Rok 2020 był szczególny, choć niekoniecznie pozytywnym tego słowa znaczeniu. Pandemia wywarła wielki wpływ na życie każdego z nas, w tym na branżę filmową. Ze względów bezpieczeństwa kina były zamykane, otwierane na chwilę i znowu zamykane. W efekcie wiele filmowych premier, szczególnie jeżeli chodzi o te duże produkcje, zostało przełożonych na następny rok. Dlatego wiele ścieżek dźwiękowych, na które liczyliśmy, czeka na lepsze i bezpieczniejsze czasy. Nie oznacza to jednak, że w 2020 roku nie ukazały się albumy godne uwagi.
Na pierwszy rzut oka nasze listy Najlepszych Ścieżek Dźwiękowych i Najlepszych Utworów mogą wydać się dość eklektyczne, ale są one odzwierciedleniem tego specyficznego roku. Znajdują się na nich oprawy dźwiękowe m.in. do niezależnych produkcji, telewizyjnych hitów i dokumentów. Przy tym znamiennym jest, że ostatecznie najwięcej głosów zyskała u nas klasyczna, przygodowa ścieżka dźwiękowa do dużej (i przekładanej) hollywoodzkiej produkcji. Trochę jakby na te niepokojące czasy w jakich przyszło nam żyć, potrzebujemy antidotum, czy też szczepionkę w postaci zastrzyku pozytywnej energii i nieskrępowanej zabawy.
Chcąc optymistycznie patrzeć w przyszłość, dokonaliśmy pewnej zmiany w naszych nagrodach i zdecydowaliśmy się tym razem nie wybierać Najgorszej Ścieżki Dźwiękowej Roku. To był ciężki rok, więc skupmy się wyłącznie na tym, co dobre.
Hans Zimmer: Wonder Woman 1984
Tego chyba nikt się nie spodziewał. Hans Zimmer, który od dobrych kilku lat wytykany był palcami przez miłośników muzyki filmowej jako ten, który więcej mówi o tym co robi, aniżeli faktycznie działa, tym razem solidnie zaskoczył. Ścieżka dźwiękowa do drugiej odsłony Wonder Woman miała prawo zaskoczyć… i to podwójnie. Po pierwsze, że nie została osadzona na gruncie modnych w latach 80., elektronicznych brzmień, co sugerować mogły zwiastuny. Po drugie… Cóż, wystarczy posłuchać kilku pierwszych utworów oficjalnego soundtracku, by przekonać się, że otrzymaliśmy jedną z najlepiej skonstruowanych i najbardziej radosnych prac tego kompozytora od dobrych kilkunastu lat. Muzyka, po której mało kto oczekiwał czegoś spektakularnego, okazała się ścieżką dźwiękową roku! Najwyraźniej w kinie komiksowym, od którego Niemiec odżegnywał się po artystycznej porażce Batman v Superman, Hans Zimmer nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Oby…
Thomas Clay: Fanny Ley Delivere’d –
Jeszcze do niedawna nazwisko Thomasa Claya pozostawało niemal totalnie anonimowe dla fanów muzyki filmowej. Ten stan rzeczy zmienił się w zeszłym roku, gdy na rynek trafił soundtrack z Fanny Lye Delivere’d. Wyreżyserowane przez siebie widowisko, którego akcja toczy się w siedemnastowiecznej Anglii, postanowił okrasić przebogatą tematycznie i brzmieniowo partyturą w nieco oldschoolowym stylu (a na deser dostajemy równie ciekawą interpretację Ody do radości Beethovena). Polecamy posłuchać!
Jóhann Jóhannsson & Yair Elazan Glotman: Last And First Man – Choć minęły już 3 lata od śmierci Jóhanna Jóhannssona, jego artystyczna spuścizna wciąż nie daje nam o sobie zapomnieć. Tym razem mowa o projekcie wyjątkowym, bowiem o debiutanckim (i ostatnim…) filmie pełnometrażowym Islandczyka, którego ostatnie sznyty dokonane zostały już po śmierci artysty. Podobnie rzecz miała się z muzyką, której dokończenie przypadło przyjacielowi Jóhanssona, Yairowi Elazarowi Glotmanowi. Last and First Men to ścieżka niełatwa (ale czy kogoś to dziwi przy tym nazwisku?), jednak znalazła się ona w tym zestawieniu nie bez powodu. Mroczny ambient oraz hipnotyzujące eksperymenty wokalne dosłownie współtworzą film na równi z onirycznymi obrazami, wydatnie przyczyniając się do wykreowania mistycznego świata, jakiego możemy doświadczyć podczas seansu. Nie ma wątpliwości, że mamy tutaj do czynienia z muzyką, która była tak bliska reżyserskiej wizji, jak to tylko możliwe – wszak za oboma aspektami stoi jeden i ten sam artysta. I za ten wyjątkowy, łabędzi śpiew należała się zasłużona nominacja.
