Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.

2 FMF na wesoło

Otwarte spotkania z kompozytorami to idealna okazja, aby zrobić sobie z nimi zdjęcia. Ot przyjechała na polską prowincję prawdziwa gwiazda gatunku, Tan Dun, więc czemu nie skorzystać z tak wspaniałej okazji?! Ciężko było oderwać tego kompozytora od rozmów jakie prowadził z Dougiem Adamsem, ale w końcu się udało. A że nie było nikogo w pobliżu, kto pokwapiłby się zrobić nam zdjęcie poprosiliśmy o to samego Douga Adamsa. Może krytykiem muzyki filmowej to on jest dobrym, ale na fotografa z kolei kompletnie się nie nadaje… Wnikliwym polecamy analizę drugiego planu. Widoczni są na nim nasi zaprzyjaźnieni redaktorzy z portalu Soundtracks.pl. Wydaje nam się, że Doug Adams to właśnie na nich starał się nastawić ostrość, pragnąc uwiecznić obie redakcje na jednej fotografii, w ramach tzw. porozumienia ponad podziałami (teorię zdają się potwierdzać posągowe pozy kolegów recenzentów). Ech niestety, chyba mu nie wyszło… Zdjęcie oczywiście…





Spotkania ze sławami ściągnęły prasę z całego kraju. Nie dziwi zatem stojący w tle wóz transmisyjny jednej z krakowskich stacji radiowych. Najwyraźniej dla części młodzieży, która przewijała się 22 maja przez rynek krakowski ów żółty okaz stanowił większą atrakcję niż światowej sławy kompozytor muzyki filmowej, gdyż co raz jakaś grupka zatrzymywała się aby zrobić sobie zdjęcia z pojazdem, zupełnie ignorując przemawiającego kilka metrów obok nich Tan Duna. W tle widzimy kilkoro młodych osób reflektujących wykonane przed chwilą fotografie.





Higiena to podstawa. Tak przynajmniej zwykli wpajać mi rodzice od małego. A że czasami się rączek zapomniało umyć przed kolacją… Wieczorne koncerty miały to do siebie, że każdą osobę, która wchodziła do sektora VIPowskiego znakowano na ręku czarnym stempelkiem. Logicznym wydaje się, że po skończonej imprezie należałoby się go pozbyć. Cóż, najwyraźniej Doug Adams nie bierze rad swojej mamy na poważnie. A może po prostu nie lubi się za często kąpać…





Redaktorzy Filmmusic.pl znani ze swojego profesjonalizmu postanowili, profesjonalnie przygotować się do wieczornych koncertów dnia drugiego. Ubrali się wyjątkowo gustownie (filharmonia do czegoś zobowiązuje). Kolega Babuch odział się w rozpoznawalną quasi-hawajską koszulę, co sprawiło, że zaczął wyglądać niemal jak Wojtek Cejrowski. Redaktor Goska postanowił zareklamować włoską muzykę filmową przywdziewając dresową koszulkę ITALIA (która z muzyką filmową nie miała nic wspólnego, ale jak wiadomo fanom wszystko kojarzy się z przedmiotem ich dozgonnej miłości). Tylko redaktor Łach, nie wyróżniał się z tłumu. Szpieg pewnikiem. To właśnie on będąc naszym po Krakowie cicerone, zawiódł nas do przybytku Bachusa gdzie żeśmy nabierali sił na przetrwanie trwających do późnej nocy imprez. Na powyższym zdjęciu konsumujemy napój plebsu. Redaktorzy Goska i Wudarski zupełnie się nie krępują popijać, tak lubieżnie alkohol w środku dnia. Tylko redaktor Łach jakiś taki nie swój. Spłoszony wzrok, duże na twarzy napięcie, żeby nie powiedzieć strach. A do tego nerwowe zasłanianie piwa… Nie wiemy czym jest to spowodowane. Nieoficjalne pogłoski mówią, że kolega Marek jest na odwyku, stąd konieczność maskowania się. Sam redaktor nie zabrał w tym temacie oficjalnego stanowiska, lecz wszyscy wiemy, że prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw.





Polska słynie z wielu rzeczy. Najbardziej jednak kojarzy się chyba z napojami wyskokowymi. Normą zatem wydaje się, że jeżeli pojawi się w naszym pięknym kraju jakiś turysta, jednym z souvenirów, jaki zostanie przez niego przywieziony do domu będzie właśnie polska wódka. Dzięki właśnie takiej rutynie, polski przemysł alkoholowy nieskażony jest przez widmo kryzysu. Reżyser obrazu City Island, Raymond De Felitta, nie odbiega chyba od tej normy. Oto bowiem przez całe spotkanie z nim w ramach Akademii Festiwalowej, stół z poczęstunkami zdobiło opakowanie po jednej z flagowych eksportowych wódek polskich. Na początku wydawało się, że to organizator festiwalu postanowił rozszerzyć asortyment trunków dla gości, aby tym lepiej się rozmawiało. Gdy w pewnym momencie De Felitta przyznał się, że to jedna z jego pamiątek po porannym spacerze wzdłuż miasta, wszystko nabrało większego sensu. Teraz wystarczy tylko postawić sobie pytanie: Czy to premiera jego nowego filmu, czy polska wódka zadecydowała, że postanowił odwiedzić nasz kraj?





To, że Jan A.P. Kaczmarek jest człowiekiem zapracowanym, tego nikomu nie musimy powtarzać. Wystarczy tylko spojrzeć na jego filmografię i planowane projekty, aby się o tym przekonać. Zapracowany intelektualnie owszem, ale czy fizycznie? Po piątkowym spotkaniu z kompozytorem śmiemy twierdzić, że jak najbardziej! Kompozytor przyszedł bowiem na spotkanie w brudnych spodniach i pogiętej koszuli. Ciekawe tylko, co nasz polski zdobywca Oscara robił przed południem, że przyszedł w takim stanie? Miejmy nadzieje, że coś pożytecznego…

Najnowsze artykuły

Komentarze