Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.

6. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie – DZIEŃ 3: KONFERENCJE & KONWERSACJE

Tomek Rokita | 21-04-2022 r.

W sobotnie popołudnie, na półmetku festiwalu, doszło do konferencji prasowej, na której obecni byli czterej kompozytorzy zaproszeni na festiwal: stały współpracownik imprezy, czyli Hiszpan Diego Navarro, Kanadyjczyk Trevor Morris, Don Davis i nasz obecnie najlepiej rokujący rodak w Hollywood, rodowity Krakus, czyli – Abel Korzeniowski. Prowadzona przez Magdalenę Miśkę-Jackowską konferencja przebiegała w dość spokojnej aurze a zadawane pytania były dość ogólnikowe (wskazówki dla przyszłych kompozytorów, rola kompozytora w muzyce filmowej itp., komponowanie do różnych mediów (kino, telewizja, gry komputerowe)). Po jej zakończeniu kompozytorzy byli do dyspozycji rozmówców. Naszej trójce (Marek Łach, Paweł Stroiński, Tomek Rokita) udało się „wyrwać” na 20-minutową, luźną pogawędkę Dona Davisa.


Starając się uciec od tematu Matrixów, które były nieco do znudzenia „przerabiane” na poprzednich akademiach z udziałem twórcy, dowiedzieliśmy się kilku ciekawostek branżowych „od kuchni”. I tak, angaż do Jurassic Park III polegał głównie na tym, iż Davis oraz John Williams mieli tego samego agenta (Michael Gorfaine). Williams wraz z Gorfainem poszukiwali kompozytora, pośród klientów agencji, który utrzymałby muzyczną integralność serii oraz tematów stworzonych przez kompozytora dwóch pierwszych części Parku Jurajskiego. Wybór, po sukcesie jego muzyki z Matrixa, padł właśnie na Davisa. Sam Davis spotkał się z Williamsem, jednak ich dyskusje nie trwały długo, jako że, jak to Davis określił „John Williams jest bardzo zajętym człowiekiem”.

Pytaliśmy się również o wpływy jego roli jako orkiestratora w projektach innych kompozytorów. Davis był zaskoczony tym („Miałem nadzieję, że nie będzie to takie oczywiste”), iż w dramatycznej ilustracji z pamiętnej sceny zsypu zabawek w Toy Story 3 „odkryliśmy”, iż to on maczał palce przy tym fragmencie. Przyznał, że Randy Newman nie wyrabiał się czasowo, i że zaproponował mu nawet zilustrowanie finałowej, emocjonalnej sceny, ale ten odmówił. Poruszaliśmy również wpływy jego specyficznego stylu kompozytorskiego w soundtrackach Jamesa Hornera (min. Balto – tu kompozytor nie do końca potrafił sobie przypomnieć co robił przy tej ścieżce dźwiękowej).

Don Davis odnosił się również do pytania zadanego mu dzień wcześniej przez Pawła Stroińskiego (o rolę krytyki muzyki filmowej), mówiąc, iż czasem jest ona niesprawiedliwa, odpowiadają za nią ludzie bez muzycznej wiedzy, a w recenzjach np. Variety wspomnienie o muzyce filmowej jest w ogóle bardzo rzadkie. Pytaliśmy się również o potencjalne wydanie w przyszłości muzyki z mini-serialu telewizyjnego Space Oddyssey: Voyage to the Planets. Davis odparł, iż chętnie zobaczyłby taki album, ale materiał jakiś czas temu oddał znanemu w światku producentowi Fordowi A.Thaxtonowi i szczerze mówiąc nie wie, co się z nim stało… Odnosiliśmy się również do jego udziału w projekcie Symphony of Hope: The Haiti Project, do którego został zaproszony przez Christophera Lennertza. Davis, obok kilkunastu innych hollywoodzkich kompozytorów odpowiada tam za fragment jednego z utworów i biorąc pod uwagę sprawę (pomoc ofiarom tsunami na Haiti), nie mógł odmówić.