Steven Price: David Attenborough: A Life On Our Planet – W swojej karierze Steven Price skomponował kilka naprawdę bardzo dobrych ścieżek dźwiękowych do filmów dokumentalnych. Ale żadna nie była tak dojrzała i poruszająca jak tak, którą napisał do dokumentu słynnego brytyjskiego podróżnika Davida Attenborougha. W tych rozważaniach nad życiem, tym co minione i przyszłością naszej planety, brytyjski kompozytor odstawia na bok swoją specyficzną elektronikę i rozbuchane orkiestrowe partie. Zamiast tego oferuje bardziej kameralne, ale jakże natchnione brzmienie, obfitujące w piękne i urokliwe melodie, które tworzą niezwykłą symbiozę z opowieściami i rozważaniami Davida Attenborougha.
Carlos Rafael Rivera: The Queen’s Gambit – Nie jest to chyba przypadek, że jedna z najlepszych produkcji telewizyjnych minionego roku i wielki hit Netflixa posiadał też jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych małego ekranu. Carlos Rafael Rivera z wielkim orkiestrowym rozmachem i jakże klasyczną formą przenosi nas w świat szachowych rozgrywek, jak i też intymnej historii o dorastaniu. Kiedy trzeba muzyka jest delikatna i stonowana, ale kiedy dochodzi do gry w szachy Rivera sięga po bogactwo i potęgę orkiestry symfonicznej, zachowując przy tym klasę i styl.
Steven Price
Wielu przekornie sądziło, że po otrzymaniu statuetki Oscara za Grawitację, Steven Price podzieli los innych kompozytorów, o których tylko przez chwilę stało się głośno. Tymczasem Brytyjczyk nie zmarnował swojej szansy. Z roku na rok coraz mocniej utwierdzał w przekonaniu, że żaden gatunek nie stanowi dla niego większego wyzwania. Aczkolwiek w jednym odnalazł się wprost znakomicie. Chodzi o wszelkiego rodzaju produkcje przyrodnicze, do których powraca systematycznie. W minionym roku zachwycił ilustracją muzyczną do poruszającego dokumentu zatytułowanego David Attenborough: A Life on Our Planet. Oprócz tego zaskoczył wyjątkowo sympatyczną i świetnie skonstruowaną oprawą muzyczną do animacji Wyprawa na księżyc. Natomiast miłośnicy elektronicznych brzmień mogli przekonać się, że Steven Price równie dobrze radzi sobie i na tym polu oglądając i słuchając muzyki do Archive. Cóż, nagroda Kompozytora Roku po prostu mu się należała.
Volker Bertelmann (Hauschka) – Dla Volkera Bertelmanna to był wyjątkowy rok. Przede wszystkim kompozytor odrzucił swój pseudonim artystyczny, by komponować pod prawdziwym nazwiskiem, za czym może stać pewna kompozytorska dojrzałość. Bertelmann wrócił również do współpracy z Dustinem O’Halloranem. Panowie zwieńczyli rok subtelną i wymienianą wśród kandydatów do Oscara ścieżką do Ammonite, wcześniej nawiązując współpracę z Netflixem przy okazji oprawy do The Old Guard – rasowego sensacyjniaka z Charlize Theron w roli głównej oraz nowej adaptacji Opowieści Wigilijnej. 2020 był również rokiem Summerland, czyli brytyjskiego filmu obyczajowego, dla którego Bertelmann przygotował piękną i emocjonalną ilustrację muzyczną, zrywając tym samym na chwile ze swoim elektronicznym eploi. W sumie Niemiec pracował w ostatnich 12 miesiącach nad łącznie 8 produkcjami, co w czasie pandemii musi robić wrażenie.
Daniel Pemberton – Oj, było blisko. Daniel Pemberton o mało nie skończył z zaszczytnym tytułem Kompozytora Roku tegorocznych Filmmuz. O wygranej Price’a zdecydowała emocjonująca dogrywka, więc możemy śmiało powiedzieć, że rok 2020 stał również pod znakiem mistrzowskich prac Daniela Pembertona. Zaczęło się stosunkowo swobodnie – od przygodowej i skocznej oprawy muzycznej do Ptaków Nocy. I równie swobodny, co przyjemny w obyciu pastisz stylistyczny zafundował odbiorcom w komedii Enola Holmes. Po raz kolejny Pemberon udowodnił, że świetnie czuje się w utrzymywanym w luźnej atmosferze, kinie kostiumowym. Na tym jednak brytyjski kompozytor nie poprzestał. W międzyczasie opublikował muzykę do poruszającego dokumentu Jak feniks, a zwieńczeniem pracowitego roku była ilustracja do inspirowanego prawdziwymi wydarzeniami filmu Netlixa, Proces Siódemki z Chicago. Iście pracowity rok, który okazał się jednocześnie jednym z najlepszych w karierze Daniela Pembertona! Trzymamy kciuki, aby koleje lata były równie owocne.
