3 Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie – Dzień 1

3 Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie – Dzień 1 - okładka
Marek Łach | 21-04-2022 r.

3 Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie pokazał, że impreza przed dwoma laty jeszcze niszowa i frekwencyjnie uboga stała się jednym z kulturalnych wydarzeń sezonu, pod względem odzewu publiczności wydarzeniem niezwykle udanym, i to pomimo niefortunnego zbiegu okoliczności związanego z warunkami pogodowymi. Liczna frekwencja, szczególnie na koncercie finałowym, udowodniła, że mimo iż świat soundtracków nie cieszy się popularnością równą innym gatunkom muzycznym, ma on nie tylko grono oddanych fanów, ale również ma potencjał, by dotrzeć do masowego odbiorcy. Za Tan Dunem, Shigeru Umebayashim i wreszcie Howardem Shore stały nie tylko głośne nazwiska – stała przede wszystkim znakomita muzyka, którą widzowie trzy dni z rzędu doceniali obfitym aplauzem.

Jako że motywem przewodnim 3. Festiwalu była Azja, do Krakowa powrócił nasz zeszłoroczny gość, Tan Dun. Powrócił z repertuarem wręcz wymarzonym, bowiem po koncercie Crouching Tiger, Hidden Dragon z poprzedniej edycji przyszła pora na Hero oraz The Banquet, dopełniające tzw. „trylogię sztuk walki”. Wieczorne widowisko pod batutą chińskiego kompozytora zainaugorwało Festiwal z równie dobrym efektem co rok wcześniej. Kilka godzin wcześniej odbyła się konferencja prasowa z udziałem obu azjatyckich gwiazd (Tan Duna i Shigeru Umebayashiego) oraz Leszka Możdżera, a także spotkanie Umebayashiego z fanami, na którym wszyscy chętni zdobyli (trudny do odcyfrowania) autograf kompozytora. Z kolei podczas panelu dyskusyjnego poświęconego muzyce filmowej w internecie obok gości zagranicznych takich jak Dan Goldwasser, Nancy Knutsen i Robert Townson, pojawili się również redaktorzy naszych rodzimych portali – Filmmusic.pl reprezentował Łukasz Wudarski.

Konferencja prasowa inaugurująca 3 FMF w Krakowie.

Wieczorny koncert (przeniesiony do hali ocynowni chemicznej w krakowskiej Hucie z powodu niepogody, wykonany przez Sinfoniettę Cracovia oraz chór Pro Musica Mundi) rozpoczęła wspomniana przez Tan Duna rok wcześniej Youtube Symphony, czterominutowy utwór orkiestrowy, napisany na zlecenie najsłynniejszego portalu wideo naszych czasów. Sam kompozytor określił swoje dzieło „najkrótszą symfonią świata”, choćby dlatego, że pierwsza z jej czterech części trwa zaledwie kilkanaście sekund. Bazą dla utworu jest słynny temat Beethovena z Eroiki, temat jak to Dun określił „bardzo plastyczny, pozwalający rozwinąć utwór w różnych kierunkach”. Wybór ten podyktowało niejako samo Youtube, w zleceniu zaznaczając, by symfonia oparta była na znanym motywie – oprócz Beethovena, Dun sięgnął również po Czajkowskiego, od którego „pożyczył” niejako stronę rytmiczną. Ciekawy, malutki utworek, który pokazał, że Azja może być bardzo bliska muzycznej duszy Europejczyka.

Szybko zatem przyszła kolej na Hero. Score to być może mniej błyskotliwy niż Crouching Tiger, Hidden Dragon, niemniej mimo to efektowny, chwytliwy i pokazujący niezwykłą technikę kompozytorską Tan Duna. Film opowiada, jak to określił Dun, o wojnie i pokoju; mówi że bohaterowie są zawsze po obu stronach konfliktu i zadaje pytanie, dlaczego musimy walczyć i zabijać. Ta treść przeniesiona w ścieżce została na solowe skrzypce (na koncercie w wykonaniu Siqinga Lu): nisko nastrojone opowiadają o przeszłości i występują aż do ostatniej części suity; nastrojone normalnie skierowują się w przyszłość i pojawiają się dopiero w finałowym, siódmym segmencie. Oprócz skrzypiec drugim solowym instrumentem był guqin, pierwszy chiński instrument sprzed 3000 lat,
na którym zagrała absolwentka Szanghajskiego Konserwatorium Muzycznego Lu Xiaozi.

