię. Zamiast tego rozpoczął studiowanie politologii i filozofii. Podobno odrzucił także możliwość studiowania dziennikarstwa, na renomowanej Die Deutsche Journalistenschule w Monachium. Jego edukacja nie trwała zbyt długo. Sam Streitenfeld twierdzi, że na studiowanie był zbyt niespokojny i nie sprawiało mu to przyjemności. Dlatego też jak usłyszał, że znajomy znajomego, może załatwić mu praktykę u niemieckiego kompozytora Hansa Zimmera, nie zastanawiał się zbyt długo nad rzuceniem studiów. Tak więc w wieku 19 lat, spakował swoje rzeczy i wybrał się do Los Angeles. Na miejscu udał się do studia Hansa Zimmera, aby dowiedzieć się, że jego znajomy znajomego został niedawno zwolniony i aktualnie nie poszukują żadnych praktykantów. Streitenfeld nie zamierzał jednak się poddawać aż w końcu udało mu się przekonać Zimmera, aby ten dał mu jakieś zajęcie. Na początku była to bezpłatna praktyka, podczas której Streitenfeld dorabiał jako kierowca uznanego kompozytora. Po mniej więcej trzech tygodniach Zimmer zaproponował rodakowi płatną posadę, jako, jak to sam nazwał, „asystenta asystenta”. Przez następne cztery lata Streitenfeld powoli wyrabiał sobie swoją pozycję, pracując chociażby przy score’ach do takich filmów jak Karmazynowy Przypływ, Ucieczka z Rangunu czy Twierdza. Jego praca, czy też asystowanie Zimmerowi ograniczało się jednak głównie do kwestii technicznych. Zresztą sam Marc Streitenfeld w przeciwieństwie do chociażby pracujących w studiu Harry’ego Gregsona-Williamsa czy Johna Powella, nie komponował muzyki i nie zamierzał w przyszłości zostać kompozytorem.

Po czterech latach Marc Streitenfeld, dość zaskakująco, zrezygnował z pracy u Hansa Zimmera i postanowił zwiedzić świat. Przez następne miesiące Niemiec podróżował po globie, poświęcając się nowemu hobby – fotografii. Życie podróżnika, mocno jednak uszczupliło jego portfel i omal nie doprowadziło go do bankructwa. Jednak w międzyczasie Hans Zimmer sam skontaktował się ze swoim rodakiem i zaproponował mu znowu pracę, tym razem przy Mission Impossible II. Przez następne lata Streitenfeld stale pracował dla Zimmera zajmując się głównie montażem muzyki przy chociażby takich filmach jak Gladiator, Hannibal, Helikopter w ogniu, Naciągacze, Ostatni Samuraj, czy też dla Harry’ego Gregsona-Williamsa Telefonie, Królestwie Niebieskim i Veronice Guerin. W tym czasie Marc Streitenfeld poznał naturalnie Ridleya Scotta, który o dziwo w roku 2006 zadzwonił do niego z propozycją skomponowania muzyki do jego nowego filmu pt. Dobry rok. Trudno zrozumieć co też kierowało brytyjskim reżyserem, aby powierzyć stanowisko kompozytora osobie, która sama nigdy tym się nie zajmowała? Mimo braku doświadczenia, Niemiec skomponował całkiem przyjemny i ładny score. Dobry rok to nie tylko debiut Streitenfelda na stanowisku kompozytora, ale i początek stałej współpracy z Ridleyem Scottem, która trwa do dziś. I którą mało kto rozumie.

Tak też po Dobrym roku przyszła pora na kolejny film Scotta pt. American Gangster, za który Streitenfeld otrzymał nominację do nagrody BAFTA. Co więcej w tym samym roku został on uznany przez World Soundtrack Awards jak „Odkrycie Roku 2008”. Za te dwie prace Niemiec zebrał sporo pochwał. Głównie też dlatego, że w przeciwieństwie do większości wychowanków Hansa Zimmera, on sam nie starał się go kopiować, czy imitować, aby przemawiać własnym muzycznym głosem. Niestety utrzymany w arabskiej stylizacji soundtrack do kolejnego filmu Ridleya Scotta W sieci kłamstw, nie zebrał już tak dobrych opinii. Przy czym to dopiero Robin Hood (kolejny film Scotta) w pełni objawił, brak doświadczenia i braki warsztatowe Streitenfelda. Film ten najwyraźniej przerósł Niemca, podobnie jak Prometeusz, przy którym musiał prosić o pomoc przy pisaniu score’u Harry’ego Gregsona-Williamsa. I choć score do Prometeusza prezentuje się lepiej niż do Robin Hooda, to jednak trudno mówić o dobrej, a co najwyżej przyzwoitej muzyce filmowej.

Marc Streitenfeld w jednym wywiadzie sam przyznał, że nigdy nie planował zostać kompozytorem filmowym, co niestety słychać w jego pracach. Mimo, że stara się wypracować swój własny styl i często ma pomysły na dany score, to jednak braki warsztatowe są aż za bardzo odczuwalne. Nie ma co się dziwić, zważywszy, że jego rola w studiu Zimmera ograniczała się głównie do spraw technicznych, jak chociażby montowania już napisanej muzyki. I w przeciwieństwie do Harry’ego Grgesona-Williamsa, Johna Powella, czy Klausa Badelta nic wcześniej, przed propozycją Scotta, nie komponował. Trudno ocenić jak się będzie dalej rozwijała kariera Streitenfelda i czy on sam będzie rozwijał się muzycznie. Jego muzyczny świat na razie ogranicza się wyłącznie do filmów wyreżyserowanych, bądź wyprodukowanych przez Ridleya Scotta. I tak długo jak brytyjski reżyser jest cierpliwy, tak długo niemiecki kompozytor ma szansę pracować nad sobą i poziomem swojej muzyki.

W życiu prywatnym Marc Streitenfeld związany jest z francuską aktorą Julie Delpy. Dlatego też żyje na przemian w Paryżu i Los Angeles, gdzie ma swoje własne studio nagrań.


NAGRODY:

World Soundtrack Award:

  • 2008 – Discovery of the Year (Odkrycie Roku)

    ASCAP Film and Television Music Award:

  • 2013 – Prometheus
  • 2011 – Robin Hood
  • 2008 – American Gangster

    NOMINACJE:

    BAFTA:

  • 2008 – American Gangster

    Chainsaw Award:

  • 2013 – The Grey

    Filmmuza- nagroda portalu Filmmusic.pl:

  • 2010 – Antymuza: GNIOT ROKU- Robin Hood
  • Recenzje

    Komentarze