Thomas Clay: The Sheriff’s Rapture
Sheriff’s Rapture z filmu Fanny Lye Delivere’d to z pewnością jeden z najoryginalniejszych utworów ostatnich lat. Kompozytor Thomas Clay proponuje tutaj iście bezkompromisową mieszankę brzmieniową – nie zabraknie ryczących blach, brzęczeń liry korbowej, pseudo tanecznych fraz smyczków i trybalizmu. A wszystko to podane w prawdziwie przebojowym sosie. Czekamy na kolejne projekty, panie Clay!
Volker Bertelmann: Summerlan End Credits Finał Summerland to sześciominutowa prezentacja bogatej tematyki jednego z ciekawszych scoreów a.d. 2020. „Napisy końcowe” uwypuklają dramaturgię filmu, są rwące, emocjonalne, z pełnym wykorzystaniem klasycznego instrumentarium. Bertelmann pokazuje, że świetnie czuje się w partyturach spod znaku „period drama”, co chwilę później potwierdza w bardziej subtelnym Ammonite. Summerland End Credits zamyka solowe wykonanie głównego tematu na pianino, a kompozytor jeden z najlepszych swoich soundtracków w dorobku.
Ludwig Göransson: Rainy Night In Tallinn – Agresywny, głośny, ale jakże przy tym intrygujący i hipnotyzujący jest ten potężny utwór otwierający kolejne widowisko Christophera Nolana. Ludwig Göransson nie bierze jeńców i miesza w tym naszpikowanym akcją kawałku elektronikę z wszelakiej maści dźwiękami basowymi i potężną armią perkusjonaliów. Z tego zdawać by się mogło chaosu kompozytor wychodzi jednak zwycięską ręką, oferując niezwykle przemyślany muzyczny eksperyment, którego albo się pokocha, albo znienawidzi.
James Newton Howard: End Titles (From „News of the World”) – Najbardziej klasycznie „westernowy” w brzmieniu czasem wręcz nieoczywistej muzyki z nowego filmu Paula Greengrassa. Od inspirowanego folkiem początku przez dramatyczną aranżację tematu głównego bohatera, po piękną, inspirowaną hymnami z epoki melodię, James Newton Howard bardzo przekonująco przeprowadza słuchacza przez świat Ameryki wczesnej Rekonstrukcji.
Dan Romer & Benh Zeitlin: The Story of Wendy Po ośmiu latach od ślicznych Bestii z południowych krain, duet Dana Romero oraz Benha Zeitlina powraca z muzyką do kolejnego filmu tego drugiego – Wendy. Choć kolejne dzieło duetu momentami aż za bardzo przypomina swojego poprzednika (choć z większym rozmachem), po raz kolejny otrzymaliśmy niezwykle uroczą ścieżkę dźwiękową. Doskonałym podsumowaniem tejże jest nominowany przez nas utwór – Story of Wendy. Istny radosno-nostalgiczny rajd po emocjach, podkreślony przez całkiem udany główny temat oraz folkowe naleciałości – to trzeba usłyszeć!
Rob Simonsen: Leo – Rob Simonsen już nie pierwszy raz gości w naszych dorocznych podsumowaniach. Tym razem uwodzi nas intrygującym połączeniem instrumentów akustycznych i elektronicznych opartym o wyrazisty temat. Jest nostalgicznie, marzycielsko, a przy tym po prostu czarująco.
Nick Urata: The True Adventure of Wolfboy – Jeśli kogoś dopada smutek i depresja od covidowych obostrzeń i izolacji, powinien zamknąć oczy i wybrać się w krótką muzyczną wyprawę z Nickiem Uratą i jego „The True Adventures of Wolfboy”. Optymizm, radość, fantazja, podróż w nieznane -to wszystko zaklęte zostało w nutach tego niezwykle energetycznego, porywającego kawałka, który zaserwował nam frontman zespołu DeVotchKa. Tak właśnie powinna brzmieć ilustracja „przygody” w muzyce filmowej!
Hans Zimmer & David Fleming: Rust – Bardzo ładny i stonowany kawałek, przy którym słynny niemiecki kompozytor do pomocy z Davidem Flemingiem udowadniają, że nie zawsze potrzeba wielkich produkcji, wielkiego zaplecza, aby stworzyć dobra muzykę. Ciekawe połączenie elementów country i bluesa z przejmującymi smyczkami, nie tylko doskonale oddaje tematykę filmu, ale też poza nim potrafi zauroczyć i wzruszyć.
To już druga statuetka Filmmuzy, która powędrowała do Hansa Zimmera. Pierwszą otrzymał za ścieżkę dźwiękową do filmu Interstellar. Poniżej dla użytkowników Spotify przygotowaliśmy specjalną playlistę na której znalazły się nominowane przez nas w tym roku prace. Miłego słuchania, gratulujemy zwycięzcom oraz nominowanym i jak zawsze dziękujemy za Waszą uwagę!