Don Davis okazał się sympatycznym i nader często żartującym rozmówcą (było sporo śmiechu), nie tworząc żadnej bariery pomiędzy sobą a fanami-rozmówcami. Tymczasem nasz inny redakcyjny kolega, Maciej Wawrzyniec Olech w tym samym czasie spędzał równie mile czas w towarzystwie innego północno-amerykańskiego twórcy, czyli Trevora Morrisa…


Jednym z wielu gości tegorocznego Festiwalu Muzyki Filmowej był kanadyjski kompozytor Trevor Morris. Wielu kojarzy go głównie z jego kompozycji na potrzeby seriali historycznych takich jak chociażby The Tudors, The Borgias, The Pillars of Earth, czy The Vikings. Zresztą, co nie powinno nikogo dziwić, to właśnie muzyka The Tudors i The Borgias miała zabrzmieć na sobotnim koncercie. W sumie, podobnie jak Don Davis, tak i Trevor Morris dał się poznać jako sympatyczny i otwarty człowiek, który znajdzie dla fanów czas i chętnie z nimi porozmawia. W ogóle Kanadyjczyk bardzo chętnie rozmawiał i na zadawane mu pytania nie odpowiadał jednym, dwoma zdaniami, ale wręcz tworzył ciekawe mini historie.

Bardzo otwarcie opowiadał o swojej karierze, która podobnie jak wielu współczesnych kompozytorów, zaczynała się w rockowych zespołach. Pierwsze kroki w muzyce filmowej zaczynał u samego Jamesa Newtona Howarda o którym wypowiadał się w samych superlatywach. Amerykanin nie mogą jednak zagwarantować mu stałego etatu, polecił go swojemu znajomemu Hansowi Zimmerowi. Współpraca ze słynnym niemieckim kompozytorem wywarła wielki wpływ na twórczość Morrisa.

Wielu wręcz zarzuca mu kopiowanie stylu Niemca, czy wręcz zalicza go jako członka Remote Control Productions. Sam Trevor Morris kategorycznie zaprzeczył jakoby był stałym pracownikiem założonej przez Hansa Zimmera grupy. Oczywiście współpracował z nimi, ale nigdy nie należał oficjalnie do RCP. Pewne podobieństwa stylu, tłumaczył dominującym Hollywood temp-trackiem, który jak zaznaczył, także w świecie seriali i produkcji telewizyjnych jest na porządku dziennym.

Naturalnie Trevor Morris rozmawiał sporo o swej pracy na potrzeby telewizji i jego jak na razie najbardziej rozpoznawalnej muzyce z serialu The Tudors. Kanadyjczyk bardzo otwarcie wspominał, że dopiero w trakcie pracy nad serialem poznał lepiej ten historyczny okres. Zaznaczył też, że sami producenci chcieli nowocześniejszego brzmienia, co też tłumaczy ten miks nowoczesnego, trochę New-Age’owskiego ilustrowania z elementami dawnej epoki. Podobną metodę zastosował on zresztą przy The Borgias. Morris wyjaśnił też użycie nowoczesnej, bardziej rockowej muzyki przy serialu The Vikings. Kompozytor dał jasno do zrozumienia, że komponując do seriali historycznych lubi przemycać pewne elementy, dźwięki danej epoki, ale nie widzi też nic złego w stosowaniu nowocześniejszego brzmienia. Mimo, że filmografia kanadyjskiego kompozytora zdominowana jest przez seriale historyczne, on sam nie bojąc się zaszufladkowania, stwierdził, że dopóki projekt jest ciekawy, nie ma problemu tworzenia do takich produkcji.

Kompozytor będący prywatnie miłośnikiem win, zadeklarował się również jaki wielki fan Star Wars i ogólnie filmów fantastycznych. Tym samym dał jasno do zrozumienia, że największym jego muzycznym marzeniem byłoby skomponowanie muzyki do filmu w stylu Aliens.