Światowa prapremiera koncertu Hero pokazała, że Tan Dun na potrzeby wersji live swoją ścieżkę potraktował dość selektywnie, skupiając się głównie na kolejnych wariantach tematu przewodniego oraz na fragmentach mocniej awangardowych. W ten sposób odpadło niestety kilka interesujących płytowych momentów, jak chociażby epicki At the Emperor’s Palace. Wysłuchanie Hero na żywo pozwoliło dosłuchać się wielu „znaków firmowych” stylu kompozytora, co zresztą tylko potwierdza stawiane przed laty w wielu recenzjach tezy, że ścieżka ta jest swego rodzaju przedłużeniem Przyczajonego tygrysa…. Szczególnie interesująco wypadły te momenty, które zwracały uwagę już na płycie – przede wszystkim walka w deszczu, prowadzona muzycznie przez dialog guqin i skrzypiec. Tak barwne i treściwe wykorzystanie instrumentów solowych to, jak można się było przekonać już rok temu, specjalność Duna, wyróżniająca go na tle innych twórców muzyki filmowej. Co więcej, Hero potwierdził, jak zdyscyplinowane rytmicznie i bogate perkusyjnie potrafią być ścieżki chińskiego artysty, oraz na jak wiele sposobów potrafi on operować jednym tematem przewodnim, od wzruszającej liryki po ekspresyjne warianty na sekcję dętą.

Redakcja FilmMusic.pl na spotkaniu z Shigeru Umebayashim.

W przekonaniu niżej podpisanego najciekawszym punktem wieczoru był jednak The Banquet, który dosłownie porwał orkiestrową brawurą. Film Xiaoganga Fenga („chińskiego Woody Allena”) to, jak określił Tan Dun, „czarna komedia” i „adaptacja Hamleta” jednocześnie, stanowiąca ostatnią część nieformalnej trylogii sztuk walki. Od strony muzycznej to przedsięwzięcie zdecydowanie najciekawsze spośród prezentowanych owego wieczoru – nietuzinkowe, eksperymentalne, uciekające tradycyjnym formom wyrazu muzyki filmowej.

Na pierwszy plan wysunęła się oczywiście obecność Leszka Możdżera przy fortepianie – i trzeba przyznać, że mimo krótkiego czasu na przygotowanie, polski pianista znakomicie rozumiał specyfikę utworu Duna. Wirtuozerskie partie fortepianowe (oryginalnie wykonywane przez Lang Langa), jakie mieliśmy okazję słyszeć tego wieczoru, były swego rodzaju ewenementem na tle całego gatunku. Tan Dun w swojej ścieżce znakomicie operował niskimi akordami, stosując wiele niejednoznacznych połączeń harmonicznych i rozszerzając w ten sposób kanoniczną paletę emocjonalną o nowe doznania. Szczególnie ciekawie wypadła muzyka akcji prowadzona przez fortepian, rzecz w zasadzie we współczesnym Hollywoodzie niespotykana, a w wykonaniu Możdżera bardzo sugestywna i efektowna. Sam materiał muzyczny cechował zresztą duży eklektyzm – usłyszeliśmy coś na kształt chińskiego klasycyzmu, usłyszeliśmy w wykonaniu pianisty wpływy jazzowe, usłyszeliśmy nawet pastisz Hero w jednym z końcowych segmentów. Fortepianowe kaskady z akompaniamentem chóru robiły wrażenie wręcz kolosalne.

Jak można było się spodziewać, Tan Dun i wszyscy soliści z Możdżerem na czele dostali długą owację – zasłużenie, gdyż moim zdaniem chiński kompozytor drugi już raz z rzędu zaprezentował najciekawszą muzykę Festiwalu. Co do organizacji, to na plus należy zaliczyć przede wszystkim uniknięcie drażniących niedociągnięć sprzed roku w stylu zawieszających się prezentacji wizualnych, czy windowsowskiej myszki na kilkunastometrowym ekranie – tym razem te detale zostały pieczołowicie dopracowane. Wypada również pochwalić kwestię bardzo sprawnego transportu do serca kombinatu, co przy takiej ilości widzów nie było przecież wcale oczywistością. Niestety logistyka miejscami rozczarowywała, szczególnie w odniesieniu do prasy – raz że w odróżnieniu od poprzednich lat prasa trafiła do sektora B (może najwyższy czas wydzielić zupełnie oddzielny sektor?), a dwa – mocno ograniczono swobodę fotoreporterów. Rozumiem chęć zapewnienia za wszelką cenę najwyższych możliwych standardów wykonawczych, ale po to fotoreporterów zaproszono, by także ich relacje prezentowały najwyższy poziom. Wypadałoby, żeby przy okazji kolejnej odsłony te kwestie zostały o wiele lepiej rozwiązane.

Scena i widownia zainstalowane w hali ocynowni ArcelorMittal Poland w Nowej Hucie.

Poza tym jednak można z pewnością stwierdzić, że Tan Dun nie zawiódł i powtórzył swój sukces sprzed roku, a jego obecność była atrakcją i wielkim sukcesem Festiwalu – a w mojej opinii był on również najciekawszym gawędziarzem spośród wszystkich zaproszonych kompozytorów.

Najnowsze artykuły

Komentarze

Jeżeli masz problem z załadowaniem się komentarzy spróbuj wyłączyć adblocka lub wyłączyć zaawansowaną ochronę prywatności.