Kanadyjczyk nie miał też oporów wspominać o swych przyszłych projektach, a nawet szeroko opowiadał jak będzie brzmiała jego muzyka do nowego serialu, w którym znany z The Tudors Jonathan Rhys-Meyers wcieli się tym razem w Hrabiego Draculę.
Trevor Morris wspominał także o suitach jakie przygotował na sobotni koncert, którym był bardzo podekscytowany. Poza koncertem kompozytor miał brać udział w specjalnym panelu głównie z myślą o kompozytorach, o których jeszcze będziemy wspominać. Już teraz jednak możemy zdradzić, że na nim, podobnie jak na całym festiwalu Trevor Morris dał się poznać jako wyjątkowo sympatyczny kompozytor, który chętnie i otwarcie rozmawia o swojej pracy.


Po głównej konferencji z gośćmi FMF-u, odbył się krótki panel promujący muzykę z najnowszego filmu Władysława Pasikowskiego pt. Jack Strong, który będzie miał swoją premierę w lutym 2014 roku. To jedna z większych polskich produkcji filmowych, która na planie zebrała doborową stawkę aktorską na czele z grającym pułkownika Kuklińskiego Marcinem Dorocińskim oraz znanym, amerykańskim aktorem Patrickiem Wilsonem (prywatnie mężem Polki Dagmary Domińczyk, która również gra w tym obrazie).

Za muzykę, która została już nagrana w podkrakowskich Alvernia Studios odpowiada Jan Duszyński, który owocnie rozpoczął współpracę z Pasikowskim przy Pokłosiu. Rozmowa odbyła się udziałem kompozytora, Joanny Wnuk-Nazarowej, dyrektor Narodowej Orkiestry Polskiego Radia w Katowicach, która wykonała tą muzykę, producenta Klaudiusza Frydrycha oraz Pawła Gniadka, dyrektora Departamentu Komunikacji Rynkowej i PR w Tauron S.A., które jest sponsorem strategicznym filmu. Zaprezentowano nam min. fragmenty z sesji nagraniowych oraz zwiastun filmu, po których można stwierdzić, że wreszcie w Polsce ukaże się po raz pierwszy od jakiegoś czasu (a może i dawna) filmowa muzyka orkiestrowa z prawdziwego zdarzenia.

Duszyński pokrótce omówił swój pomysł na muzykę, sesje nagraniowe w Alvernia Studios oraz klasyczny główny temat wygrywany na trąbce. Słowami kompozytora: „Chciałem stworzyć muzykę, która mieniłaby się wieloma barwami. Od mrocznych klimatów, gęstych zbitych brzmień, po szerokie, panoramiczne i monumentalne. Każdy z tematów filmu ma swój motyw, jednak centrum stanowi temat tytułowego bohatera – Jacka Stronga. Na wpół liryczny, na wpół bohaterski. Pnący się w górę i opadający, podobnie jak dramat bohatera filmu.”.

Dobra polska muzyka filmowa była kiedyś normą, dziś jest albo rzadkością, albo w ogóle nie jest wydawana, dlatego też, czekamy na Jacka Stronga z zainteresowaniem. Tak w formie muzycznej jak i filmowej, przypominając (oczywiście w pewnej skali) połączenie Szpiega z ekranizacjami powieści Toma Clancy’ego. Szczególnie zaimponowała nam natomiast pani dyrektor katowickiej orkiestry, która mając ostatnie słowo konferencji dla siebie, przypomniała o protoplaście ‘trąbkowych’ tematów filmowych, czyli słynnej La Stradzie Felliniego z muzyką Nino Roty.

Relacja o Trevorze Morrisie: Maciej Wawrzyniec Olech

Zdjęcia: Maciej Wawrzyniec Olech

Najnowsze artykuły

Komentarze